Leciuchno mi się znudziło wykonywać ten sam jednostajny ruch rękoma w celu ukulania kolejnych elementów do korali – nuda, nuda, nuda. I tak mnie jakoś aura popchnęła w kierunku kształtów kwiatopodobnych – najpierw spod moich palców wyskoczyło letnie wspomnienie łąk i pól – maczek. Następnie sięgnęłam po bardziej jesienne zestawienia kolorystyczne i formy kwiatowe, które czasami przypominają mi zeschnięte liście...
Ach wszechstronnie uzdolniona z Ciebie kobieta. Piękne kwiaty. Mi marzy się przygoda z filcowaniem i taka brocha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Śliczne! Wszystkie :) Mam wszystko i materiały i chęci, ale czas brak, a zawsze chciałam taki kwiatek popełnić...
OdpowiedzUsuńNo to, kochane, do roboty !!! Kwiaty nie są aż tak pracochłonne ani skomplikowane, co by sobie choć jednej sztuki nie ufilcować, no bardzo Was proszę. I czekam na efekty Waszego starania :-)
OdpowiedzUsuńHa! Maczek! Mój faworyt! Widziałam go w stanie wełny cokolwiek rozwłóczonej, a tu już taki śliczny gotowiec!
OdpowiedzUsuńNIE KUŚ!! Przecież wiesz, że nie mogę! ;-))
ale piękne...
OdpowiedzUsuń