wg Glenna Domana jest sposobem na nauczenie czytania dzieci w bardzo wczesnym wieku - ćwiczenia zaczyna się od pierwszych miesięcy ich życia do czasu osiągnięcia dojrzałości do syntezy i analizy głoskowej. Czytanie globalne polega na zapamiętywaniu przez dzieci całych wyrazów, bez uczenia ich alfabetu, podziału na poszczególne litery. Bardzo uogólniając metoda polega na pokazywaniu dzieciom wyrazów (5 sztuk jednorazowo, co najmniej 3 powtórzenia dziennie), wydrukowanych na kartce prostą czcionką (w rozmiarze 100-120).
Karty z wyrazami można sobie wydrukować samodzielnie, można również nabyć w kilku sklepach i wydawnictwach, które bezproblemowo można znaleźć w necie.
Takie właśnie ćwiczenia rozpoczęłam z Szymim. Najpierw trochę poszperałam w necie, zgłębiłam informacje zamieszczone na stronie pani Marii Trojanowicz-Kacprzak, następnie poszłam na pierwsze zajęcia klubowe - było bardzo indywidulanie, bo dwaj pozostali uczestnicy warsztatów nie dotarli, więc na pierwszych zajęciach byliśmy z Szymim sami. Pani Julia zaczęła spotkanie od ekspozycji biernej, czyli pokazywania pojedyńczych kart z głośnym i wyraźnym wypowiedzeniem słowa napisanego na karcie - ćwiczyliśmy słowa "dzień", "noc", "słońce", "świeci".
Jednak energia, rozpierająca zwykle moje dziecko spowodowała, że szybko przeliśmy do zabaw - szukania pochowanych napisów, skoków na wybrane słowa, opowiadania z użyciem ćwiczonych słów, a w końcu zabawy plastycznej.
Jednak energia, rozpierająca zwykle moje dziecko spowodowała, że szybko przeliśmy do zabaw - szukania pochowanych napisów, skoków na wybrane słowa, opowiadania z użyciem ćwiczonych słów, a w końcu zabawy plastycznej.
Szymi skupiał się na trochę, trochę szalał, bo wszystko wokoło było nowe. W domu też na razie ma problemy z dłuższym skupieniem się na ćwiczeniach, ale staram się robić z tego zabawę i jeśli widzę, że mu się nie podoba, to odpuszczam i wymyślam coś nowego - mam nadzieję, że z czasem wypracujemy możliwość dłuższego skupienia lub znajdziemy zabawy, które przypadną Szymiemu do gustu.
Podobne ćwiczenia zaczęłam robić z moimi Uczniami - na razie poznaliśmy nasze imiona, pory roku i dni tygodnia. Nauka przebiega najlepiej, jeśli przybierze formę zabawy, dlatego my poszukujemy swoich imion, wcześniej schowanych przeze mnie w różnych miejscach sali, czasami bawimy się w sklep, w którym sprzedajemy wyrazy, albo listonosza, który dostarcza je nam, jak list. Mam nagrane filmy, ale jakoś nie potrafię ich ogarnąć, żeby je tu umieścić.
Pomysłów poszukuję na blogach Rodziców, którzy pracują tą metodą ze swoimi pociechami. Będę się dzielić z Wami naszymi kolejnymi odkryciami - może komuś się przyda.
EDIT: polecam ten artykuł
EDIT: polecam ten artykuł
Sylwuś, przemyśl to czytanie globalne, bo ono ma tyleż zwolenników, co przeciwników.
OdpowiedzUsuńJak wszystko na tym świecie ;-) Na pewno będę obserwować na bieżąco, dzięki.
OdpowiedzUsuńNie, no, lody malinowe chyba nie mają przeciwników. ;)
UsuńHm, szczerze ? Wolę kawowe i śmietankowe ;-)
UsuńMasz ci los! :)))
UsuńZadam jedno pytanie: po co? Ile Szymek ma lat? 3, czyż nie? Ma prawo rozrabiać, nie skupiać się, szaleć, bawić się - czyli być po prostu dzieckiem. Przecież już za dwa lata wtłoczą biedaka do zerówki i szlus! Po dzieciństwie :-/
OdpowiedzUsuńMonia, tak, tak - masz rację. On ma prawo szaleć i się bawić i wcale nie chcę z niego robić starego-małego, nie taka jest moja intencja. Chcę tylko bawić się z nim w ten sposób, aby wykorzystać to z jaką łatwością obcenie zupełnie nieświadomie sobie taką wiedzę przyswaja. I traktuję to jak zabawę, a nie wyzwanie, żeby moje dziecko zaczęło samodzielnie czytać za rok. Chcę tylko, żeby pewne rzeczy przyszły mu łatwiej w przyszłości, wtedy, kiedy wsadzą go do tej ławki. A jeśli stwierdzę za jakiś czas, że zupełnie go to nie interesuje, to nie zamierzam go zamęczać - zresztą trochę go pewnie pamiętasz. On nie da sobie nic na siłę wcisnąć ;-) Ale jest ciekawski, szybko się uczy i pochłania otaczający świat, więc czemu tego nie wykorzystać. Toć sama masz zdolniachę w domu, która wiele rzeczy robiła dużo wcześniej niż równieśnicy, czyż nie ?
UsuńCzyż tak :-D Mała poprawka - mam dwie zdolniachy ;-). Obie nauczyły się literek jak miały po 4 lata i mając niecałe 5 lat czytały płynnie. Jak się nauczyły? A ja wiem??? Jakoś tak same z siebie :-D
UsuńPewnie gdybym znała wtedy globalne czytanie, przeprowadziłabym doświadczenia na ich żywych organizmach ;-)
Fakt - dzieci są jak gąbki i to co przyswoją, będzie procentować w przyszłości.
Ps: może zamiast wyrazów "słońce", "noc" itp użyj "Pepa", "auto" ;-D
Nie znałam Asi we wczesnym dzieciństwie, stąd moja niewiedza ;-) A wyrazy "Pepa" i "auto" rozpoznajemy od dawna - toć to ukochana bajka Szymka, a i auta lubimy ;-)
UsuńNo wiedziałam! Młodzież w tym wieku Pepę kocha, a auta uwielbia ;-) Czyli strzał był celny :-) MOgę byc z siebie dumna :-D
UsuńNawet powinnaś, w dodatku bezgranicznie :-D
UsuńBawiłam się kiedyś z Tobiaszem w to "pokazywanie wyrazów", nawet przez kilka miesięcy. Potem jakoś zaprzestaliśmy się w to bawić. Ale myślę, że to był dobrze spędzony czas. Czy coś nam dało to czytanie-pokazywanie, tego nie wiem. Ale Tobiasz dość wcześnie, właściwie sam z siebie zaczął czytać i teraz nie ma z tym najmniejszego problemu.
OdpowiedzUsuńMagda
Ano właśnie - myślę sobie, że i Szymon w ten sposób tą naszą zabawę wykorzysta. W tej metodzie nie można nic na siłe i we wszystkich filmikach i publikacjach na ten temat słyszałam, że podstawą jest to, że ma być to zabawa dla dziecka, zabawa atrakcyjna. W innym wypadku takie działania nie mają sensu. I w tym kierunku zmierzają moje działania :-)
UsuńZaabsorbowana opowieściami na ten temat, wyjęłam nasze dawno nie używane pomoce do tego typu nauki, mój mały synek był mocno zaciekawiony . Bawiłam się dużo z moim najstarszym synem w ten sposób, nie wiem czy to zawdzięczam tej zabawie, ale moje dziecko samo zaczęło czytać już w wieku 5 lat(zaznaczam że nie chodził do przedszkola). W wieku 7,8 miał za sobą takie lekturki jak " Dzieci z Bollerbyn", "Mio, mój Mio", czy O psie który jeżdził koleją", teraz ma 9 lat i uwielbia czytać. Uważam tę metodę za super zabawę, w końcu trzeba coś robić z tymi dzieciakami:-), więc czemu nie bawić się w takie czytanie, jeżeli może to przynieść jakiś pozytywny efekt:-) ......jeżeli nawet efekty nie będą zbyt spektakularne, to na pewno nie zaszkodzi . Jestem strasznie ciekawa jak wyglądają te zajęci klubowe, chętnie bym skorzystała:-) My zaczynamy powolutku ćwiczyć, życzymy wytrwałości i systematyczności, bo o to przynajmniej u nas najtrudniej:-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Monika
Sztuką jest znaleźć ten moment w ciągu dnia, w którym dziecko ma ochotę zwolnić i skupić się na chwilę lub dokazywać troszkę mniej, co w przypadku naszych Chłopaków chyba nie jest łatwe. Tym bardziej, że powinno to być codzinnie. Zobaczymy, co czas przyniesie. Ale jakby co, to zapraszam na wspólną wyprawę na zajęcia :-)
Usuń