szkolnego za mną, więc czas był i pora, aby uczcić rozpoczęcie wakacji.
Uczciłam godnie, pracując wytrwale, a końcowy efekt mych starań wygląda tak:
Tak bardzo mi się podoba, że chyba przegięłam z ilością zdjęć ;-).
Ci co mnie troszkę znają, to wiedzą, że szycie, to nie moja bajka. Tym bardziej dumna jestem z efektów starań mych i Izy Izziland, pod której okiem zgłębiałam tajniki pracy z shibori i koralikami. Rzecz działa się u Ani z Atelier Czerwona - Dziewczynom wielkie dzięki za zorganizowanie kolejnego spotkania, Otylii za towarzystwo w nierównej walce z materiałem, Oli za wsparcie duchowe z II rzędu obficie płynące ;-)
Przepięknie prezentuje się ten naszyjnik - z wielką przyjemnością oglądam każde zdjęcie i podziwiam:) Pozdrawiam i zapraszam.
OdpowiedzUsuńMiło mi - dziękuję za odwiedziny i komentarz :-)
UsuńŁadnie wyszedł! I kolejna technika opanowana!!
OdpowiedzUsuńO nie, nie Kochana - do opanowania to jeszcze daleka droga, ale pierwszy udany, więc może, jeszcze, kiedyś, kto wie :-)
UsuńGratulacje! Piękny wisior (widać w nim szkołę Izzi :) ) - ja swoje shibori wciąż omijam z nieśmiałością wielką - może w wakacje się przełamię :)
OdpowiedzUsuńKochana, skąd ta nieśmiałość ? Dasz radę, wierzę w Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńPiękny! Jeśli tak dobrze wyszedł Ci się ten pierwszy, to już widzę oczyma wyobraźni kolejne :).
OdpowiedzUsuńNa pewno nie będę tworzyć ich w jakiś strasznych ilościach, ale jeszcze coś powstanie. Na razie jest problem z zakupem shibori.
UsuńPrzepiękny!:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń