poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Frywolnie na majówkę...

bo i maj za pasem i komunie zbliżają się wielkimi krokami, więc pora frywolitkowe wianki wić.
A mam ci ja jedną Komunistkę wśród znajomych, szczególnie bliską sercu memu. I dla Niej to właśnie skorzystałam ze świetnego kursu Woalki i wskazówek Ani Koroneczki odnośnie sprężynek. I tak sobie machając czółenkiem wieczorami, przygotowałam taki oto wianuszek:



Zdjęć tak z dalszej perspektywy lub na głowie Komunistki na razie nie posiadam, ale obiecuję wkrótce dorzucić.
Ponadto wreszcie wołania klocków dobiegły uczu moich i dokończyłam serducho siekankowe, które zaczęłam wieki temu:
A po skończeniu wprawki sercowej wzięłam się za poważniejszą pracę i taki oto anioł przysiadł mi na wałku:
Cudnie móc znów poczuć gładkość klocków w palcach i usłyszeć ich stukot, tak bardzo miły dla uszu moich, a w tym czasie nici plotą się, jakby żyły własnym życiem - mam nadzieję, że Anioł z tego powstanie słuszny. Taki Anioł z dobrym sercem, co by się opiekować swoją malutką Podopieczną :-)

środa, 24 kwietnia 2013

Smacznie, kolorowo...

bo z udziałem ciach i dodatków w różnych szalonych kolorach.
Ale zacznijmy od początku. A na początku było ciasto - zwykłe kruche i drugie z dodatkiem cynamonu.
Ciasto wałkowano, 
wykrawano, 
potem nożem nadawano mu ostatniego szlifu i do pieca.
Byli pomocnicy
każdy pracował w pocie czoła
choć czasami trzeba się było również pożywić
ale efekty starań były piękne ...
Dorosła część uczestników zabawy bawiła się dalej, wałkując, gładząc, wyciskając napisy i ozdabiając różnymi lukrowymi maleństwami 


I tak oto powstał komplecik dla 40-latka na urodziny (zdjęcie wieczorne, z przekłamanymi kolorami, niestety)
cała taca pyszności dla gości przybyłych na uroczystość szkolną
oraz moja mała prywata na dzisiejsze Mężowskie urodziny



Zabawa była pysznaaaaa.... 

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Z życia wzięte cd ...

zasłyszane dziś od mojej Pani Kosmetyczki. Jej 5-letni Synek w czasie niedzielnego posiłku zadał pytanie: "Mamo, a co to znaczy Amen ?" Mama już zaczynała dopracowywać w szczegółach jasną i zrozumiałą odpowiedź, ale z pomocą przyszła Jej 9-letnia Córka, starsza siostra pytającego: "Wiesz, to jest taki Enter"

No i jak tu nie kochać dzieci ;-)


niedziela, 21 kwietnia 2013

Się uplotło...

bo wciąż brakowało mi czegoś na szyję do bransoletki, którą noszę już od grudnia. Kolory bransoletki energetyczne, w niebieskościach i zieleniach z odrobiną turkusu i szmargadu. Uznałam, że uplecenie kilku sznurków z muliny w takich samych kolorach i spięcie ich w jedną całość powinno być dobrym pomysłem.
I nie pomysliłam się - komplet wygląda prosto, ale moim zdaniem efekt końcowy jest sympatyczny. A jak Wy sądzicie ?

Do wyplecenia sznurków użyłam mulinę Ariadny w kolorach 1627, 1628, 1629, 1644, 1655, 1667, 1672, 1684 (jedna sztuka muliny na jeden sznurek). Na młynek wskakują właśnie róże i fiolety - efekt końcowy wkrótce :-)
A teraz, na kolację zapraszam Was na tartę z cukinią, awokado, suszonymi pomidorami i wędzonym łososiem. Przepis zaczerpnęłam stąd, ale go trochę zmodyfikowałam - wyszła pyszna :-)

środa, 17 kwietnia 2013

Zapraszam...

na poranną kawę z niedużą dawką słodkości - muffinka z podwójną czekoladą i z bananami. Pyszna w stanie lekko ciepłym, choć na zimno również niebo w gębie - przepis zaczerpnięty z White Plate
Niedługo poczęstuję Was kieliszeczkiem własnej cytrynówki a'la Limoncello, zrobionej z tego przepisu. Już teraz zachwyca mnie kolorem.
A do tej pory możecie skosztować kolejnej wersji Cake Pops - wzbogaconych od środka wiśnią ze spirytusu. Następnym razem zamierzam jako bazy użyć ciasta własnego wypieku, choć do tej pory maślane ciasteczka świetnie się sprawdzały.


Cake Pops były dodatkiem do prezentu dla koleżanki - główną częścią była taca i chustecznik które wykonałyśmy razem z Beatą w technice decu - zdjęcia tacy nie mam, bo twórczyni margoliła coś, że jej nie wyszła ;-) 
Cieniowania na chusteczniku made by Beatka :-)


Chyba nieźle nam ta kooperacja wyszła, jak sądzicie ?

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Coś nowego...

bo udało mi się wytargować od rodziny jedno popołudnie dla siebie :-) 
Wykorzystałam od razu okazję i zapisałam się na kurs tkania gobelinów - to już chyba ostatnia z technik, które chciałam poznać i się nauczyć.



Na pierwszych zajęciach poszło gładko - próbka, którą wykonałam to splot podstawowych ściegów - płóciennego, dywanowego i sumaka. Nauczyłam się również, jak pracować różnymi kolorami nici, łącząc je w jednej pracy.
Zrobiłam ot taki niedługi kawałek w patriotycznych barwach z dodatkiem odrobiny czerni.
Drugie zajęcia obdarły mnie ze złudzeń, zburzyły mój spokój i zasiały niepewność, czy dam radę. Zaczęłam swoją pierwszą poważną pracę, o tematyce florystycznej, a konkretnie to ma to być zawilec wieńcowy, w stanie nierozwiniętym - w zielonościach i fioletach. 
Początek już mam - niewiele widać, ale już wiem, że nie będzie łatwo. Tutaj liczy się umiejętność łączenia kolorów, splatania różnych odcieni nitek w taki sposób, aby uzyskać odpowiednią barwę, jej natężenie. Do tego cieniowania, światłocień itp. - nie wiem, czy podołam i na następne zajęcia ciesze się i obawiam jednocześnie.
Jedyną pociechą jest opinia moich współtowarzyszek, które zajmują się gobelinami od wielu lat  i wiedzą, że początki nie są łatwe. I tej opinii zamierzam się trzymać do upadłego, licząc, że pod okiem nauczycielki Tereski uda mi się stworzyć coś na kształt i podobieństwo anemona, zroszonego poranną rosą ;-)
Poniżej próbki i efekty uczestniczenia pilnie w zajęciach przez kilka lat:


No to jeszcze z marzeń edukacyjnych pozostało mi nauczyć się grać na pianinie ;-)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Znów kulinarnie…

Coś jakoś u mnie kuchenne klimaty ostatnio panują, ale może dlatego, że ziąb na zewnątrz, to w kuchni się człowiek choć trochę ogrzeje.
Znów mnie naszło na muffinki – taka próba generalna przed wypróbowaniem nowych foremek, które do mnie niedługo dotrą.
Tym razem padło na babeczki cynamonowe z czekoladą – przepis stąd. Polecam przed jedzeniem zagrzać chwilę w mikrofali, żeby czekolada się rozpuściła. Ja mam zamiar następnym razem dodać nutellę zamiast czekolady w kostkach.

Babeczki mają jedną wadę - bardzo szybko znikają ;-)

A teraz coś dla fanów zdrowgo życzenia - przepis dostałam od Kasi

Cieciorka - na przegryzkę lub jako dodatek do sałatek
1 szkl cieciorki
2 łyżki pestek słonecznika
2 łyżki pesten dyni
2 łyżki sezamu
1 łyżka otrębów żytnich
trochę tymianku, papryki i czosnku granulowanego - do smaku

Cieciorkę namoczyłam w trzech szklankach wody przez noc. Następnie ugotowałam ją aldente (w wodzie, w której się moczyła, dolewając świeżej w miarę ubywania), żeby nie powstała mazia. Odlałam na sicie i odstawiłam do wystygnięcia. W tym czasie uprażyłam na suchej patelni ziarna i otręby i wszystko, wraz z przyprawami, dodałam do cieciorki. Po dokładym wymieszaniu trzymam w lodówce i w chwilach głodu zajadam lub dodaję do porcji sałaty :-)

Smacznego życzę i dziękuję za wszelkie komentarze, które zechcecie pozostawić :-)

sobota, 6 kwietnia 2013

Zainspirowana...

opowieścią Mili, koleżanki mej zawodowej, o tym, jak to rzuciła wszystkie obowiązki przedświąteczne dla wykonania wielkanocnych Cake Pops, postanowiłam zgłębić temat i wieczorową porą w dniu wczorajszym zwiedzałam różne kulinarne blogi. Noc głęboka mnie zastała nad monitorem komputera, z wypiekami na twarzy i niemym pytaniem w oczach - jak ja mogłam wczesniej na to nie wpaść ???
Nazachwycałam się a i owszem, zapału nabrałam, chęci do pracy również, a te musiały w końcu znaleźć swe ujście w działaniu fizycznym w dniu dzisiejszym, bo dłuższe powstrzymywanie zapału mogło skończyć się źle ;-)
Pognałam więc po zakupy podstawowe, następnie wprowadziłam w czyn zalecane przez właścicielkę bloga Kotlet TV działania i tak oto stałam się autorką mych debiutanckich Cake Pops
Moja wersja wykonana została na bazie ciasteczek maślanych. Polewa, co by nie była zbyt wytrawna, została zrobiona z mieszanki czekolady gorzkiej i mlecznej.
Posypka w dwóch niewyszukanych rodzajach, gdyż po Świętach jakieś pustki w tej tematyce zastałam na półkach sklepowych.

Wygladają uroczo i smakują nieziemsko - domowa odmiana bajaderki, mniam... (no i budzi mniej wątpliwości co do zawartości ;-)