poniedziałek, 30 maja 2011

Zakochałam się...

i to z wzajemnością. Obiekt uczuć mych wierzgał i miotał się na początku, starając się mnie zniechęcić do siebie. Zafundował mi nawet zimny prysznic (i to nie jeden), żebym się odczepiła. Troszkę mnie zwodził i uciekał, ale w końcu dał się obłaskawić. No i udało nam się zaprzyjaźnić - mi i ... desce windsurfingowej (żagiel będę obłaskawiać jutro). I nawet nikt nie wezwał Greenpeace, co by uwolnić orkę ;-D (hm, deskę polubiłam, natomiast ubranko w postaci oblepiającej całe ciało mokrej pianki wręcz przeciwnie).



A Szymcio podróżuje - na różne sposoby i różnymi środkami lokomocji, a przy okazji podziwia uroki nadmorskich okolic.
Najpierw było podróżowanie na sportowo

potem na piechotę

a gdy się zmęczył, użył zaprzyjaźnionych pleców ;-)


 Jak  widać, zregenerował się bardzo szybko

Podróżował też cabrio


no i jak to nad morzem - drogą wodną


I do tego jeszcze, z powodu braku wiaderka do kąpieli, odkrył uroki kąpieli pod prysznicem.

W międzyczasie powstają różne frywolitkowe wytwory, ale pokończę je w domu i wtedy przedstawię je szerszemu gronu. Jednym słowem wakacje mamy udane :-)
Jutro ciąg dalszy surfowania - trzymajcie kciuki !

7 komentarzy:

  1. Dzielna z Ciebie Foczka :-))
    Podziwiam - jak można utrzymać się na parapecie leżącym luzem na talerzu przesolonej zupy!!

    Szymka to Ty drożdżami karmisz??

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana - dziś do tego parapetu dadzą mi jeszcze kawał szmaty i każą na tym pływać - ale się będzie działo ;-) A Szymcio drożdży nie jada, ale chętnie odwiedza tutejsze knajpki i zajada różne ryby (bardzo mu smakuje karmazyn, dorsz i łosoś), warzywa gotowane, wczoraj nie pogardził kawałkiem ciasta drożdżowego z pizzy. Na śniadanko wciąga plaster wędliny z masłem, chlebem i odrobiną twarożku, na plaży włomotał kawał jagodzianki - odżywia się chłopak solidnie, to i rośnie (dobrze, że jego jadłospisu nie zna nasz pediatra ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pełen podziw dla nowej miłości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sylwia,podziwiam.
    Wiesz,że mnie nic nie zmusiłoby do wejścia na deskę:)))
    Szymcio rozkoszny, widać,że mu morze służy.
    I jeszcze mamusia i tatuś przy boku-żyć nie umierać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to stoi ??? To dopiero torpeda . Józio raczkuje i siedzi - i to jest szybko . A chusta śliczna - ale chyba dość ciężka w zawiązywaniu i taka gruba ??

    OdpowiedzUsuń
  6. Beaśka - sama się podziwiam, że mi się chce ;-) Powinnam siedzieć w fotelu i machać czółenkami, jak to starszej pani wypada. A ja jeszcze myślę o pływaniu na kite, bo pięknie wyglądają Ci skaczący na deskach, podpięci pod latawce i troszkę im zazdroszczę - ale tego popróbuję, jak już nauczę się pływać na desce :-D

    Miranka - chwila strachu i już - stoisz. A z żaglem jeszcze łatwiej, wczoraj spróbowałam. Dziś będę dalej ćwiczyć, bo bardzo chciałabym nauczyć się dobrze pływać, bo to super sport.

    Sparrow - Szymon nie raczkuje, siedzi jeszcze lekko chybotliwie, za to stanie uwielbia i całkiem nieźle mu wychodzi. Jak siada, to często trzyma mnie za palce i wtedy oczywiście od razu prostuje nogi i nie chce usiąść, tylko staje na proste nogi. Dlatego nie wiem, czy on w ogóle zamierza raczkować ;-)
    Chusta w moim ulubionym zestawieniu kolorów. Nie mam doświadczenia z innymi, więc swoją lubię i wiążę dosyć sprawnie. Szymon dobrze się w niej czuje, jak widać na zdjęciach. Chusta jest polskiej produkcji, może nie idealna, ale uważam, że trzeba wspierać polską myśl twórczą i przedsiębiorczość :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlatego ja uwielbiam polskie Natki :) z 4 chust - mam 3 Nati

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)