Najpierw odkryłam uroki podróżowania Polskim Busem i już lubię tą sieć - podróżuje się miło i wygodnie (no może tylko w drodze powrotnej panowie kierowcy oszczędzali na wentylacji zbyt mocno). Potem odwiedziłam moją rodzinkę pod Gdańskiem, zachwyciłam się , jak szybko rosną cudze dzieci, pobawiłam się w piasku i przyszło kolej na spotkanie z rodziną Woalki.
Było bardzo sympatycznie - przemiła atmosfera, cudne dzieciaki - Iga i Wiktorek
które zawładnęły mym sercem od razu, no i do tego dorosła część rodziny - Alu i Pawle - było mi bardzo miło gościć u Was i poznać Waszą cudną rodzinę.
Oczywiście nie obyło się bez wspólnego robótkowania do późna w nocy, i tak ja poznałam tajniki tworzenia czapki Poppy i ślimaczka z jego tajemniczym łańcuszkiem do wyprucia - mam nadzieję wszystkie nauki Ali wprowadzić w czyn i cieszyć się udanymi pracami :-), a Ala zmierzyła się, bardzo udanie z wyplataniem bransoletki - czekam na efekty.
Niedziela, to gdańska Starówka, spacer po mieście i wieczorny odpoczynek w miłym gronie :-)
W poniedziałek nastąpiła kulminacja zdarzeń - najpierw było morze
zbieranie muszelek
cudna tęcza po burzy nad morzem
odkrycie, jak wygląda Złota Rybka ;-)
spacer po sopockim molo
podziwianie kwiecia różnorakiego, no i ptactwa wodnego
aż wreszcie przyszła pora na gwóźdź wyjazdu.
Najpierw świetny support w postaci zespołu Naturally7
aż w końcu pojawił się On - Michael Buble.
Tłumy krzyczały, piszczały, klaskały, a on śpiewał, śpiewał, śpiewał,
w przerwach dyskutując z widownią.
Była i piosenka Home, i Me and Mrs Johnes, Cry me a river i wiele innych, a ja mogłabym tam siedzieć i słuchać długo, zdecydowanie dłużej, niż trwał koncert - podobnie, jak większość publiczności. Najbardziej wzruszyło mnie zakończenie - Song for you.
Po powrocie do domu stwierdziłam, że przyroda nie próżnowała i od rana zachwycam się zmianami, które zaszły w moim ogródku - chwastów nie pokazuję, bo rosną równie szybko, jak kwiatki ;-)
Pozdrawiam i gnam w odmęty domowe, co by się troszkę odkopać ;-)
Sylwia, to ja dziękuję Tobie.
OdpowiedzUsuńByło magicznie. Dzięki Tobie.
Nie tylko w moich oczach, ale i całej rodziny.
Serca dzieci podbiłaś na amen :)
Mam nadzieję, że DO ZOBACZENIA.
Oby jak najwcześniej :)
Ja też już nie mogę się doczekać kolejnego razu. Może tym razem na moim terenie. Młodzież by się poznała ;-)
UsuńOj działo się, działo wesoło
OdpowiedzUsuńGA
Tia, pampersy były momentami konieczne
UsuńEch, Ty! Musiałaś się chwalić? Zazdroszczę wszystkiego. Buuuuuuuuuuuuuuu!
OdpowiedzUsuńOj, bo ze mnie taka chwalipięta ;-)
UsuńKoroneczko, wiosna jest co rok, MB koncerty w Polsce pewnie daje jeszcze rzadziej, ale moja sofa lubi rękodzielników i na Ciebie też czeka z niecierpliwością cały rok... :)))
UsuńO tak, sofa jest bardzo gościnna, a jak się na niej śpi wygodnie :-)
UsuńFaktycznie cudny miałaś weekend :)
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie byłam nad morzem .... Tego spaceru po plaży to Ci zazdroszczę ... A były takie czasy, gdy co roku, pod koniec czerwca jeździłam do Gdyni na Dni Morza :).
Wygląd złotej rybki też mnie zaskoczył - zupełnie inaczej ją sobie wyobrażałam ;))).
No, złota rybka zaskakuje wiele osób swym wyglądem - może spuchła od spełniania życzeń ;-)
UsuńJa planuję powtórny wypad nad morze w tym roku - pewnie koniec lipca, bo deskę trzeba dalej szkolić.
Zazdroszcze i na majówkę tyż uciekam na północ! Pozdrawiam niesamowicie zdolną i fajową (jak to mówi moja córcia)kobitkę!!! :)
OdpowiedzUsuńMiłego odpoczynku życzę, zazdroszcząc troszkę i po cichutku. Dzięki za fajową - dawno nie słyszałam tego określenia :-)
UsuńMyślami byłam z Wami, morze tez mi się marzy.
OdpowiedzUsuńI czkawkę też miałaś prawo przez nas mieć ;)
UsuńNo, mogło Ci się czkać Kasiu, bo troszkę Cię obgadałyśmy z Alą ;-) A nad morze wyskoczysz pewnie jakoś niedługo, cóż to dla Ciebie :-)
UsuńZazdroszczę bardzo bardzo..........tego koncertu..uwielbiam Michaela
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pierwszy raz jestem u Ciebie na blogu i juz wiem ze będę zaglądać ;);)