i zmuszona byłam splagiatować - daleko mi jeszcze do pierwowzoru, który zachwycił mnie na blogu
Anny Kowal, ale kombinuję, próbuję coś swojego dorzucić i tak oto powstały dwie bransoletki w czerni i nie tylko. Mam nadzieję, że Ania nie urwie mi głowy, ale ta jej landrynkowa (i nie tylko ta) spodobała mi się do tego stopnia, że nie mogłam się opanować. Pierwszą zrobiłam tą
ale potem zachciało mi się spróbować poszaleć z kolorem i fakturą i zrobiłam takiego kolorowca-jeża - fajnie wygląda na ręku :-)
Jedno co mi się nie podoba w tej drugiej, to pewne nierówności w ściegu, które powstały przy wrabianiu koralików. Ponieważ to tylko próba, to koraliki wrabiałam na dwa sposoby - najpierw koraliki które były wcześniej nanizane na wstążkę, potem nakładałam je na szydełko i dopiero wtedy przeciągałam wstążkę. W pierwszym przypadku koralik wystaje nad robótkę, w drugim jest głębiej w dzianinie i chyba ten drugi sposób bardziej mi odpowiada. Dodatkowym problemem jest posiadanie koralików z odpowiednio dużym otworkiem, aby udało się przeciągnąć wstążkę - ja w swych zbiorach posiadłam tylko te 8 mm drewniane - chyba mus ruszyć na zakupy, bo Mietek wzywa ;-)
A na parapecie zaczyna szaleć wiosna (szkoda, że za oknem jesień) - jeden storczyk już zakwitł, niedużo ma jeszcze kwiatków, ale wypuszcza kolejne pąki, więc pewnie będzie ich więcej. Na drugim - białym nieśmiało pojawiają się malutkie pączki.
Hihi :):) nie urwe, nie urwę :):) To miło, że Ci sie bransolki spodobały i jeszcze milej, ze mi o tym powiedziałaś. Fajnie że sa na swiecie twórcze uczciwe osobki :):). Bransolki - wyszły kapitalnie :) a nierówności przy koralikach - mi sie podobają :) hajnie że nasze rzeczy nei sa fabrycznei idealne - w końcu to ręczna robota :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się, że się zachwyciłaś!
OdpowiedzUsuńBo ja teraz siedzę i sobie patrzę na te Twoje i Ani i szczęka mi się poniewiera pod biurkiem...
ufff, to mi ulżyło - bo jakoś głupio bym bez głowy wyglądała :-) Czułam się w obowiązku przyznać się, byłoby mi niefajnie tak się chwalić i ukrywać źródło "inspiracji" ;-).
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie to mam jeszcze szpulkę wstążki organzowej (też wąskiej) i zastanawiam się, czy nie spróbować z nią, efekt może być fajny i bransoletka powinna wyjść mniej sztywna - bawiłaś się jakimś innym materiałem niż satyna przy tych barnsoletkach ?
Ata - a Ty zbieraj tą szczękę, bo Ci uczniowie wkopią pod regał i dopiero będzie ;-)
OdpowiedzUsuńWiosna na parapecie jest piękna, ale bransoletki biją wiosnę na głowę !!! Nie mogę oczu oderwać od ekranu, a powinnam zupę gotować ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za namiar na Annę, oprócz pierwowzoru bransoletki wypatrzyłam kilka innych ciekawostek :)
Bez obaw! Sama jestem (o dziwo nie mam zastępstwa!), więc utrata uzębienia mi nie grozi ;-D
OdpowiedzUsuńKrzysiu - a bardzo proszę. Tylko uważaj, bo ja jak tam weszłam, to utknęłam na długi czas i zupy w tym dniu nie było ;-)
OdpowiedzUsuńFantastyczne bransoletki, szczegolnie ta druga jest bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńA bransoletki p.Anny Kowal też gdzieś podpatrzone,czy raczej pionierska praca?
OdpowiedzUsuńKropka - o to musisz spytać Anię, bo ja nie mam zielonego pojęcia.
OdpowiedzUsuń