Nadeszła pora, co by powymiatać to i owo z kątków. No i poza różnymi śmiotkami wymiotły mi się frywolitkowe drobiazgi, wydziergane dawno temu z przeznaczeniem na kolczyki - miały to być kolczyki karnawałowe ;-). Poutykane zostały po różnych dziuplach i szufladach te motywy i tak se leżały spokojnie, aż tu je wczoraj odkryłam. No i wyrzut mi się rzucił straszliwy, tak straszliwy i napastliwy, że musiałam dokończyć dzieła. I w ten sposób powstały takie oto kolczyki
i wisiorek
a ten komplet to już znany i oklepany (wzór bodajże J. Stawasz), ale ja go wciąż lubię
I tak, jak rzekłam ostatnio, blog
Ani Kowal zaatakował mnie straszliwie i jeszcze wieczorową porą sprawdziłam użyteczność wstążki z organzy do wykonania znanej Wam już bransoletki. Ta, w kolorze oliwkowym, jest ciut mniej sztywna, ładnie układa się na ręku i jak sobie wyobrażę do niej, jako tło, letnią opaleniznę, to hmmmmmm.
Sylwia widzę że u Ciebie już wiosna, chcesz ją zaczarować żeby przyszła jak najszybciej, ładna biżuteria na wiosnę jest już gotowa.
OdpowiedzUsuńŚliczna biżuteria :) podoba mi się połączenie elementów frywolitki z dużymi perłami.
OdpowiedzUsuńJa muszę jeszcze trochę poćwiczyć z nową niteczką ;)bo troszkę mi haczy przy zaciąganiu.
Jeszcze raz bardzo, bardzo Ci dziękuję i pozdrawiam!!!
No jakby mi się wyrzut rzucił, to bym pewnie cała w wyrzutach chodziła! Znaczy w takich pryszczorach ;-)
OdpowiedzUsuńZawsze Ci zazdrościłam samodyscypliny! Trza się do Cię machnąć i akumulatorki podładować moje bałaganiarskie ;-)
Irenko - oj tak - tęsknota za wiosną mnie zżera i to nie tylko z powodu nowej biżuteri :-)
OdpowiedzUsuńBean - pomysł z użyciem pereł podpatrzyłam u Pani, której prace miałam okazję podziwiać kiedyś na ArtChanel w Warszawie. Ona robiła wtedy również biżuterię dla W.Kruka (nie wiem, czy tak jest nadal), ale jej frywolitki to szczyt kunsztu i precyzji - robi przepiękne rzeczy, ślicznie i bardzo elegancko je wykańcza - byłam nimi zachwycona. I to ona właśnie poradziła użycie Rexany do frywolitek (chyba nam nawet sprzedała po szpulce tych nici). Mam nadzieję, że i Ty zaprzyjaźnisz się z tymi nićmi, bo naprawdę dobrze się z nimi pracuje.
Ata - zapraszam na podładowanie. Troszkę się powymieniamy tymi + i - i obie na tym skorzystamy :-) Ja tam swoje pryszczory umiejętnie kamufluję i chowam po kątach, tylko czasami mnie atakują i coś muszę z nimi zrobić ;-D
Piękne są te muszle:-)
OdpowiedzUsuńo tak - muszla Św Jakub przepiękna, przywieziona przeze mnie z La Coruna, gdzie byłam na Festiwalu Koronki Klockowej. A muszla ta była częścią zastawy, na której podawano owoce morza w pewnej restauracji - zabrana przeze mnie po uprzedniej zgodzie właściciela restauracji :-D
OdpowiedzUsuńNo to dobrze,że się zgodził bo dzięki temu biżuteria,zwłaszcza kolczyki z perłami jest ciekawie wyeksponowana:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńzgodził, się zgodził - nie miał wyjścia patrząc na moje spanielowate spojrzenie, a ja nawet się nie spodziewałam, że będę miała taki super ekspozytor ;-)
OdpowiedzUsuń