Tydzień temu miałam znów okazję wykazać się kreatywnością w tej materii - tym razem z okazji naszej 20-tej rocznicy ślubu. No więc wspięłam się na wyżyny i to nie tylko pomysłowości ;-)
Osobisty, dzięki mojemu pomysłowi, mógł spełnić swe marzenie o locie nad Warszawą i jej okolicami małym samolotem. Miał również możliwość własnoręcznego kierowania tym cackiem, co, jako absolwenta MEL, rajcowało szczególnie.
Przed lotem miał małego pietra, zabrał ze sobą zapasowe ubranka, a tak w razie czego ;-)
Samolocik malutki, ale wygodny,
wzniósł Osobistego na wysokości, z których mógł podziwiać panoramę Stolicy
zobaczyć Most Świętokrzyski z lotu ptaka
popodziwiać kunszt budowniczych Stadionu Narodowego
Spojrzał również na nasz dom z góry,
aby następnie skierować się z stronę Zalewu Zegrzyńskiego,
obejrzeć meandry Wisły
i zakończyć lot na Bemowie.
Sądząc po minie, prezent należy uznać za udany.
Osobisty, pochwalony przez swego instruktora, został przez niego zachęcony do przystąpienia do kursu pilotażu - już się boję, co to będzie ;-)
ooo ale fajnie... Na nastepną okazje fundnij mu skok ze spadochronem... Oj... Marzy mi sie takie coś... Tylko, że ja mam mały problem w tym temacie... marzenia marzeniami a lęk wysokości robi swoje :(
OdpowiedzUsuńJoie - planowaliśmy wspólny skok na spadochronie wspólny, ale jakoś nie wyszło. Może następnym razem ;-)
OdpowiedzUsuńAleż widoki! Cudo! Wypatrzyłam Wasz dom ;-D
OdpowiedzUsuńMnie też zachwyciły - szczególnie te zamglone. A dom swój też wypatrzyłam, szukałam jeszcze Pani Ani z Szymkiem na spacerze, ale się nie udało. I jeszcze jedna ciekawostka - w trakcie spaceru z moimi świetlicowymi Skarbami widziałam przelatującego Osobistego z ziemi (tzn. Jego samolocik)
OdpowiedzUsuńO, żesz Ty! Następnym razem to już chyba tylko w kosmos go wyślesz! ;>
OdpowiedzUsuńNo nie, bo stamtąd może nie wrócić, jak Mu się jaka Marsjanka spodoba. Ale może jakieś nurkowanie ? Kto wie ;-)
OdpowiedzUsuńna Marsa - to 500 dni poza domem, następne urodziny zaliczy na Marsie. Ale pomysł przedni.
OdpowiedzUsuńA jaki spokój bym miała ;-) No i parę imprez za jednym zamachem bym zaliczyła. A jeszcze jakby zarobił te 100 tys. euro, to w ogóle byłoby przyjemnie ;-)
OdpowiedzUsuńHi,hi, hi :) Ja mojemu M też taką atrakcję zafundowałam , tylko w innym miejscu , a następny pomysł też już mam - spadochronowy skok :)
OdpowiedzUsuńTwoje pomysły na prezenty są co raz bardziej ekstremalne... Podejrzane to ciut jakby ;-D
OdpowiedzUsuńKalisz made - skok spadochronowy też mam w zanadrzu, ale to jeszcze musi poczekać.
OdpowiedzUsuńAta - a co, myślisz, że mi w czerni nie do twarzy ;-) A wiesz co mi dziś Osobisty powiedział ? Cytuję: "w życiu bym się sam nie zdecydował, a tak to musiałem i super było". Proszę, jak kreatywnie na chłopa działam ;-)
Kurde - muszę odgapić pomysły!
OdpowiedzUsuńI postawić przed faktem dokonanym - ciekawe, jak by zareagował, bo za lataniem nie przepada:)
Z nurkowaniem to uważaj - może Syrena jakowaś źle mu na mózg zrobić:D
Twój chłop nie może się z Tobą nudzić - świetna z Ciebie żona!
Dorothea - Mój ma lęk wysokości ;-) A Twoją opinię Mu oczywiście przekażę z rana, bo teraz oddalił się do sypialni z naszym Synkiem (a ja mam dziś przespaną noc - hura, hura !)
OdpowiedzUsuńDech mi zaparło!!!! Najpiękniejszy ostatnio prezent dla faceta!
OdpowiedzUsuńMój by się chyba bał....
Powiem jedno .... JESTEŚCIE NIESAMOWICI:)
OdpowiedzUsuń