A dziś troszkę koronek:
Pierwsze kolczyki, to wzór zaczerpnięty od Porannej dawno temu (niestety, ku memu niezadowoleniu, w kwestii frywolitek jestem głównie odtwórcą)
Kolejne są modyfikacją poprzednich
Czerwone serducha, wzór ściągnięty z netu przy okazji poszukiwań inspiracji walentynkowych
Potrzeba wykończenia nitki z czółenek spowodowała powstanie takich maleństw - wzór również z netu (anglojęzycznego)
A, że czółenek mam kilka, to i nitek do wykończenia było więcej :-)
I tak oto sobie popracowałam w ramach oddechu od drutów i umysłowego przepracowywania materiałów szkoleniowych.
Jak ja dawno nie frywoliłam .... Zastanawiam się, czy przypadkiem nie zapomniałam już jak to się robi ;)).
OdpowiedzUsuńPiękne kolczyki - szczególnie te maleństwa mi się podobają :). A sądząc po urobku - całkiem daleko masz do Bielska ;))).
No właśnie, ja też dawno tego nie robiłam, stąd zapał do pracy straszliwy. O klockach nie wspomnę - nie miałam ich w ręku z rok czasu :-(
UsuńFrywolitki są magiczne!!!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, tak się wiją i plota, jak opowieść jakaś :-)
UsuńPiękne :)))
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
UsuńBardzo ładne, podobają mi się wszystkie, te maluszki w szczególności.
OdpowiedzUsuńFrywolitka to dla mnie czarna otchłań. Nie wyobrażam sobie nawet jak się to robi??? Pozdrawiam serdecznie!!!
Bo z nimi to tak jest - praca nieskomplikowana, a efekt niesamowity :-) Poszukaj kursów w necie, sporo ich - może coś Ci rozjaśnią, a może zechcesz się na ich podstawie nauczyć frywolić. Polecam :-)
UsuńNo niezły urobek,jak na przypomnienie.Śliczne.Ja już dawno nie miałam czółenka w ręku.A nie miałam,ale tylko jak robiłam porządki;-))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bo ja tak mam, jak się biorę, to hurtowo ;-) Pozdrawiam.
UsuńBrawo !!!
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
UsuńŚliczniusie koronki :)
OdpowiedzUsuńA co z serwetką? Czyżby o niej w następnym poście? ;)
Przyłączam się do pytania :)
UsuńAla widziała - w jednym rzędzie zrobiło mi się za ciasno i jakoś nie mogę się przemóc, zebrać w sobie - poprawić, lub popruć i dokończyć dzieła. Nie bijcie więc, kiedyś się zbiorę i zabiorę ;-)
UsuńZanudzona się nie czuję, mogę jeszcze podziwiać Twoje chusty:) A kolekcja frywolitkowych kolczyków jest przepiękna. Takie maleństwa, a tak zdobią:)
OdpowiedzUsuńNo Kochana, to teraz chwilę poczekasz, bo jedna się robi, ale jeszcze daleko do końca, a kolejne dwie w zamyśle. Ale obiecuję powolutku zmierzać do celu. Frywolitki będą powstawać, bo troszkę różnych imprez było i będzie - potrzebne na prezenty :-)
UsuńRozumiem, że te mini-frywolitki są rozgrzewką przed kolejną robotą on-line wg Renulka? ;)
OdpowiedzUsuńJa już się nie mogę doczekać!
A słodzinki fajne.
Najfajniejsze chyba te srebrne i bordowe.
Chyba się zainspiruję ;)
Zwłaszcza, że też ostatnio od drutów odkleić się nie mogę...
No właśnie, to takie antidotum na druty, które i mi się do rąk przylepiły ;-)
UsuńMasz zacięcie:) A najbardziej mi się podobają te drobniutkie:)
OdpowiedzUsuńDrobnica pięknie prezentuje się w uszach, większe dla odważniejszych :-)
UsuńAle śliczne cudeńka! Frywolitka ciut makramę mi przypomina:)
OdpowiedzUsuńMasz rację Alicjo - słupek frywolitkowy to węzeł makramowy, wywiązywany czółenkiem :-)
UsuńFrywolnie powiadasz... Hmmm... Kurcze! Lubię te supełki - i ogladać i robic, ale jakoś mi ostatnio z nimi nie po drodze :-)
OdpowiedzUsuńTo se chociaż popaczam u zdolnej kobiety :-)
I dawaj ten wpis o kursie, bo ciekawam, na co nie mogłam pojechać.
Ja też miałam długi odpoczynek od nich, ale w końcu mnie dopadły :-) Muszę się zebrać i ten wpis o kursie wreszcie zrobić.
Usuń