W moim domu królowała dziś wełna, wrzątek, mydło, a i igiełki się pojawiły, ale nic nie było tak ważne, jak pracowite rączki moich towarzyszek - Danusi i Marysi. W tak doborowym towarzystwie filcowanie szło na całego.
Kulki się kulały, aż trudno złapać rączki w bezruchu - powstały i takie normalne kulki na kolczyki i takie "jajka z niespodzianką" w postaci kolorowego wnętrza, które pojawiało się w całej okazałości dopiero po przekrojeniu kulki.
Potem zgłębiłyśmy tajniki tworzenia kwiatka z dredową łodygą. Roślinki były kłute, turlane, a czasami stawały na głowie ;-)
No i na koniec dokumentacja podsumowująca poczynania moich zdolnych Uczennic :-) Jak Wam się podoba ?
Sylwko... a dalczego ty nie zdradziłas, że umiesz filcować? Ja nie umiem, a chętnie poznałabym tajniki!!!
OdpowiedzUsuńCzy mi się podoba? Pewnie że tak!!!!
Ojej Beatko, a skąd ja miałam wiedzieć, że Ty nie umiesz i jeszcze w dodatku chcesz się nauczyć. Ale nic straconego - przy następnej wizycie u mnie nadrobimy to niedociągnięcie :-)
OdpowiedzUsuńOch ja też chcę umieć robić takie cudeńka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ivonna - zapraszam na naukę :-)
OdpowiedzUsuńJa też nie umiem, JESZCZE nie umiem filcować - a efekty podobają mi się bardzo! Jak będę kiedyś w stolicznych okolicach to dam znać - i przybędę nauki pobierać!
OdpowiedzUsuńI takiego pomarańczowego mię nauczysz, ok?:)
Dorothea - drzwi otworem stoją, woda na kawę się gotuje. Daj tylko znać kiedy :-)
OdpowiedzUsuńA pomarańczowy pójdzie na pierwszy ogień, obiecuję - bez niego Cię nie wypuszczę !
Śliczne rzeczy ufilcowałyście - bardzo mi się podobają! A filcowanie w miłym towarzystwie to świetna zabawa - wiem coś na ten temat :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dredokwiaty fajne są :o)
OdpowiedzUsuńJa tez chcialabym sie nauczyc robic kulki...
OdpowiedzUsuńZdolna nauczycielka, zdolne uczennice, to i efekty piękne:))
OdpowiedzUsuńFrasia - oj tak, taka praca w miłym gronie jest dwa razy fajniejsza. A szykują się kolejne spotkania :-)
OdpowiedzUsuńMiddia - mi też te kwiaty bardzo się podobają, szczególnie ten drugi. W czasie filcowania, zupełnie niezamierzenie, dostały mu się takie wąsy, przez co kwiat stał się bardziej tajemniczy, żyje swoim życiem, a to we filcu baaaardzo lubię. Mój kwiat (ten na głowie, pomarańczowy) czeka na swoje przeznaczenie i dopiero wtedy go pokażę, ale właśnie frywolę Aniołka i robię ramkę dla niego na prezent na Chrzest i filc musi poczekać :-(
Kamarek - a wiesz, w Irlandii tez bym chętnie pouczyła ;-)
Miranka - a przy kim stawiałam pierwsze kroki z filcu, no przy kim, ja się pytam ? Ja pamiętam w czyjej łazience i nad czyim zlewem lałam wodę na moje pierwsze kulki ;-)
Nie będę się tego uczyć!
OdpowiedzUsuńNie będę się tego uczyć!
Nie będę się tego uczyć!
Nie kusić! :>