poniedziałek, 18 października 2010

Zakwitło...

Leciuchno mi się znudziło wykonywać ten sam jednostajny ruch rękoma w celu ukulania kolejnych elementów do korali – nuda, nuda, nuda. I tak mnie jakoś aura popchnęła w kierunku kształtów kwiatopodobnych – najpierw spod moich palców wyskoczyło letnie wspomnienie łąk i pól – maczek. Następnie sięgnęłam po bardziej jesienne zestawienia kolorystyczne i formy kwiatowe, które czasami przypominają mi zeschnięte liście...












5 komentarzy:

  1. Ach wszechstronnie uzdolniona z Ciebie kobieta. Piękne kwiaty. Mi marzy się przygoda z filcowaniem i taka brocha.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne! Wszystkie :) Mam wszystko i materiały i chęci, ale czas brak, a zawsze chciałam taki kwiatek popełnić...

    OdpowiedzUsuń
  3. No to, kochane, do roboty !!! Kwiaty nie są aż tak pracochłonne ani skomplikowane, co by sobie choć jednej sztuki nie ufilcować, no bardzo Was proszę. I czekam na efekty Waszego starania :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! Maczek! Mój faworyt! Widziałam go w stanie wełny cokolwiek rozwłóczonej, a tu już taki śliczny gotowiec!
    NIE KUŚ!! Przecież wiesz, że nie mogę! ;-))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)