Na pierwszy ogień poszły melanże Laurkowe, co to je sobie zakupiłam już wcześniej
następnie wpadłam w taki jeden regalik i kilka kartonów, oraz jeden wieszak, pełen obfitości wełenkowej do wypęku i wyniosłam:
Kilka kolorów moheru na chusty:
Szmaragdowy i lawendowy fiolet mają stworzyć chusty zwiewne i leciuchne, a granat pójdzie do połączenia z wełną, co na kołowrotku u Kasi się kręci
Kolejne cudo, to farbowanka Marty
Jeden motek już w kłębek przemieniony i dziś w trakcie wizyty u fryzjera, siedząc z farbą na głowie, tyle rzędów poncha poczyniłam. Nadmieniam, że markery tymczasowe - dziś na zajęciach zamierzam ukulać filcowe kuleczki i wykonać bardziej profesjonalne znaczniki ;-)
Ostatnie cudeńko, również autorstwa Marty, zmieni się w coś bliżej jeszcze nie sprecyzowanego, ale pomysł nadejdzie pewnie już niedługo :-)
Tak więc czas jesienny i zimowy zaplanowany mam, materiały leżą w pufie (nader pojemnej) ino druty w łapki brać i dziergać :-)
Marta i Laura - dzięki za inspiracje ;-)
Aż mnie skręca z zazdrości :-))) Piękne te wełny, a ta szaro-różowa obłędna, bardzo lubię to zestawienie kolorystyczne.
OdpowiedzUsuńOj, dziergaj, dziergaj a ja poczekam na efekty.
No, obłędne bez dwóch zdań. Aż rączki świerzbią :-)
UsuńAj Aj mam pudło włóczek też... Toś mi przypomniała ;)
OdpowiedzUsuńTo wyciągaj i działaj :-)
Usuńcudne te Martusi farbowanki :)
OdpowiedzUsuńOj cudne, a to tylko maluteńki wycinek, tego co ta Kobieta wyczynia.
UsuńW zajawce przeczytałam "Walentynkowy zawrót g..." No, więc ja się pytam, gdzie serduszka? ;>
OdpowiedzUsuńNo tak - czytanie ze zrozumieniem się kłania ;-) A serducha ? Będą, będą :-)
UsuńA do chusty to i beret moherowy by się przydał...;)
OdpowiedzUsuńJak mi zostanie moheru, to może się szarpnę ;-)
UsuńSzkoda, że mnie u fryzjera tak rączki nie pracowały i takie cudeńko nie wyszło... A wełenki cudne...
OdpowiedzUsuńNo cóż, ja też chodzę rzadko, dlatego długo mi się schodzi ;-)
UsuńNie ma to jak bezpośrednie inspiracje, prawda? :-)
OdpowiedzUsuńBa, pewnie, że tak. Choć oczopląs i lekkie zezowanie zostaje na dłużej, że nie wspomnę o drżeniu rąk ;-D
UsuńNoooo, toś sobie zaszalała ;))). Piękny zapasik włóczek zgromadziłaś na długie jesienne i zimowe wieczory. Ten motek na ostatnim zdjęciu ma cudny kolor! To ja teraz cierpliwie czekam na udziergi, które powstaną z tych motków :)).
OdpowiedzUsuńZapasy mnie lekko przerażają, ale jakoś spróbuję je ogarnąć i co nieco ruszyć z robotą. Na razie lecę z poncho i całkiem szybko idzie :-)
UsuńIstne szaleństwo. Będzie co robić, będzie co oglądać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA tak mnie czasami ponosi ;-) Tylko potem wyzierają te wyrzuty sumienia z różnych szaf i szafeczek.
UsuńJaaaa, ta różowo szara cudna jest!!! Ach, oczyma wyobraźni już widzę cod które z niej wyczarujesz i już niemożliwie ich zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńMniam, ale piękności!!! Pochwal się co z nich zrobisz!!!
OdpowiedzUsuń