Ufarbowałam wełnę, uprzędłam, wykorzystałam i w ten sposób powstał mój pierwszy Baktus. Wełna Wensleydale, zużycie 203 m, 130 g - wykorzystana do ostatniego włoska :-)
Wzór zdecydowanie filmowy, bo robi się łatwo, szybko i bardzo przyjemnie. Ja dzięki niemu zaliczyłam do końca I sezon "House of Cards" :-)
Bardzo dziękuję dzielnej modelce, która nie bacząc na 34 stopniowy upał, przywdziała szalik i prezentowała godnie mój udzierg :-)
Mam nadzieję, że Baktus będzie mnie grzał w zimie, przypominając te upalne, letnie dni :-) No i z ogromną radością udziergam kolejny.
Bajeczne, tęczowe kolory. Też lubię filmowe twory :D
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć takie, inaczej człowiek już nic by nie obejrzał ;-)
UsuńBaktus czaderski :) Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJa już też :-)
UsuńO ja Cię ale śliczności :) Podoba mi się ogromnie :)
OdpowiedzUsuńMi też się bardzo podoba. No i ta robota - bajka, niemalże z zamkniętymi oczami. No i świetnie się ćwiczy równe naciąganie wełny w trakcie roboty.
Usuń