niedziela, 28 września 2014

Dyndające...

kolczyki nęciły od dawna, ale jakoś nie było mocy przerobowych, a i umiejętności nie wystarczające się wydawały.
No i stało się i się naumiałam, dzięki mocy sprawczej Izy i Ani, za co wdzięczność ma ogromna :-)
I dzięki Nim stałam się szczęśliwą posiadaczką własnoręcznie wyplecionych kolczyków rodem z bajki o Pocahontas. Do tego te kolory - ach, mniam i mlask normalnie, że tak sobie nieskromnie powiem ;-)
No już, już, wystarczy. Tak więc taaaaaa daaaaam... 




Uwierzcie na słowo - w rzeczywistości więcej w nich fioletu, niż niebieskiego ;-)
Układ koralików zaprojektowany przez Izę Izziland Żurawską, dyndadła - Izy i moja swobodna twórczość :-)

10 komentarzy:

  1. Świetne są! Zawsze mi się ten model kolczyków podobał, ale jeszcze się nie naumiałam ich robić. Może kiedyś? Na moim monitorze zdecydowanie fiolety widać :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pożarło mi komentarz. Na moim własnym blogu - nie do uwierzenia.
      Cieszę się, że wyglądają na fiolet, bo u mnie raczej na mocno chabrowe ;-) Sama jestem zaskoczona, że się naumiałam tak szybko i w sumie bezproblemowo :-) Więc myślę Asiu, że łykniesz temat bez mlaśnięcia :-)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Też mi się podobają, nawet baaaaardzo.

      Usuń
  3. No i pięknie. Masz swoje własne łaskotki:)) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uwierzysz - dziś mnie łaskotały w kark, jak energiczniej ruszałam głową ;-) Pozdrawiam i dziękuję - moje kolczyki to Twój sukces nauczycielski :-)

      Usuń
  4. Uff, już się bałam, że na nadgarstkach je wydziergałaś... :-) ulach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre ;-) Nie Kochana, normalnie - z pomocą igły i nici :-)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. No widzisz, i mogłaś być, i takie same sobie wydziergać, to nie, jakichś targów Ci się zachciało ;-)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)