środa, 29 sierpnia 2018

Lista...

książek autorstwa Astrid Lindgren do przeczytania wspólnie z Szymim, jako konsekwencja podjętych decyzji, o których było w poprzednim wpisie, powstała :-) Poszukałam w pamięci, przekopałam net i zaczęliśmy wspólne poznawanie świata Pani Astrid. A poniżej nasze plany lekturowe na najbliższy czas:

·        Dzieci z ulicy Awanturników - przeczytana
·        Lotta z ulicy Awanturników - się czyta
·        Pippi Pończoszanka,
·        Pippi wchodzi na pokład
·        Pippi na Południowym Pacyfiku
·        Dzieci z Bullerbyn
·        Nils Paluszek 
·        Emil ze Smalandii
·        Nowe psoty Emila ze Smalandii
·        Jeszcze żyje Emil ze Smalandii
·        Dzielna Kajsa
·        Braciszek i Karlsson z dachu
·        Karlsson z dachu lata znów
·        Latający szpieg czy Karlsson z dachu
·        Madika z Czerwcowego Wzgórza
·        Madika i berbeć z Czerwcowego Wzgórza
·        Patrz Madika, pada śnieg
·        My na wyspie Saltkråkan
·        Południowa Łąka
·        Rasmus i włóczęga
·        Rasmus, Pontus i pies Toker
·        Ronja, córka zbójnika
·        Mio, mój Mio
·        Bracia Lwie Serce

Lektura tylko dla mnie:
·        Zwierzenia Britt-Marii,
·        Detektyw Blomkvist
·        Detektyw Blomkvist żyje niebezpiecznie,
·        Detektyw Blomkvist i Rasmus, rycerz Białej Róży
·        Kerstin i ja
·        Kati w Ameryce - się czyta
·        Kati we Włoszech
·        Kati w Paryżu
·        Samuel August z Sevedstorp i Hanna z Hult

·        Astrid Lindgren. Opowieść o życiu i twórczości

·        Portrety Astrid Lingdren
No to czeka nas ciekawy czytelniczo rok. Może coś ominęłam, może coś chcecie dodać od siebie ? Piszcie w komentarzach :-)

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Rok...

Astrid Lindgren został zaplanowany, czytelniczo, w naszym domu, to znaczy dla Szymona i dla mnie.
No bo tak - byliśmy w Szwecji, rzut beretem od Vimmerby - miasteczka rodzinnego tej wspaniałej pisarki, w którym obecnie znajduje się rodzinny park rozrywki. I nawet miałam pomysł, żeby spędzić tam dzień, ale w końcu uznałam, że jednak lepiej by było, gdyby Szymi pojechał tam lepiej przygotowany i znał nieco więcej książek tej autorki, niż tylko urywki Emila ze Smalandii. 
W związku z tym, od razu po powrocie do domu, sięgnęłam do naszej biblioteczki i ostatnie wieczory zajęła nam lektura "Dzieci z ulicy Awanturników" - przygód radosnej i nieco niesfornej trójki rodzeństwa - Lotty (bohaterki "Lotty z ulicy Awanturników"), Mai i Johnasa. Bardzo nam się podobały przygody upartej, jak koza, dziewczynki.
Tak więc przez kolejne wieczory zachwycaliśmy się przywiązaniem Lotty do Niśka, zasmucił nas jej Echowy dzień, śmieszyła przygoda z obornikiem, zatykaliśmy uszy, gdy używała szwedzkich prawie-przekleństw w stylu "fuj, faraon" (tak na marginesie, to całkiem ciekawa historia ze skandynawskimi przekleństwami - poszukajcie w necie ;-), powtarzaliśmy razem z Nią "więcej jedzenia", gdy bawiła się z rodzeństwem w szpital. Książka bardzo nam się podobała - Szymon poznał pierwszych bohaterów książek Astrid Lindgren, ja odświeżyłam sobie tę, czytaną przed wiekami, opowieść. 

Dziś planuję sporządzić z Szymonem listę kolejnych lektur tej autorki, żeby za rok, w kolejne wakacje, w pełni świadomie (choć może nie do końca, bo przedstawienia są ponoć tylko po szwedzku) uczestniczyć w atrakcjach parku w Vimmerby. Może ruszymy gdzieś dalej śladami pani Astrid ;-)

niedziela, 26 sierpnia 2018

Muzeum Domków dla Lalek ...

to kolejne miejsce, do którego trafiliśmy w czwartkowe popołudnie. I uwaga - zdjęć będzie mnóstwo,bo trudno wybrać mniej, tyle cudeniek w środku ;-)
Miejsce zaczarowane, w którym czas cofa się w niektórych miejscach o 100 lat, w innych o nieco mniej, a kilka eksponatów jest zupełnie współczesnych.
Możemy tu podziwiać domy mieszkalne z bardzo ciekawymi wnętrzami:
Kawalerskie mieszkanie pisarza - z kulkami papieru na podłodze, książką  z papierowymi kartkami, ruchomą zasłonką prysznicową i zaciekami od wody w kabinie prysznicowej ;-)
 
Drewniany domek z Oregonu - cały z bali, z drewnianym wyposażeniem. W środku zachwycił mnie koniś na biegunach i kołowrotek
Pokój z łabędziami - zachwyciły mnie te malutkie, szklane firgurki ptaków, wykonane ze szkła - tyciuńkie
Dom z praniem pochodzący z Wielkopolski, z pięknie malowanymi mebelkami, szydełkową kapą na łóżku i utkanym dywanem - cudo




Dom Miss Hope został zaprojektowany w latach powojennnych prze lotnika Dywizjonu 303, który osiadł w Londynie.
Można przenieść się również do różnych sklepów czy miejsc usługowych. Chociażby do pracowni krawcowej
czy też do salonu sukien ślubnych z czasów edwardiańskich - te drobiazgi w ladzie, kryształowe kinkiety, biżuteria - chciałoby się patrzeć i patrzeć.
Jest też mała poczta
i domek zielarki - popatrzcie na cudne miniaturki zasuszonych roślin.
Domki plażowe, wykonane na początku XX w. - nie zabrakło hamaka, parawanu czy koła ratunkowego.
Znajdują się tutaj również szkoły. Jest niemiecka szkoła sportowa

przedszkole misiowe

czy też międzywojenna szkoła z mebelkami pochodzącymi prawdopodobnie z polskiej fabryki. Z powodu braku lalek obecnie w szkole uczą się ... filcowe szczurki ;-)
Jest też pokój nauczycielki, wykonany na przełomie XIX i XX w.
Można również pooglądać zminiaturyzowane szpitale
oraz wiele domków z krajów dla nas bardziej lub mniej odległych. Namiot arabski:
tajską świątynię buddyjską
chiński pokój z meblami pokrytymi laką, ceramicznymi naczyniami i wazą z jaspisu,

wiejska izba rodem z Bawarii

boliwijski domek-torebka z cudnymi laleczkami, wyposażonymi w etniczne, drewniane instrumenty - flet i fletnię Pana

holenderska kamienica z dźwigiem do podnoszenia towarów na wyższe kondygnacje

i bawarska izba ludowa umieszczona w ... polskim chlebaku, wykonanym w latach 70-tych XX w.

i polsko-bałkańskie wnętrze - znamy te mebelki, prawda ? ;-)

Jest też stajnia tyrolska z lat 30-tych ubiegłego wieku.
Zachwycające szczegóły, dopracowane drobiazgi :
z salonu krawcowej
w szkole
w domach
w salonie sukien ślubnych
w namiocie Nomadów, gdzie niejedena biżuteryjka zachwyciłaby się żyrandolami, a hafciarka biscornu, które robią tu za poduchy do siedzenia.
Koronczarkom przypadłyby do gustu misterne firaneczki
a wielbicielom Tove Jansson domek Muminka 
W bocznym korytarzyku, przy schodach można zapoznać się z treścią legend warszawskich i pracami plastycznymi, wykonanymi na konkurs z nimi związanymi.   
 
 
 
 
Mnie najbardziej zachwyciły te dwa chlebki związane z legendą "Komu chleb spleśniały stanie za specjały".
No i na koniec chciałabym się jeszcze pochwalić, że udało mi się zapisać 5-osobową drużynę do wykonania "Domku z sercem" - 29.09 będziemy tworzyć misiowy domek dla dzieciaków ze Szpitala Kopernika.

Jeśli tylko będziecie mieli okazję, odwiedźcie to magiczne miejsce. Nie tylko dla jego magii i powrotu w beztroskie lata dzieciństwa, ale również dla osób tam pracujących - ciepłych, miłych i bardzo zaangażowanych w swoją pracę. Ja wyszłam oczarowana każdym elementem tego Muzeum i niechybnie będę tam wracać :-)