wtorek, 29 stycznia 2019

Amigurumi...

nęciło mnie od jakiegoś czasu. No i w końcu znalazłam chwilę na zmierzenie się z tematem. No może temacikiem, bo pierwsza praca, to maleństwo, składające się z jednej część wypychanej, pozostałe trzy, to uszy i ogon, które trzeba tylko przyszyć.
Tak więc oto Pan Mysz:
Wzór i opis z bloga Karoliny - Szydłaki Cudaki. Opis jasny, prosty, czytelny. Do tego w oddzielnym wpisie można znaleźć linki do filmów z podstawami tworzenia amigurumi.
Mój Pan Mysz powstał z wełny YarnArt Jeans. Brak bezpiecznych oczu wymógł doszycie oczu z guzików, dzwonki się gdzieś skryły, więc ogonek nie dzwoni. Pana Mysza już porwał Szymi, więc chyba wyszedł nie najgorszy. Widzę już błędy, wiem z czym sobie tak sobie poradziłam, ale umiem również zmniejszać robótkę i zakańczać bez tworzenia "cycka" - to już krok do przodu. 

A to chyba nie jest moje ostatnie słowo w kwestii amigurumi...

6 komentarzy:

  1. no ja myślę że na jednej myszce się nie skończy ;) :) z doświadczenia wiem, że wciaga, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezły początek. Amigurumi nie tylko wciąga, ale i uniezależnia :)
    Z doświadczenia powiem, że z powodu braku bezpiecznych oczu, najbezpieczniej je wyszyć, chyba że dziecko nie jest takie małe :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki - dziecko duże, więc raczej nie pożre ;-) A oczy zamówione, więc kolejne maskotki będą już bezpieczniejsze :-) Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.

      Usuń
  3. Może i skusisz się na owce:-) podstawy opanowane więc witaj w świecie amigurumi :-) pozdrawiam ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owca będzie po sowie - materiały mam, więc niechybnie się z nią zmierzę. A w świecie amigurumi mi dobrze, więc niechybnie troszkę tu zagoszczę ;-)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)