czekają kolejne robótki. Zaczęte już jakiś czas temu, urozmaicają czas, co by monotonia się nie wkradła.
Najdłużej dzieje się poncho wg wzoru Iwony Eriksson "Flamensilk". Robię je z podwójnej lnianej nitki, w pięknym fiolecie. Nieco mnie przystopowały rzędy skrócone, ale kursy na zeszłorocznym Drutozlocie rozjaśniły w mej głowie to zagadnienie i robota ruszyła do przodu. Jest szansa, że tegoroczne, letnie wiatry będę obłaskawiać, otulona w to fiolet-cudo ;-)
Kolejne wyzwanie to chusta z prostego wzoru, znalezionego u Liloppi. Tam też zakupione wełenki - Luna i moher. Szarości i róż, to to, co lubię baaaaardzo ;-)
No i oczywiście nie mogłam sobie darować i uodpornić się na wszechobecnego Virusa, więc szydełko też ma co robić, gdy znudzą mi się druty ;-) Wzór znaleziony dzięki Szkole Szydełkowania.
Wełna, to Swing z Liloppi, ciekawie przechodzące odcienie od różu po ciemny fiolet.
A gdzieś tam jeszcze w cieniu stoi kołowrotek i czasami do głosu dochodzi maszyna do szycia, ale o tym nie dziś, bo kilka niespodzianek musi dotrzeć do nowych właścicieli ;-)
fiu fiu sporo tego :)))) ale jak skończysz równocześnie to dopiero będzie radocha :)
OdpowiedzUsuńNo chyba raczej będę kończyć etapami ;-)
Usuń