Życie znów napisało swój scenariusz i załatwiło mi kolejną przygodę - tym razem zawodową. Od 2 tygodni spełniam się jako pedagog, opiekun, pani od stłuczonych kolan i rozlanej farby.
Zaproponowano mi pracę w Kreatywnej Świetlicy w miejscowości nieopodal mojego miejsca zamieszkania, którą z radością przyjęłam.
Początki nie były proste - pierwszego dnia wróciłam do domu lekko podłamana. Dzieci zrobiły mi swoisty egzamin, sprawdzały na ile im pozwolę, czy dam się im przechytrzyć i będą swawolić do woli. Zachowanie spokoju kosztowało mnie mnóstwo sił i nerwów, a po powrocie do domu zastanawiałam się po co mi to.
Jednak nie poddałam się (w końcu jestem córką żołnierza ;-) - przeanalizowałam swoje zachowanie, wyłapałam słabe strony i punkty mocne, i na nich i na poprawie błędów zaczęłam budować swoją pozycję.
I dziś, w drugim tygodniu mogę powiedzieć, że jest lepiej, praca sprawia mi ogromną frajdę, a dzieciaki są cudne.
Grupka jest na razie nieduża, ale liczę, że się powiększy. Każde z dzieci to bardzo ciekawa osobowość i indywidualność. Przeważają chłopcy - zafascynowani postaciami z różnych bajek i filmów (głównie Batman i Gwiezdne Wojny). Dzięki im wiem, kto to Chichotka czy Szkieletor. Dziewczynki należą do tych spokojnych, chętnych do pracy, no po prostu cud, miód i orzeszki. Ja ze swojej strony próbuję wciągnąć ich w świat plastyki, rękodzieła, przełamując niechęć do tego typu działalności.
Dzieci z dnia na dzień coraz chętniej pracują, a ich prace zachwycają nie tylko mnie i ich rodziców :-)
Poza tym podziwiam świat z perspektywy huśtawki i zjeżdżalni, no i oczywiście szalejemy na sali gimnastycznej (ja uwielbiam berka !)
Mój aparat wysiadł nad morzem, więc na razie zdjęcia będą takie sobie (jeszcze bardziej takie sobie, niż te poprzednie), ale mam nadzieję zdobyć zdjęcia zrobione przez pracowników MOK-u, wtedy będę się chwalić i puszyć ;-)
A na razie podziwiajcie moją gromadkę (niecała załapała się na zdjęcia, ale to nadrobię) i ich pracowitość.
Sylwka - jak już będziesz do nich mówiła bardzo cichym głosem i od razu cię usłyszą to oznacza, ze sukces masz! Potem już tylko same przyjemności z pracy z dzieciakami. Będzie dobrze! Nie daj się :)))
OdpowiedzUsuńGratulejszyn!
OdpowiedzUsuńTrzym się i lataj po blogach - do mię jeszcze nie doleciałaś:)))
Gratuluję i...zazdroszczę tej roboty:) Też bym z domu się wyrwała kości "przełamać",bo niedługo chyba zardzewieję:) Dzieciaki jak widać już opanowane;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNuda Ci zdecydowanie nie grozi, a że energii masz w sobie sporo, to z pewnością dasz sobie radę z dzieciakami :). Jestem pewna, że współpraca będzie się Wam świetnie układać :). Powodzenia i radości z nowej pracy :).
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńgratuluję !!!! ...... i też zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńPraca z dzieciaczkami daje dużo satysfakcji ....życzę Ci dużo cierpliwości i kreatywności :)
pozdrawiam serdecznie :)
OOO, to Ci niespodzianka... teraz już wiem gdzie byłaś jak Cię nie było;)))
OdpowiedzUsuńGratuluje okiełznania twórczej gromadki i życzę wiele satysfakcji z tej pracy:)))
Gratuluję! To jesteśmy na podobnym etapie, tyle że ja z "trudniejszą" borykam się młodzieżą i dorosłymi. Życzę wytrwałości, zadowowlenia z pracy, satysfakcji! Codziennie pracujesz czy masz kilka razy w tygodniu po kilka godzin? Ale nie ważne ile, masz odskocznię;) powodzenia!
OdpowiedzUsuńOooo no to odnalazłaś się, bo już miałam łomotać!
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę powodzenia!!! U mnie też jeszcze chyba nie byłaś :-)Zapraszam!
trzymam kciuki i powodzenia w nowej pracy :))))
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za "smrodek dydaktyczny" i nadal podziwiam, jak Ty świat ogarniasz! ulach
OdpowiedzUsuńA to ci niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńGratuluję pracy i życzę powodzenia :)
A to ci niespodzianka - nie włączyłam sobie (gapa) subskrycji komentarzy i nie zaglądałam tu, ale pomyślałam - no tak, nie było mnie 2 tygodnie i już o człowieku zapomnieli. A tu tyle miłych słów - kochane jesteście :-*
OdpowiedzUsuńOdpowiadam więc:
Kankanko - nie daję się, jestem dzielna, już czasami mówię cichym głosem i działa - gadulstwo od razu przechodzi ;-)
Dorothea - oj latam, latam - już drugi dzień i dziś zamierzam dolecieć do Ciebie również.
Arkadio - warto wyjść z domu, bo i zadbać o się trza inaczej i dom bardziej człowieka docenia, no i jest odskocznia od domowej rzeczywistości.
Frasiu - jak na razie nasze spotkania nakręcają mnie jeszcze bardziej, dzieci coraz częściej podrzucają pomysły, co by chciały zrobić, więc chyba idzie ku lepszemu.
Woalko - dzięki :-)
Gino - no cóż, chyba sama sobie zazdroszczę, bo praca spotkała mnie tak trochę mimochodem, a czerpię z niej mnóstwo satysfakcji i zadowolenia.
Jolinko - oj tak, troszkę mnie wciągnęło, bo co dzień wieczorem przygotowuję się na kolejny dzień, coś tam wycinam, rysuję itd. A i prac domowych nie ubyło, a wręcz odwrotnie, więc czasu jakby mniej.
Agus - Ty masz zdecydowanie trudniej, ale i tak sobie świetnie radzisz. Podziwiam twórczość Twoich podopiecznych. Ja pracuję codziennie po 6 godzin.
Ataboh - no własnie tak mi coś stukało w przykrywę laptopa ;-) A u Ciebie już byłam i wyję z zazdrości manekinowej.
Aniu - dzięki
Ulu - smrodek dydaktyczny zaczyna przesiąkać, a świat się sam ogarnia, ja mu tylko trochę pomagam ;-)
Beatko - dzięki
I dla wszystkich dzięki za miłe słowa i wsparcie. Będę zdawać dalsze relacje jak sobie radzimy :-)