sobota, 24 grudnia 2011

Wełniście...

Jakiś czas temu przyszła do mnie paczuszka od Laury z taką cudną zawartością, wykonaną na moje osobiste zamówienie - milusie toto, mięciutkie i już co nieco jest na drutach.


Później zamówiłam 4 motki tego cuda (druga połowa, z większą domieszką wrzosu powędrowała do takiej jednej Beatki) - równie mięciutkie, jak pierwsze, kolory zachwycające - no normalnie miseczka śmietanki dla kota ;-)



A kilka dni temu bezmiaru szczęścia dopełniła przesyłka z taką oto zawartością - była tego większa ilość, do podziału pomiędzy różne, zakręcone bardziej lub mniej, osóbki, które wena twórcza rozpiera. Mi zostało po jednej sztuce w rozmiarze 20 i 15.



No i te dwa badyle mam zamiar wykorzystać do różowo-wrzosowej cudowności dwa zdjęcia wyżej.
A tak w ogóle to mój Mietek znów poszalał i zaopatrzył mnie jeszcze w takie szaleńcze melanże (chyba oszalałam od tych kolorowych miszmaszów) - mam już na nie pewne pomysły, ale to za chwilkę.





No i tak sobie myślę, że chyba mi lekko odbiło - ale mam wrażenie, że to już jakiś stan permanentny u mnie. Czy to się jakoś leczy ?

11 komentarzy:

  1. Może to się i leczy, tylko po co???? To takie przyjemne uzależnienie ;))). Wiem coś na ten temat :). A wełenki cudne!!! Czekam teraz na to co z nich wydziergasz :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tak sobie pomyślałam, że chyba nie warto leczyć, bo to baaardzo miłe uczucie. Wełenki już miętolę - obecnie fiolet z zielenią - prosty wzór, prosty element, ale to akurat dla mnie, a jak tylko skończę, to sięgam po róże i grube druty i będę sprawdzać swoje umiejętności latania na kiju od szczotki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Owszem, w Twoim przypadku koronką klockową i koralikami. :-) ulach

    OdpowiedzUsuń
  4. Ulu - myślisz, że to dobre antidotum ? Hm, to chyba spróbuję po powrocie do domu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie:))) Cóż zrobić "ten Typ tak ma" :)))) A tak na serio włóczki przecudne!!! Ach aż się chce dziergać! Pokazuj co tam spod Twoich rączek wyjdzie:) pozdrawiam świątecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa!! Jakie piękne włóczki!! Mój Mietek się obudził!! Ratunku!!

    Ps: Nie mogę sie już doczekać drucików ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. E, tylko tak ciutkę Ci odbiło. ;)
    A tak w ogóle to lubię do Ciebie zaglądać, bo to dla mnie bardzo pocieszające, że Ciebie też nosi w różne strony, jesli chodzi o techniki rękodzielnicze. Hi, hi!

    Błogosławieństwa Bożego Dzieciątka życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sylwuś... jakie piękne!!!! Nie lecz... absolutnie!!!! Pokazuj efekty!!!! to nie choroba... zdecydowanie to tylko lekki "fijoł"... ale jaki piękny!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Agus - no właśnie, te wełenki są tak cudne, że nawet moimi mało drutowo doświadczonymi paluchami działać będę, choćbym miała ino szaliczki robić ;-)

    Ata - a ja szpilek ;-)

    Kroneczko - ciutek ? no to mi ulżyło, bo już myślałam, że przegięłam ;-) A istnienie w bliższej i dalszej okolicy osób równie zakręconych jak ja, dowodzi tylko mojej normalności - taka jest wersja oficjalna i takiej się będę trzymać.

    Ataboh - a pewnie, niech się chyź rozwija, co mu będę bruździć. Przyjemne toto, a może i zaowocuje czymś miłym ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Włoczki są cudne, za mną tez biegają takie melanżowe, na razie w marzeniach. ale chyba sobie je spełnię.

    OdpowiedzUsuń
  11. Beaśko - pewnie, w końcu można przedłużyć rozdzawnictwo około-Mikołajowe i sprawić sobie samemu frajdę :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)