nęciło mnie od jakiegoś czasu. No i w końcu znalazłam chwilę na zmierzenie się z tematem. No może temacikiem, bo pierwsza praca, to maleństwo, składające się z jednej część wypychanej, pozostałe trzy, to uszy i ogon, które trzeba tylko przyszyć.
Tak więc oto Pan Mysz:
Wzór i opis z bloga Karoliny - Szydłaki Cudaki. Opis jasny, prosty, czytelny. Do tego w oddzielnym wpisie można znaleźć linki do filmów z podstawami tworzenia amigurumi.
Mój Pan Mysz powstał z wełny YarnArt Jeans. Brak bezpiecznych oczu wymógł doszycie oczu z guzików, dzwonki się gdzieś skryły, więc ogonek nie dzwoni. Pana Mysza już porwał Szymi, więc chyba wyszedł nie najgorszy. Widzę już błędy, wiem z czym sobie tak sobie poradziłam, ale umiem również zmniejszać robótkę i zakańczać bez tworzenia "cycka" - to już krok do przodu.
A to chyba nie jest moje ostatnie słowo w kwestii amigurumi...
no ja myślę że na jednej myszce się nie skończy ;) :) z doświadczenia wiem, że wciaga, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie - będą powstawać kolejne :-)
UsuńNiezły początek. Amigurumi nie tylko wciąga, ale i uniezależnia :)
OdpowiedzUsuńZ doświadczenia powiem, że z powodu braku bezpiecznych oczu, najbezpieczniej je wyszyć, chyba że dziecko nie jest takie małe :)
Pozdrawiam :)
Dzięki - dziecko duże, więc raczej nie pożre ;-) A oczy zamówione, więc kolejne maskotki będą już bezpieczniejsze :-) Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.
UsuńMoże i skusisz się na owce:-) podstawy opanowane więc witaj w świecie amigurumi :-) pozdrawiam ciepło :-)
OdpowiedzUsuńOwca będzie po sowie - materiały mam, więc niechybnie się z nią zmierzę. A w świecie amigurumi mi dobrze, więc niechybnie troszkę tu zagoszczę ;-)
Usuń