sobota, 19 maja 2018

Poncho...

a nawet dwa powstały już dosyć dawno temu. Najpierw zakupiłam sobie błękitne, cieniutkie poncho dwa lata temu w jakieś sieciówce w czasie toruńskiego, drutowego zlotu. Poncho tak bardzo mi się spodobało i dobrze nosiło, że stworzyłam własną wersję - oczywiście różową. Wełna ręcznie farbowana, dosyć cienka, więc nie wymagała wykańczania na brzegach - delikatny rulonik dobrze wygląda. Niestety, nie pamiętam gdzie kupiona wełenka :(
Po jakimś czasie koleżanka z pracy poprosiła mnie o zrobienie podobnego poncha. Tym razem sięgnęłam po grubszą wełnę Dropsa i powstała cieplutka wersja pasiasta.



Myślę, że jeszcze sięgnę po ten prościutki wzór. Zastanawiam się tylko, czy nie dodać jakiegoś warkocza, czy nie połączyć z innym ściegiem. Jak myślicie ? Jakie rozwiązanie by tu pasowało ?

2 komentarze:

  1. Wyczułaś mnie :) nosiłam sie z zamiarem podpytania Cię o więcej szczegółów czerwonego poncza. Wie, wiem, widziałam go - wle kto powiedział, że pamietam. Dwa zdania o tym jak robiłaś, bo ja mam ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jutro wyglądaj opisu ��

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)