niedziela, 6 lutego 2011

Wiosna, ach to Ty...

Powietrze coraz przyjemniejsze, wiosenne, więc robi się coraz weselej. Mi było szczególnie wesoło, gdy znajoma Pani z warzywniaka, jak zobaczyła mnie z wózkiem, zapytała z ubolewaniem "A to Pani już babcią została ?" i pokiwała głową ze zrozumieniem nad mym smutnym losem. Nie dam rady opowiedzieć jaką miała minę, gdy jej odpowiedziałam "Nie, tym razem znów mamusią" :-) Kurna - czasy takie, że ludzie coraz później zakładają "gniazda", a ta mi tutaj z babcią wyjeżdża.
Na dodatek szczęścia związanego z późnym macierzyństwem udało mi się dokończyć pracę dyplomową i już 19.02 mam zamiar zakończyć edukację na poziomie podyplomowym zdaną obroną. Co dalej zamierzam w kwestii zawodowo-edukacyjnej ? Hm, mam parę pomysłów, a co z tego wyjdzie zobaczymy - marzenia, marzeniami, a rzeczywistość czasami sama pisze za nas nasze życie.
Wiosna wkracza powoli również do naszego domu, mimo szalejących sikorek w karmniku za oknem (dzięki odwilży karmnik przestał królować na starym śmietniku i wreszcie stoi na swoim miejscu na pięknej drewnianej nodze, a ptaszki mają używanie).

Co by było bardziej wiosennie stroik zimowy podmieniłam na kiełkujące hiacynty i żonkile - już nie mogę się doczekać jak zakwitną.

Szymon również poczuł wiosnę - tydzień temu dostał nowy wózek - parasolkę. Super-bryka króluje w naszym salonie i na spacerach, a Szymon bardzo to nowe jeździdło polubił.

No i z tego szczęścia zaszalał na wczorajszych zakupach i nabył drogą kupna nowe piękne tenisówki i czapkę na letnie upały - troszkę za duża jeszcze ale i tak wygląda zachwycająco (ach, ta ślepa miłość matczyna).


Co by mieć siłę na dalsze wyrastanie z kolejnych ubranek zaczął wcinać zupki (mniam, mniam), a niedługo popróbujemy owocków i może jakaś kaszka zagości wieczorową porą, co by dać mamie pospać w nocy.


 W wolnych chwilach chłopak wyleguje się na macie
chodzi do kina z kolegą Stasiem (ostatnio chłopaki zachwycali się Angeliną Jolie, która podbijała serce Turysty i nie tylko ;-)



 A Mamusia - poza pisaniem pracy wyszydełkowała kilka par korali, 









kilka ufilcowała






i ... to tyle na niwie rękodzielniczej. Ale mam już kolejne pomysły, jeden nawet zrealizowany, ale jeszcze nie do pokazania, bo pierwowzór wyszedł taki sobie, więc jak poczynię drugi egzemplarz, to się pochwalę.

4 komentarze:

  1. Wszystko piękne, ale i tak wysiada przy tym Supermenie! :))) Cudowny chłopak! :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Młody rośnie na prawdziwego "super mena" już jeździ super bryką;)
    Korale świetne, te filcowe szaro fioletowe najbardziej przypadły mi do gustu.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, Szymek to ma Mamę zdolniachę,
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Supermenik debeściak!
    I do tego grzeczny, bo jakim cudem dzielna mama (nie mylić z babcią!) byłaby w stanie AŻ tyle dokonać!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)