bo za oknem ciepło i wciąż sielsko letnio. A ja zobowiązałam się zrobić kolejną laleczkę ze słomy dla Pani Ani, dzięki której moja zabawa ze słomą ma w ogóle szanse trwać, ponieważ to właśnie z Jej rodzinnego gospodarstwa posiadam całą słomę.
Tak więc, z wielkim wkładem pracy mojej koleżanki Oli (która moim guru słomkowym jest i od Niej całą ma wiedza pochodzi) powstała kolejna Pani
Jak zwykle urocze, ale....pokaż nam, please, serwetkę (obrus?) na której te cuda stoją. Też mi się podoba! ulach
OdpowiedzUsuńOk - zrobię. Serwetka powsatła daaaawno temu i pewnie powtórki nie będzie ;-)
UsuńŚliczna ta Pani! Podstawka pod jajko zresztą też. Dobrze, że masz jeszcze zapas słomy, bo jest nadzieja na kolejne cuda :).
OdpowiedzUsuńMoże się uda coś jeszcze usechłać ;-)
UsuńPani jest niezwykła, podstawka pod jajko również, mam nadzieję, że następne prace będą równie piękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Postaram się nie zawieść pokładancyh we mnie nadziei :-)
UsuńTen wpis przypomina mi miłe spotkania w internacie w Bobowej, kiedy oprócz koronki klockowej zajmowałyśmy się tworzeniem wszelakim. Z żalem muszę przyznać, że zajęć z kukurydzy nie przerobiłam, bo miałam przywiezioną jakąś pracę biurową do dokończenia, ale z przyjemnością patrzę na ludziki ze słomy w Twoim wykonaniu.
OdpowiedzUsuńOj Kochana, to powinnaś nadrobić - pracuj nad Olą ;-)
UsuńFantastyczne !!!!!!!!!!! och , ech , ...........ja też chcę tak umieć!!!!
OdpowiedzUsuńNo to słoma w dłoń i do roboty. A ze Śląska do Czech niedaleko - tam takie cdueńka robią, że hoho, więc zawsze możesz skoczyć na jakieś nauki :-)
Usuńależ ta panna ma włosy... ech...
OdpowiedzUsuńRęcznie splątany warkocz ;-)
UsuńOj fajne to to! Bardzo! Wartałoby się naumieć i dziatwę szkolną nauczać. Jakieś bliższe namiary ewentualnie zdradzisz?
OdpowiedzUsuńW sensie nauki ? Mnie uczyła Ola z Zielonej Góry - u Niej w domu ;-) A u nas nie znam nikogo, kto by znał tą technikę.
Usuń