kolejny powstał. Czapka z Baktusem z własnej wełenki (farbowanie i przędzenie, dubel). BFL, 30 dag - czapka wzorowana na Calzetta Justyny Lorkowskiej.
Miło się go robiło, a co najważniejsze, podoba się nowej Właścicielce. Mi też, przyznam szczerze. :-) Szczególnie, że na Niej wygląda bardzo twarzowo.
A ja dalej męczę otulacz, mimo, że zimy ani widu, ani słychu ;-)
Piękny komplet a kolorystyka cudna! Podziwiam, że sama uprzędłaś i ufarbowałaś!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Rok temu też bym piała z zachwytu, ale przędzenie tak jakoś samo zaczęło mi wychodzić i kocham je teraz miłością wielką. Co do farbowania, to wciąż są to próby i niespodzianki, na szczęście miłe. Powyższy komplet miał być w kolorze ciemnej czekolady i granatu, a wyszło, jak wyszło ;-).
UsuńA ta dalej swoje, prządka jedna!
OdpowiedzUsuńCzemu Ci to tak równo wychodzi? Hę? ;>
Hę ? Ano jakoś tak się plecie, choć idealnie nie jest, no naprawdę nie jest. To jest dubel, więc takie nierówności na pojedynczych nitkach się wyrównują ;-) A, że dalej swoje, bo to wiesz, u prząśniczki to te jak anioł, a ja zdecydowanie w anielskie klimaty uderzam ;-)
UsuńW takim razie prządź, dzieweczko! :)
UsuńŚwietne kolory, jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńCieszę się :-)
UsuńFajny jest ten komplet:) Zimy to już nie wypatruj. Żurawie u nas wczoraj darły dzioby;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też dziś słyszałam, choć nie chciało mi się dowierzać, że to już. Widać wiosna w tym roku będzie wcześniej, niż zwykle.
Usuń