Wrzesień jest dla mnie miesiącem wyjątkowym, bo właśnie w tym miesiącu obchodzę kolejną rocznicę odejścia mojej Mamy - w tym roku już X.
Przez te 10 lat był to dla mnie miesiąc smutku, specyficznej tęsknoty z bliską Osobą. Choć we wspomnieniach mam różne chwile, bo byłyśmy tak odmienne, że nie obyło się oczywiście bez spięć, drobnych awantur, to teraz stało się to jednak nieważne i na pierwszy plan wychodzą te najfajniejsze chwile i tylko gdzieś w głębi żal, że nie da rady już zamknąć pewnych spraw.
11 września, dzień szczególny dla wielu osób, bo wtedy, 10 lat temu zmienił się ich świat i nigdy już nie wróci na stare tory. Dla mnie w tym samym momencie rozpoczęła się moja osobista tragedia – w tym dniu, dokładnie w momencie ataku na WTC, moja Mama wchodziła do szpitala na niewinne badania, a 15 dni później już Jej nie było.
Minęło 10 lat, a tegoroczny wrzesień jest jednak dla mnie miesiącem szczególnym (jak zresztą cały rok) i jednak nie do końca jesiennym, bo gdzieś w środku mnie rozkwita Wiosna i radość szczególna. Bo obok mnie jest mój Synek, kolejny Wnuczek mojej Mamy - szkoda, że nie mieli okazji się poznać, ale mam nadzieję, że Babcia czuwa nad Szymciem.
I mam nadzieję, że kiedyś, jak Szymon dorośnie, uda mi się mu przekazać, jak wspaniałym człowiekiem była Jego Babcia Mila.
Tęsknię Mamusiu...
Tak Sylwko... to uczucie pozostaje...
OdpowiedzUsuńNie umiałam tak napisać 31.08...
OdpowiedzUsuńZa bardzo jeszcze boli...
Tylko tyle wrzuciłam na FB:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=piBAmjgKcj4
Kto wiedział, to wiedział...
Ataboh - myślę, że tego uczucia nie sposób się pozbyć. Można tylko oswoić myśli.
OdpowiedzUsuńAta - trzeba czasu...
Wilandra - dzięki
"wierzę w świętych obcowanie" - to właśnie jest obecność wśród nas naszych zmarłych. Obecność prawdziwa. Szymuś będzie wiedział, że ma wspaniałą babcię. Ja jedną ze swoich babć też znam właściwie tylko w ten sposób. To po niej zresztą mam wszystkie swoje zapędy rękodzielnicze. :)
OdpowiedzUsuńKoroneczko - ja stale czuję tą obecność i na całe szczęście, bo tak jest trochę łatwiej, szczególnie w trudniejszych momentach - wiem, że ktoś nade mną czuwa. A Szymciu, daj Boże, odziedziczy po Babci zamiłowanie o porządku, bo n drutach to już nie musi umieć robić ;-)
OdpowiedzUsuń