sobota, 28 kwietnia 2012

Z pierwszej linii frontu...

bo walkę dziś stoczyłam straszliwą, nierówną, z groźnym przeciwnikiem, tj. z moim przydomowym kawałkiem zieleni.
W tej chwili ledwie siedzę na swej szanownej, palce mnie kłują, kręgosłup pęka, ale warto było, bo odgruzowałam, odchwaściłam, nawiozłam i nasadziłam. Teraz jeszcze prace remontowe przy tarasie mnie czekają, ale nie czepiając się szczegółów twierdzę, że robi się, jak u ludzi.
Rano po odwiedzinach w najbliższym wypasionym sklepie ogrodniczym taki oto zapas zieleni rozłożył się przed mym domem 

w drugim krańcu woreczki z korą


Po paru godzinach pracy, obskubaniu z rozszalałych chwastów całych połaci grządek ozdobnych (sic!) zasadziłam w pustych miejscach kilka roślinek - są i rojniki (wśród mają jeszcze zamieszkać rozchodniki), i orliki, i żurawki - maleństwa same, ale powinny się rozrosnąć.



W rogu, na miejscu zmarzniętej glicynii, pojawił się wiciokrzew


Do tego, nie bacząc, że do zimnych ogrodników jeszcze trochę, obsadziłam sobie kosze - pelargonie królują


W czasie pracy zauważyłam, że funkie przezimowały ładnie


konwalie również mają się dobrze - niedługo będę miała co ciąć do wazonika


tulipany zaczynają gromadniej kwitnąć,


a takie egzotyczne irysy też przygotowują się do wystrzelenia z kwieciem


mój mikry bez, który w zeszłym roku miał jeden kwiatostan (!) w tym roku jakby śmielej roztacza swe uroki


I w ten oto sposób mogę odhaczyć na mej liście spraw do załatwienia na cito porządki w ogrodzie - ot, taki uroczy plan na długi, majowy weekend. Musze jeszcze powalczyć z trawą - odżywić, pograbić, dosiać, bo coś się przerzedziła. No i moje nieszczęsne rododendrony - znów zaatakował je grzyb i powoli zaczynam tracić do niego i do nich cierpliwość - dziś pan Mąż je opryskał i podlał jakimś specyfikiem, ale nie wiem, czy uda się je uratować :-(
Jutro pozbywam się lwiej części rodziny i zamierzam się zabrać za pisanie pracy dyplomowej, a raczej jej wykańczanie (zobaczymy kot kogo ;-)
No i chusta się blokuje, a druga się rozgryza na etapie wzoru i dziwnych schematów...

12 komentarzy:

  1. O mamo! PRACOWICIE!!! Moja sobota zaczęła się niezwykle uroczo - późne śniadanko na prawie tarasie:)Późne śniadanko albowiem ranek spędziłam na zakupach na miastowym rynku, na odchwaszczaniu tego co zapuszczone, i przesadzaniu tego co zakupione ;))) Po czym padałam - nie zdążyłam porządnie się zmęczyć bo panujący upał dawał się nieźle we znaki, toteż CHYLĘ CZOŁA PRZED TOBĄ PRACOWITA KOBIETO :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniam, smakowicie miałaś :-) Ja największy upał spędziłam w domu w trakcie przygotowywania obiadu.

      Usuń
  2. Nooo, faktycznie napracowałaś się wczoraj! Podziwiam! Od samego czytania można się zmęczyć ;)). Ale za to wkrótce będziesz mogła cieszyć oczy nowymi roślinami :). My mamy tylko troszkę roślin na balkonie, ale nimi zajmuje się mąż :). Ja jestem od podziwiania i konsumowania (ziół) ;)).
    Udanego wykańczania pracy dyplomowej! No i czekam na zdjęcia tej blokującej się chusty :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i też ładnie, a Ty to się jednak potrafisz ustawić ;-) Praca napisana - czekam na ocenę promotora.

      Usuń
  3. o jak zazdroszczę ( znów! hehe) porządków w ogródku (bo ja lepiej bym nie wrzucała zdjęć z placu budowy ) .... czekaj czekaj czy ja czegoś nie doczytałam... praca dyplomowa?? a jakiś czas temu nie gratulowałam obrony podyplomówki?? bo się pogubiłam:) czyżbyś w tzw. międzyczasie zrobiła kolejną?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też ciągle, jak na placu budowy ;-) Prace piszę, bo oczywiście kończę kolejną podyplomówkę - ja już tak mam, niestety, że lubię się uczyć.

      Usuń
    2. Ja też:) Jedno kończę i mówię ślubnemu, że to już ostanie... i wymyślam za jakiś czas kolejną:) a co teraz robiłaś? pochwal się

      Usuń
    3. wczesnoszkolną, a już myślę o kolejnych ;-)

      Usuń
  4. Swoja drogą, cięgle myślę nad zakupem rododendrona, i zawsze znajdzie się ktoś kto ma z nim jakieś problemy... Ot, taki mój problem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam problem z 9 krzakami - grzyb je zaatakował i sama nie wiem, walczyć dalej, czy usunąć. Na pewno, jak kupisz i posadzisz swojego, to zabezpiecz go przed grzybem, bo to ponoć jedna z najczęstszych chorób tych krzewów.

      Usuń
  5. Ha! Ha! Ha! Pozazdrościła mi koleżanka harówki w ogrodzie!? :))) No ale piknie teraz będzie no nie? A że boli ... Masażyk, brombranie i przejdzie jak ręką odjął!!! :)))) pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm, masażyk rozumiem, ale brombranie ? Czyżby tak w Tczewie mówili ? ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)