Dziś opuszczamy cudne, górzyste okolice miasto Kandy.
Z żalem żegnamy zielone tarasy z krzewami herbaty, przyzwyczajamy wzrok do równiejszego terenu, kierując się na południe wyspy
aż w końcu docieramy do rozszalałego oceanu i kurortu wypoczynkowego Merissa.
Najbliższe dwa dni spędzimy w uroczym ośrodku...
Będziemy mieszkać w niedużym domku...
z widokiem na ocean...Nadchodzący wieczór, szum wody i wrażenia z ostatnich dni skłaniają do zadumy...
a wieczór taki piękny...
Aż żal iść spać ;-)
Najbardziej podoba mi sie zachód słońca,powalający widok,zazdrość mnie zżera.
OdpowiedzUsuńTak, zachód słońca był obłędny, i ten szalejący ocean. Człowiek w takich miejscach i w takich sytuacjach dziękuje za stworzenie świata takim pięknym :-)
UsuńNiesamowite, że gdzieś w świecie są takie PIĘKNE widoki. Dech zapiera...
OdpowiedzUsuńA należy pamiętać, że miejsce to było nawiedzone przez tsunami - Ci ludzie dokonali cudu, wznosząc dom po domu na nowo. Szczególnie, że jest to region bardzo ubogi.
Usuń