nadchodzącemu czasowi, obfitującemu w obdziergiwanie jaj i innych takich ja zasiadłam na chwilkę do filcu (a bo zimno na dworze, a Szymon ma zapalenie ucha). No i na szybko zrobiłam parę bransoletek dredowych
jedną płaską
i dredowy naszyjnik.
A dziś chyba mam ochotę na jaja szydełkowe, które pokazała Bean, co by nie było, że zupełnie nie czuję nadchodzącej Wielkanocy ;-) Będzie czym ustroić wierzbę w wazonie.
Ojojojoj! Nie wiem komu bardziej współczuć! Tobie czy Szymkowi! Bidulek malutki :-(
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż ciut ciut mogłaś porobótkować :-)
Zdrowia życzę maluszkowi!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwyglada to jak poskrecane wezownice ;) ;) szymkowi szybkiego powrotu do zdrowioa zycze bo bol ucha jest straszny :(
OdpowiedzUsuńNo to się wyjaśniło, czemu mamci potrzebował jak lekarstwa! Nacierpi się malutek.
OdpowiedzUsuńNiech się zbiera do kupy piernikiem, niech zdrowieje - i pozwoli odżyć mamie. Buziaki serdeczne dla Ciebie i Zniewalającego Oczami Młodzieńca z Bolącym Uszkiem!
Szymon dziękuje za życzenia powrotu do zdrowia. W sumie, dzięki lekom, czuje się dobrze i mam nadzieję, że do piątku wyzdrowiejemy. Tym bardziej, że mój smyk okazał się lekomanem i łyka te wszystkie syropki, jak świeże bułeczki. Bardziej martwi mnie fakt, że takie zapalenia uszu lubią nawracać i ponoć jest to już pewna skłonność organizmu. Oby nie i oby była to jednorazowa historia.
OdpowiedzUsuńBlogniedzielny - no rzeczywiście, poskręcane wężownice, jak nic z tych dredowych bransoletek ;-)
Sylwko, uściski dla Szymka!!! I dla Cię również!!!
OdpowiedzUsuń