to moja ostatnia fobia drutowa. Wczoraj zrobiłam dwie ;-)
Oczywiście prościzny - jedna to powtórka z rozrywki z przedostatniego wpisu, tylko większy rozmiar, a druga, to ściągaczowy wzór, rozmiar szymkowy, wełna - BFL własnego farbowania i przędzenia. Ale jak sobie wspomnę, że rok temu wzdrygałam się na myśl przystąpienia do projektu "12 czapek w rok", to śmiech mnie ogarnia.
Szymkowa już wykończona, ma nawet pomponik, więc mogę zaprezentować :-)
Hm, chyba pora spróbować czegoś trudniejszego - mam kilka wzorów w zapasie, na brak wełny też nie narzekam ;-)
Dzierganie czapek też uzależnia :)). Szymuś w czapkach wygląda świetnie. Czekam więc na kolejne :).
OdpowiedzUsuńNo właśnie chyba się uzależniłam. Szymon ma już w czym chodzić, więc teraz pora na czapki dla innych. Kończę komplet dla mojej przyjaciółki, kolejna wełna, jeszcze nie uprzędziona będzie na komplet dla mojej Siostry :-)
UsuńFantastyczna czapka :-) Piękne kolory.
OdpowiedzUsuńDziergaj to, na co masz ochotę :-) W końcu ma to nam sprawiać przyjemność, prawda...? :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Pewnie, że przyjemność tworzenia przede wszystkim. Dlatego temat czapek jest jeszcze nie wyczerpany ;-)
UsuńCzapka swoją drogą, ale synuś to Ci się dopiero udał! :)))
OdpowiedzUsuńSzczęścia i miłości! XOXO
Nieskromnie przyznam, że jestem dumna :-)
UsuńFajowa czapa:)
OdpowiedzUsuńSzymi pokochał ją miłością wielką. Ma jeszcze do niej szalik i wygląda w tym komplecie obłędnie :-)
UsuńFobia? Czyli, że masz zaburzenia nerwicowe na punkcie czapek?
OdpowiedzUsuńAno, ręce mi się trzęsą, jak jakiejś nie robię ;-)
UsuńAaa. To coś jak ja z patchworkami ;-)
Usuń