kolczyki nęciły od dawna, ale jakoś nie było mocy przerobowych, a i umiejętności nie wystarczające się wydawały.
I dzięki Nim stałam się szczęśliwą posiadaczką własnoręcznie wyplecionych kolczyków rodem z bajki o Pocahontas. Do tego te kolory - ach, mniam i mlask normalnie, że tak sobie nieskromnie powiem ;-)
No już, już, wystarczy. Tak więc taaaaaa daaaaam...
Uwierzcie na słowo - w rzeczywistości więcej w nich fioletu, niż niebieskiego ;-)
Układ koralików zaprojektowany przez Izę Izziland Żurawską, dyndadła - Izy i moja swobodna twórczość :-)
Układ koralików zaprojektowany przez Izę Izziland Żurawską, dyndadła - Izy i moja swobodna twórczość :-)
Świetne są! Zawsze mi się ten model kolczyków podobał, ale jeszcze się nie naumiałam ich robić. Może kiedyś? Na moim monitorze zdecydowanie fiolety widać :).
OdpowiedzUsuńPożarło mi komentarz. Na moim własnym blogu - nie do uwierzenia.
UsuńCieszę się, że wyglądają na fiolet, bo u mnie raczej na mocno chabrowe ;-) Sama jestem zaskoczona, że się naumiałam tak szybko i w sumie bezproblemowo :-) Więc myślę Asiu, że łykniesz temat bez mlaśnięcia :-)
Śliczne są:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Też mi się podobają, nawet baaaaardzo.
UsuńNo i pięknie. Masz swoje własne łaskotki:)) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie uwierzysz - dziś mnie łaskotały w kark, jak energiczniej ruszałam głową ;-) Pozdrawiam i dziękuję - moje kolczyki to Twój sukces nauczycielski :-)
UsuńUff, już się bałam, że na nadgarstkach je wydziergałaś... :-) ulach
OdpowiedzUsuńDobre ;-) Nie Kochana, normalnie - z pomocą igły i nici :-)
Usuńpiekne są!
OdpowiedzUsuńNo widzisz, i mogłaś być, i takie same sobie wydziergać, to nie, jakichś targów Ci się zachciało ;-)
Usuń