Opisując nasz wyjazd do Prowansji, nadmieniłam, że wybrałam się tam z trzema Koleżankami. I to było clou tego wyjazdu. Bo oczywiście - miejsce, oczywiście - widoki, oczywiście - lawenda, oczywiście - jedzenie i te wszystkie inne rzeczy, które tylko i wyłącznie w Prowansji. Ale... No właśnie - jest "ale"...
Ale ... wartością dodaną było to, że byłyśmy w kobiecym kręgu. Nie to, żebym miała coś przeciw koedukacji, czy też przeciw Panom, jako takim - broń Boże ! Panów kocham miłością wielką i nie wyobrażam sobie życia bez nich (dlatego nie zostałam zakonnicą).
Jednocześnie uważam, że nasza rodzinna, koedukacyjna codzienność powinna być równoważona przez czas spędzany z własną płcią. Wielokrotnie doświadczyłam zbawiennego wpływu innych Kobiet na mnie - ich mądrości życiowej, wsparcia, energii kobiecej. Myślę, że dziś, bardzo często, jest to aspekt niedoceniany. Stałyśmy się dla siebie konkurentkami, porównujemy się, zazdrościmy sobie. Spychamy starsze, doświadczone kobiety na margines życia - nie czerpiemy z ich życia nauki i energii dla siebie. A szkoda, bo mamy sobie naprawdę wiele do zaoferowania.
Jednocześnie uważam, że nasza rodzinna, koedukacyjna codzienność powinna być równoważona przez czas spędzany z własną płcią. Wielokrotnie doświadczyłam zbawiennego wpływu innych Kobiet na mnie - ich mądrości życiowej, wsparcia, energii kobiecej. Myślę, że dziś, bardzo często, jest to aspekt niedoceniany. Stałyśmy się dla siebie konkurentkami, porównujemy się, zazdrościmy sobie. Spychamy starsze, doświadczone kobiety na margines życia - nie czerpiemy z ich życia nauki i energii dla siebie. A szkoda, bo mamy sobie naprawdę wiele do zaoferowania.
Zobaczcie, moje drogie Panie, jak często spotykamy na swojej drodze Kobietę odmienną, z inną historią, doświadczeniami, sytuacją życiową, a jednak możemy coś mieć dla siebie z tej znajomości i dać coś tej drugiej Kobiecie - jednoczymy się w myśleniu, doświadczaniu. Łączy nas niewidzialna nić porozumienia, taka intuicyjna, instynktowna.
Myślę, że dzisiejszy świat, ze wszystkimi udogodnieniami spycha na margines nasze kobiece poczucie jedności, potrzebę pobycia razem. Dlatego z wielką ciekawością odkrywam wszelkie aspekty trwania w takich zażyłościach, kontaktach. Doświadczam w byciu w kobiecym gronie ogromny potencjał - kreatywności, jedności, siły, mądrości życiowej i miłości - do ludzi i świata. Wspólne wyjazdy pokazują, jak wiele potrafimy wspólnie zdziałać, stworzyć, znaleźć rozwiązań. Razem się bawić, śmiać, płakać, po prostu żyć.
Dlatego pozwolę sobie na odrobinę dydaktyzmu. Drogie Kobiety - spotykajcie się, czerpcie z energii kręgów żeńskich, uczcie się, dzielcie doświadczeniami. To wielkie bogactwo - nie zatraćmy go :-)
Sylwko ,ciesze sie, że moge Ci potowarzyszyć od czasu do czasu, czytając i patrząc. Mam nadzieje, że kobiety wrócą jeszcze do swojej kobiecości, doceniania jej, rozwijania przy pomocy innych kobiet.Takie spotkania przy "darciu pierza" cokolwiek tym pierzem będzie. U nas wiadomo, dzierganie :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, "darcie pierza" zbliża - wypróbowany przeze mnie sposób. Z takich spotkań czerpię mnóstwo energii, pomysłów. Jednocząc się z innymi Kobietami we wspólnym działaniu wzmacniamy naszą energię kobiecą i możemy z niej czerpać bez końca :-) Miło mi Ludwiko, że tu zaglądasz i komentujesz.
UsuńMasz racje kochana , ja dziękuje ,że mogłam Ciebie spotkać na swojej drodze .Spotkanie ktrótkie ale takie ciepło i pozytywizm od Ciebie płynie ,że życzyła bym sobie więcej taki spotkań aaaa i dzięki Tobie wiem co to jest janginizowanie ;)
OdpowiedzUsuńMonia - masz do mnie rzut beretem, więc wiesz. Jakby co, to trampeczki i na Dworską ;-)
Usuń