Wyciągnęłam z przepastnej szafki trzy piękne plastry agatów, popracowałam najpierw z taśmą miedzianą, potem pod lutownicę poszła laska cyny. W ten sposób powstały bazy do wisiorów.
Mocny połysk cyny spatynowałam, po czym wisiory zawisły na patynowanych łańcuszkach, które wykończyłam ozdobnymi zapięciami. Trochę to wszystko łyse było, dlatego skorzystałam z pomysłu podpowiedzianego przez Mirankę i górę medalionów ozdobiłam gronkami z kamieni (półszlachetnych lub szklanych).
Efekt końcowy prezentuje się tak:
Jak na prace przypomnieniowe, to chyba nieźle wyszły :-)
Na kolejny ogień pójdą bardziej rozbudowane formy.
Piękne- a co jeden to bardziej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Świetne są te wisiory! Bardzo mi się podobają - szczególnie ten zielony, a zaraz po nim brązowy :). No to teraz czekam na te bardziej wyszukane formy, bo bardzo pobudziłaś moją ciekawość
OdpowiedzUsuńOch, śliczne :) Pomysł Miranki na ozdobienie medalionów mniejszymi koralikami bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńWow! Ten fioletowy to by mi do chusty i ślimaczka pasował... Ze już o broszce nie wspomnę ;-D
OdpowiedzUsuńOvilli - dzięki :-)
OdpowiedzUsuńFrasiu - wezmę się, wezmę, bo kamieni mam całe mnóstwo, a i pomysły się kłębią ;-)
Bean - nooo, bo Miranka ma w ogóle świetne pomysły. Już nieraz korzystałam z Jej porad i efekt zawsze był świetny.
Ata - Miałaś niedawno urodziny ?
Przepiękne:) A ten brązowy najładniejszy. Przypomniała mi się moja wieloletnia przygoda z biżuterią witrażową;)
OdpowiedzUsuńNoooo... Tak jakby w czwartek... Bardzo bolesne, jak wiesz :-//
OdpowiedzUsuńAshki - uwielbiam Wasze szydełkowce, ale w takim razie proszę o prezentację tamtej przygody. Chyba, że było coś na starym blogu, a ja przeoczyłam ;-)
OdpowiedzUsuńAtuś - to może jakoś uda mi się osłodzić ten ból ;-)
SUGERUJESZ?? Nie! No co Ty! Nie śmiałabym nawet! Mowy nie ma!
OdpowiedzUsuńNo co ? Moje są, nie ? Miałaś urodziny czy nie ? A ktoś mi kiedyś wspomniał, że nie ma mojej żadnej pracy ? No to już będzie miał ;-)
OdpowiedzUsuńO matko... a ja tak se w żartach to rzuciłam... Wiesz co?? Cieszę się jak cholera! :-)))))
OdpowiedzUsuńNo to ja też się cieszę :-*
OdpowiedzUsuńFantastic jewels!
OdpowiedzUsuńNo i cudniaste wisiory wyszły;-)))!
OdpowiedzUsuńhmmmm, nie zdążyłam zachwycić się wcześniej i po zamówieniu....
OdpowiedzUsuńŻarty na bok- urocze !!!! Może i mnie się coś przypomni :*
GA
Nie tylko nieźle,ale świetnie Ci wyszły!!! Faworki zresztą też:)
OdpowiedzUsuńOpóźniona jakaś ze wszystkim jestem.Chyba zapadłam w sen zimowy:)
Ewa - thanks a lot :-)
OdpowiedzUsuńMarylko - dzięki :-)
GA - pewnie, że się przypomni - zapraszam na odświeżenie pamięci ;-)
Arkadio - a bo śniegi straszliwe, ja też nadganiam zaległości blogowe :-)
Ślicznie wyszły te wisiory!!!
OdpowiedzUsuńAgaty cudne.
Cieszę się,że pomysł tak ładnie wykorzystany:))
Och super! Piękne agaciki!
OdpowiedzUsuńDzięki za pomysł na moją rozetkę celtycką.
Miranko - Twe pomysły są po prostu baaaaaardzo inspirujące :-)
OdpowiedzUsuńUrtico - no cóż, to tylko takie próby, ale chcę się troszkę podszkolić i może zacznę robić jakieś bardziej skomplikowane formy. No i nie ukrywam, że Twój pomysł na obrobienie agatu przypadł mi bardzo do gustu - może kiedyś i ja spróbuję. Sama próbujesz, czy posiadłaś jakąś wiedzę tajemną na kursie ?
Śliczne!!! Ja cierpliwości do witrażu nie mam, a może to brak doświadczenia??? Bardzo lubię witraż w tej postaci. Pięknie Ci to wyszło:)
OdpowiedzUsuńTiaaaa, do witrażu nie masz cierpliwości, ciekawe. A do SZYCIA masz ???? Normalnie padnę - popatrz na swoją nową torbę i się zastanów, co Ty wypisujesz ;-D Jak brak cierpliwości tak się objawia, to normalnie zamknę się w sobie i kluczyk wyrzucę.
OdpowiedzUsuńZachwycające;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.