zaczarowane miejsce, zaczarowane sprzęty, dom pełen niesamowitych przedmiotów, a w nim my - fanki (większe lub mniejsze) i znawczynie (od bardzo, bardzo po nowicjuszki) tkania.
W roli głównej Ala, Beata i obiekty pożądania - dwa warsztaty tkackie. Mniejszy z jedną płochą - harfa Kromskich,
drugi czteropłochowy - dla mnie czarna magia, choć parę rzędów utkałam.
Mój urobek pyszni się teraz przede mną i cieszy umęczone oczy.
Może i skromny kawałek, ale mój, pierwszy, własnoręcznie utkany, więc najukochańszy :-)
Do tego, do pełni szczęścia piękny zapach rozsiewa mydło ręcznie wykonane przez Beatę i cieszy ozdobny wisior, również Jej autorstwa, co to będzie sobie dyndał przy mej torbie.
Niesamowity miałam dziś dzień :-)Beatko i Alu oraz wszystkie Koleżanki - dziękuję za mile i owocnie spędzone popołudnie i wieczór.
No Sylwka jak będziesz takie rzeczy pokazywać to na zawał padnę...
OdpowiedzUsuńMasz za karę :P A było filcakami po oczach świcić, było ?
UsuńSpędziłam dzieciństwo w domu gdzie się przędło i tkało. Kółko do przędzenia bratowa chyba zniszczyła, nie własnoręcznie, ale wystawiając je pod domem jako ozdobę, natomiast stare krosna gdzieś zalegają na strychu.
OdpowiedzUsuńPrzez wiele lat miałam fobię na tkactwo, ale tyle z Was się tym zaczęło zajmować, że coś mnie ściska pod sercem ;)
Sylwia, jestem pełna podziwu, to nie łatwa sztuka, choćby ze względu na oprzyrządowanie ;) świetnie sobie poradziłaś!
Krzysiu, w moim domu tylko druty były, więc wszystko poznaję powoli, organoleptycznie niemalże i to co zapadnie w serce, to staram się upchać w swój, i tak już napięty, grafik.
UsuńTkactwo to dla mnie bardzo odległa dziedzina, tym bardziej radują udane pierwsze próby. I już wiem, że taki jednopłochowy wartszat mnie pociąga - serweteczki, torby, poduchy - ach, ile można cudów wyczarować :-)
Tobie równiez polecam fobię odstawić w kąt i spojrzeć przychylnym okiem na skarby strychowe :-)
Napisałaś podanie o wydłużenie doby i dostałaś zgodę ?????? Bo Twoja doba musi mieć zdecydowanie więcej godzin niż moja :))).
OdpowiedzUsuńTkanie jeszcze przede mną, ale na szczęście, na razie za bardzo mnie do niego nie ciągnie - ciekawe jak długo?
Podoba mi się Twój urobek! No i muszę przyznać, że z krosnem Ci do twarzy :)).
Mnie też nie ciągnęło tak bardzo, a może się lekko kokieteryjnie opierałam, ale cóż, zobaczymy na ile trwała będzie to fascynacja. Jak na razie pracuję głową, koncepcyjnie, ale bardko już wyciągnęłam - może znajdę dziś chwilkę wieczorem na jakąś małą zakładkę ;-)
UsuńCo do doby, to niezmiennie ma 24 godziny, tylko jakoś ostatnio krócej sypiam ;-)
Chwilę mnie nie było, a tu tyle nowości!!! Musi to być ogromna frajda i przyjemność,po wykonanej pierwszej pracy zasiąść i podziwiać!!!! Podziwiam i pozdrawiam serdecznie !!!
OdpowiedzUsuńOj tak Jagódko, duma rozpiera, radość wypełnia, a w głowie pomysły się kłębią :-)
UsuńFajna zabawa :-)To taka jednorazowa akcja, czy już kupujesz krosna? ;-)
OdpowiedzUsuńNa razie czekam na odpowiedź pewnej Koleżanki, czy zechce mi odstąpić swój nieużywany warsztat (bo ma lepszy w użyciu) lub pożyczyć na jakiś czas. Jeśli się nie zdecyduje, to chyba zaryzykuję zakup Harfy 60 cm na początek i zobaczymy co dalej, bo podusie i torby z takich tkanych kawałków to mi się zaczęły śnić po nocach ;-)
UsuńMoja Droga, ale jesteś szybka!
UsuńJutro odkurzę i przeliczę harfowy dobytek i napiszę do Ciebie maila, OK?
Ja też się cieszę z sobotniego spotkania! I dzięki za odwiedziny u mnie:)
Bo ze mną tak jest. Jak czegoś nie zrobię od razu, jak się odleży, to potem często o tym zapominam i nie piszę, nie robię itp :-) Z harfą spokojnie, poczekam. Pozdrawiam i dzięki raz jeszcze za miły wieczór.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, wygląda na skomplikowane. Czy jest już wybrane miejsce do prezentacji utkanego dzielnie dzieła??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam GA
Dzieło na razie leży na stole na strychu, ale pewnie gdzieś je wyeksponuję. Może w salonie, obok arrasów ;-)
UsuńZazdroszczę:)))
OdpowiedzUsuńSylwio, ale się cieszę, że do Ciebie trafiłam. Kolejna osoba "zarażona" tkactwem - super :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Alicja
Alu, a ja się cieszę, że miałyśmy okazję się poznać. Na razie bardko wyciągnęłam z odmętów szuflad, ale harfa już czeka :-)
Usuń