to kolejne miejsce, do którego trafiliśmy w czwartkowe popołudnie. I uwaga - zdjęć będzie mnóstwo,bo trudno wybrać mniej, tyle cudeniek w środku ;-)
Miejsce zaczarowane, w którym czas cofa się w niektórych miejscach o 100 lat, w innych o nieco mniej, a kilka eksponatów jest zupełnie współczesnych.
Możemy tu podziwiać domy mieszkalne z bardzo ciekawymi wnętrzami:
Kawalerskie mieszkanie pisarza - z kulkami papieru na podłodze, książką z papierowymi kartkami, ruchomą zasłonką prysznicową i zaciekami od wody w kabinie prysznicowej ;-)
Drewniany domek z Oregonu - cały z bali, z drewnianym wyposażeniem. W środku zachwycił mnie koniś na biegunach i kołowrotek
Pokój z łabędziami - zachwyciły mnie te malutkie, szklane firgurki ptaków, wykonane ze szkła - tyciuńkie
Dom z praniem pochodzący z Wielkopolski, z pięknie malowanymi mebelkami, szydełkową kapą na łóżku i utkanym dywanem - cudo
Dom Miss Hope został zaprojektowany w latach powojennnych prze lotnika Dywizjonu 303, który osiadł w Londynie.
Można przenieść się również do różnych sklepów czy miejsc usługowych. Chociażby do pracowni krawcowej
czy też do salonu sukien ślubnych z czasów edwardiańskich - te drobiazgi w ladzie, kryształowe kinkiety, biżuteria - chciałoby się patrzeć i patrzeć.
Jest też mała poczta
i domek zielarki - popatrzcie na cudne miniaturki zasuszonych roślin.
Domki plażowe, wykonane na początku XX w. - nie zabrakło hamaka, parawanu czy koła ratunkowego.
Znajdują się tutaj również szkoły. Jest niemiecka szkoła sportowa
czy też międzywojenna szkoła z mebelkami pochodzącymi prawdopodobnie z polskiej fabryki. Z powodu braku lalek obecnie w szkole uczą się ... filcowe szczurki ;-)
Można również pooglądać zminiaturyzowane szpitale
oraz wiele domków z krajów dla nas bardziej lub mniej odległych. Namiot arabski:
tajską świątynię buddyjską
chiński pokój z meblami pokrytymi laką, ceramicznymi naczyniami i wazą z jaspisu,
boliwijski domek-torebka z cudnymi laleczkami, wyposażonymi w etniczne, drewniane instrumenty - flet i fletnię Pana
z salonu krawcowej
w szkole
w domach
w salonie sukien ślubnych
w namiocie Nomadów, gdzie niejedena biżuteryjka zachwyciłaby się żyrandolami, a hafciarka biscornu, które robią tu za poduchy do siedzenia.
Koronczarkom przypadłyby do gustu misterne firaneczki
a wielbicielom Tove Jansson domek Muminka
W bocznym korytarzyku, przy schodach można zapoznać się z treścią legend warszawskich i pracami plastycznymi, wykonanymi na konkurs z nimi związanymi.
Mnie najbardziej zachwyciły te dwa chlebki związane z legendą "Komu chleb spleśniały stanie za specjały".
No i na koniec chciałabym się jeszcze pochwalić, że udało mi się zapisać 5-osobową drużynę do wykonania "Domku z sercem" - 29.09 będziemy tworzyć misiowy domek dla dzieciaków ze Szpitala Kopernika.
Jeśli tylko będziecie mieli okazję, odwiedźcie to magiczne miejsce. Nie tylko dla jego magii i powrotu w beztroskie lata dzieciństwa, ale również dla osób tam pracujących - ciepłych, miłych i bardzo zaangażowanych w swoją pracę. Ja wyszłam oczarowana każdym elementem tego Muzeum i niechybnie będę tam wracać :-)
Byłam i też zachwyciłam się tymi cudeńkami. Ale widzę, że kilka nowych doszło :)
OdpowiedzUsuńOni chyba bardzo prężnie działają i wciąż się rozrasta ta kolekcja. I cudnie - szkoda, żeby takie cudeńka gdzieś niszczały. Niech cieszą oczy :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń