Tak, niepomna obrzydzenia do zbytniego szaleństwa przedświątecznego, wczoraj zajrzałam do skrzynki z wełnami czesankowymi,bo wydawało mi się, że stamtąd bałaganu nie wyrzuciłam, powstałego szczególnie po ostatnich niedzielnych kursach.
Bałagan, a i owszem - siedział sobie, mieszał w wełnach, porozwijał je, pomieszał. No i tak stwierdziłam, że gada wygnać trzeba. Pogoniłam go dosyć szybko i bezboleśnie, ale wełenki maja jakiś taki swój urok, że nie mogłam się z nimi rozstać - tak je sobie międliłam, przekładałam, aż poczułam, że mus zarzucić jakiś kwiat na dred ukręcony jakiś czas temu, a i podstawa dredowa przydałaby się do kwiatka ufilcowanego na niedzielnym spotkaniu. Wena poszalała jeszcze mocniej, rozpierając się straszliwie i kazała ukręcić jeszcze jedno cuś - dreda z kwiatkami niedużymi, co to świetnie sprawdza się jako naszyjnik, i bransoletka, i pasek (na odpowiednio kształtnej modelce ;-), można też uwiązać go jako dekorację na torbie.
No i oto efekty tego gniotącego poczucia powinności względem robót ręcznych:
I z tej to przyczyny u Was pewnie już baby rosną w misach, jaja szorują skorupki przed farbowaniem, ciasto na mazurek kruszeje w lodówce, mięsko się pekluje, obrusy poprasowane, nie wspominając o cudnej urody dekoracjach, a ja.... mogę se popatrzeć na filcowe kwiatki. Ale na całe szczęście na Wielkanoc wyjeżdżam do Teściowej :-D
No i mam porządek w wełnie !!!
ja tam w związku z porządkami robiłam wczoraj nic:D a żeby nie mieć wyrzutów sumienia to robótkowo też robiłam nic:D
OdpowiedzUsuńnie ty jedna nie robisz porządków lub nie gotujesz ja tez tak mam hihi ;-) kwiaty są ekstra :-)
OdpowiedzUsuńInes - przynajmniej byłaś konsekwentna
OdpowiedzUsuń;-)
Beatko - a liczyłam na to, że będę oryginalna ;-) w imieniu kwiatów dziękuję.
Sylwko, skoro wyjeżdżasz to ty dzielnie rób kwiatki... chociaz coś z okazji świąt wykonasz!!!!
OdpowiedzUsuńPiękne efekty nadgorliwości :-). A mówią, że nadgorliwość gorsza od pijaństwa - w Twoim przypadku zdecydowanie się to nie potwierdza :-).
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się takie naszyjniki, ale cały czas zastanawia mnie, czy one nie gryzą w szyję? Może to zależy od gatunku czesanki?
Co do porządków i gotowania, to u mnie też bez szaleństw, mimo, że na święta nigdzie nie wyjeżdżam :-).
Pozdrawiam przedświątecznie :-)
Śliczny porządeczek! Szczególnie porządeczek numer dwa fajnie Ci wyszedł. :)
OdpowiedzUsuńA baby to Ci cały czas rosną. I chłop na schwał też Ci rośnie. ;)
Ataboh - no właśnie zrobiłam, bo dziś to już przygotowania do wyjazdu, pakowanie itp. Zadziwiające, jak wiele rzeczy do zabrania ma Szymon ;-)
OdpowiedzUsuńFrasia - nie czułam gryzienia, choć ja jakoś szczególnie uczulona na to nie jestem. Córcia w trakcie pozowania również nie narzekała. No i cieszę się, że nie wszyscy szaleją przed Świętami, żeby potem przy stole nosem się podpierać (jak to w moim domu rodzinnym bywało po takich porządkach)
Carolina Atresanias - thank you very much, best regards :-)
Koroneczka - no, ten drugi to i mój typ :-) A baba rzeczywiście rośnie, i ten najmłodszy chłop też - on szczególnie intensywnie, bo pozostali dwaj już chyba osiągnęli planowany wzrost :-)
piekne cudne wszystkie :* zapraszam czasem do siebie :*
OdpowiedzUsuń