bo działo się dużo. I nie to, żeby klientów nawaliło tak, żeby nie mieścili się w Galerii, nieeee, choć narzekać nie mogę, a kiermasz od strony kupujących mogę uznać za udany.
Nie ten jednak aspekt cieszy mnie najbardziej, bo jednak atmosfera, możliwość poznania nowych osób czy tez spotkania dawno nie widzianych twarzy raduje najbardziej, nastraja pozytywnie, daje kopa na kolejne żmudne wieczory i pracowite dnie.
Cieszę się, że mogłam poobcować z moją Beatką, która mnie zawsze podnosi do pionu, gdy chylę się psychicznie ku poziomowi, mogłam również zobaczyć i popodziwiać Jej zdolności handlowe - gdyby nie spełniała się w zaciszu rodzinno-domowym, to niechybnie zrobiłaby karierę jako handlowiec - jest po prostu genialna.
Oprócz niej mogłam pogadać z dawno nie widzianymi osobami, zajmującymi się rękodziełem w moim regionie. No i clou kiermaszu - poznałyśmy razem z Beatą trzy wspaniałe osoby:
Kasię (którą możecie znać ze starego blogu lub nowego) - bardzo sympatyczną, ciepłą, serdeczną osobę, tworzącą piękne prace filcowe, farbującą i przędącą cudne wełenki - dzięki Jej zdolnościom wreszcie mam swój pierwszy kapelusz.
Marylkę, (Jej blog tutaj) - bardzo kontaktową, uśmiechniętą, rozgadaną (troszkę mnie, niż ja, choć niewiele ;-), z ogromnym ciepełkiem (mimo niepozornej postury), która wraz z Mężem tworzy filcowe cudeńka, a ja z niecierpliwością czekam na śliwkową broszkę :-)
Agnieszkę Grzelak - pisarkę, malarkę, rękodzielniczkę, osobę pełną ciepła wewnętrznego. Już nie mogę się doczekać, kiedy skończę rozpoczęte lektury i będę mogła zasiąść nad "Matecznikiem" - książką Jej autorstwa.
Ogrzałam swą wewnętrzną Ja w ciepełku tych Osób, rozmowy z Nimi dały mi mnóstwo radości, inspiracji, przemyśleń. Dziękuję Dziewczyny, że byłyście, że jesteście i mam nadzieję na kolejne spotkania :-)
A tutaj krótka relacja foto z kiermaszu, bo było co podziwiać - mnóstwo pięknych rzeczy, niepowtarzalnych cudeniek, tak różnorodnych, że trudno było nie zapiać z zachwytu:
A dziś odezwało się niedoleczone do końca przeziębienie i zwaliło mnie z nóg - leżę, kaszlę, kicham, chlipię nosem i leniuchuję ;-)
W trakcie tej zajmującej czynności odkopałam się z nieczytanych od kilku tygodni przeze mnie Waszych blogach, sprułam szal, który wkurzał mnie, bo był tam jeden obrzydliwy błąd i już nadrobiłam połowę, tego co sprułam. No i dalej będę sobie odpoczywać (równie czynnie, jak do tej pory).
Aaaaaa - i odkryłam pyszną herbatkę Grzańca (z malutkim dodatkiem alkoholu, firmy Loyd Tea) - mniam, polecam zmarzluchom.
Grzańce tej firmy bardzo mi smakują :) Wracaj szybko do zdrowia
OdpowiedzUsuńZdrowiej padlino! A póki co korzystaj z błogiej, acz zasmarkanej wolności ;-)
OdpowiedzUsuńPo zalecanych blogach zaraz się będę szwendać :-)
Agawu - no, pyszota, i jak leczą błyskawicznie ;-)
OdpowiedzUsuńAta - idź się szwendać, tylko podwiąż se szczenę, bo ja swoją zwichnęłam parę razy ;-)
I ja serdecznie dziękuję za towarzystwo. A tego "miodu" zdecydowanie za dużo.... :)) Do następnego kiermaszu... GA
OdpowiedzUsuńGA - nadmiar zużyj do ciasteczek ;-)
OdpowiedzUsuńFakt, takie bywanie na kiermaszach, targach itp. to często uczta dla oka, ducha i dobrze jak trochę dla portfela.
OdpowiedzUsuńAle teraz to słuchaj Aty, prawdę gada!
Ja się już poszwędałam po zalecanych blogach, coraz bardziej kusi filcowanie...
Powiadasz, że masz pierwszy kapelusz... filcowany? Pokaż swą gębule w nim, plisss
Ataboh - nęci, oj nęci ten filc. Dziewczyny robią piękne rzeczy. A i wełenki by się poplotło, a i pofarbowało, skoro kordonki do frywolitki wychodzą. Nie wspomnę o tkaniu ;-) Mogliby mnie gdzieś zamknąć w odosobnieniu z takimi sprzętami, to bym sobie podziałała ;-)
OdpowiedzUsuńNa takie zamknięcie to i ja się piszę! ;-D
OdpowiedzUsuńSzczęka samoistnie się trzymie - w tzw szczękościsku zazdrościowym ;-)
To trzeba o takim zamknięciu na wsi polskiej pomyśleć.
OdpowiedzUsuńAtmosfera na targach była świetna a szczególnie nowe znajomości.
Fajne są takie kiermasze :). A teraz korzystając z chwilki czasu idę pozwiedzać blogi, o których wspomniałaś :).
OdpowiedzUsuńGrzańca też piłam - faktycznie rozgrzewa :). Kuruj się bo święta coraz bliżej - dużo zdrówka życzę :).
Co ja tu jeszcze mogę?Cokolwiek bym nie napisała to i tak będzie słabo...bo ja jeszcze pod wrazeniem spotkań i tych nowych znajomości jestem.Normalnie w szoku jestem.Cudnie było.Wołomin dla mnie to lekarstwo i natchnienie.
OdpowiedzUsuńSylwuś kuruj się, ta herbatka pyszna, też ja bardzo lubię!!!Buziaki serdeczne dla wszystkich!
Ata - to jakby co, to się zamykamy wspólnie ;-)
OdpowiedzUsuńKasiu - myślimy, myślimy i to bardzo intensywnie :-)
Frasiu - ciekawa jestem Twojej opinii, ja jestem zachwycona tym, co Dziewczyny robią. Dzięki za życzenia zdrowia :-)
Marylko - mnie też wrażenie trzyma i jakoś nie mogę wrócić do rzeczywistości (może stąd to przeziębienie co by powoli dojść od siebie). A herbatki to widzę, że wszyscy znają, tylko ja jakaś niedoinformowana jestem ;-)
żałujemy, że nas nie było, ale się pochorowaliśmy trochę w tym tygodniu:( jednocześnie baaardzo się cieszymy, że było tak miło:P Kasia i Antek
OdpowiedzUsuń