wtorek, 31 lipca 2012

Z trasy...

co by dać znać, że żyję. Żyję i mam się nieźle, odpoczywając po odpoczynku w głośnej miejscowości nadmorskiej. Tam to powstały takie dwie, na razie zwinięte, swój urok ukażą niedługo ;-)



Potem hop, siup, 700 km z północy na południe i czas obecny spędzam w takim oto domku, zagubionym gdzieś w lesie, w górach.



Szymon szaleje, zdobywając niezdobyte blisko i dalej ;-)  




Wokół mnóstwo pyszności
Jutro będzie z tych jeżynek ciasto.
A i widoki zachwycające

  

Zacytuję za poetą: "Trwaj chwilo, trwaj, jesteś taka piękna" :-)

sobota, 14 lipca 2012

Szalowo i plany na zaś...

Najpierw wytłumaczę się z szalowo.
Jak już wspominałam kilka razy, spotkałyśmy się w gościnnym domu Kasi WoolartStudio, co by sobie pofilcować pod Jej przewodnictwem.
Spotkania miłe, efekty nas zachwyciły, więc nie czekając długo, spotkałyśmy się z moją Kuzynką Danusią i poszalałyśmy - szale powstały cztery, a ich wspólne tworzenie przyniosło nam mnóstwo frajdy.
Takie zbiorowe prace to współczesna odpowiedź na dawne darcie pierza - coś człowiek zjadł, coś łyknął, nagadał się i ponarzekał, a robota sama się robiła ;-)
Pierwszy szal powstał na czarnym jedwabiu, w kolorach ecru, brzoskwinia i czekoladowy brąz z nieodłącznymi ślimaczkami


Drugi nazwałam flamenco, w czerni i ognistej czerwieni, i znów ślimaczki ;-) 



Kolejny w szarościach, pudrowym różu i wiśni, o występowaniu ślimaczków nie wspomnę ;-) 



 I ostatni - nowość, bo wzór kwiatowy, utrzymany w kolorystyce czerni, szarości i czerwieni.



 Z drugiej strony paseczki z jedwabiu i wfilcowane kulki czesankowe.

A teraz plany na zaś.
Jako, że wakacje są i jak każdemu białemu człowiekowi, tak i mi odpoczynek się należy, melduję posłusznie, że oddalam się na co najmniej dwa tygodnie w nadmorskie okolice, co by na desce poszaleć, rowerkiem z Szymim pośmigać, nie wspominając o porannych kijach, rybce i innych takich.
Ale co by mi za łatwo nie było, przydasie różniste i artefakty ciągnę ze sobą. Tak więc jedzie ze mną:
1. chusta, co to ją dla mojej Macoszki dłubię już od jakiegoś czasu, do końca zostały mi 2 motki Drops Delight
2. chusta Dew Drops z estonki dla mojej Koleżanki

3. szal z włóczki uprzędzionej przez Kasię (mój-ci-on ma być)
4. wełenka od Marty z Zagrody na chustę wzorowaną na dziele Aty (który kolor pierwszy ? nie wiem dla kogo ? nie wiem ;-)
do tego kilka pozycji książkowych
Ciekawe, co mi się uda zrealizować i ile przeczytać, ale ja lubię mieć ambitne plany, a te dwa tygodnie nad morzem, to nie koniec mych wakacji - z rezultatów będę się tłumaczyć pod koniec sierpnia ;-)

piątek, 13 lipca 2012

Efekty...

po pierwsze - podróży do Kasi WoolartStudio.
Byłam, filcowałam pod czujnym osiem Kasi, no i nie tylko ja. 






 Powstał piękny szal, i torby różne. 




A mi takie oto torbiszcze mi wyszło - łodyżki i listki kwiatków są naprawdę zielone (właśnie odkryłam, jak trudno jest sfotografować filc - jakaś dziwna łuna od niego bije. Wiem, że cudny, ale żeby aż jasność nieustająca, to chyba lekka przesada ;-D.





Czuję jeszcze potrzebę wzmocnienia rączek i ewentualnie wszycia podszewki, ale szukam chętnej osoby, zaprzyjaźnionej z igłą :-) A, że nie mogłam wysiedzieć spokojnie, to się chwalę ;-)


Po drugie - zglądania to tu, to tam.
Ostatnie takie łazęgowanie zaprowadziło mnie do Tobatki i pod Jej zbawiennym wpływem powstała pierwsza rozgwiazda. Dziś rozgwiazda ma już dwie siostrzyczki, które, co prawda u nowych Właścicieli, ale utrzymują ze sobą kontakt ;-)
Pierwsza powstała z koralików TOHO8 (Trans Rainbow Frosted Siam Ruby) i TOHO11(Ceylon Smoke)


Druga, podobnie, jak poprzednia, to zbiór TOHO8 (Silver Lined Frosted Hyacinth) i TOHO11 (Trans Rainbow Frosted Dark Topaz). 


Obydwie, w środku, dla utrzymania kształtu, mają wsadzone przeźroczyste, szklane koraliki.
A tak prezentuje się cała rodzinka