niedziela, 21 maja 2017

Rzutem...

na taśmę, w ostatnim momencie udało mi się udokumentować poczynania robótkowo-czytelnicze. 
W ramach akcji WDiC u Maknety prezentuję dokończone pojemniki na narzędzia piśmienne - oba do mojej pracowni, oba zrobione ze sznurka-wstążki, zakupionego w Lovely Cottons.
Bardzo mi się ten zestaw podoba, pewnie powstaną kolejne :-)
A lekturowo wspominam wyjazd do Łodzi i przygotowuję się do wyjazdu wakacyjnego ;-)

W międzyczasie czeka mnie jeszcze kilkudniowy wypad do Lwowa i wycieczka z klasą do Krakowa - kocham podróże :-)

piątek, 19 maja 2017

To był....

piękny dzień. Słońce świeciło, a w naszym domu od rana panowało radosne podniecenie i ciągły ruch mieszkańców.

Elegancka odzież gotowa do założenia...

 Coś tam czekało do drobnych poprawek...
potem przyszedł czas na ubranie samochodu...
  
 i ostatnie dodatki...


 W końcu mogliśmy ruszyć ...
W drugim domu też panowało poruszenie i królowały eleganckie stroje ... Były piękne suknie
ozdobne fryzury, a na jednej pięknej główce zwiewny kawałek tiulu...
 całkiem długi...
 i urocze kwiaty.
A potem wzruszająca uroczystość w kościele...
 niespodzianka od moich Uczniów ...
 i już Młoda Para mogła wstępować w nowe życie...
 choć definitywnie nastąpiło to dopiero za jakiś czas ;-)
I tak w skrócie zostałam po raz pierwszy Teściową. Jestem bardzo dumna i szczęśliwa :-)

środa, 10 maja 2017

WDiC...

kolejna odsłona akcji Maknety.
U mnie w tym tygodniu czytelniczo świat widziany oczami dziecka - kochana Babcia, narodziny siostrzyczki, małe i duże radości w rodzinnym domu, a przy okazji powrót do lat, kiedy rodzina była rodziną, a nie zbiorem numerów w "inteligentnym" telefonie. Ciepło nostalgiczna opowieść o prostym, a zarazem obłędnie bogatym życiu.
Robótkowo zatęskniłam za czymś prostym, niezbyt pracochłonnym i tak oto powstał w jedno popołudnie pojemnik na liczne flamastry. 

Kolejny koszyczek ma być jasnoróżowy z ciemniejszym wykończeniem i będzie przechowywał ołówki, nożyczki itp.
Podoba mi się takie niewymagające dzierganie - chyba wykopię zapasy sznurkowe i machnę sobie jakąś torbę na lato.

wtorek, 9 maja 2017

Mam i ja....

a marzyłam od dzieciństwa - o własnym "czymś". Kiedyś nawet sama próbowałam wyciąć, ale jednak w końcu zwróciłam się o pomoc do specjalistów i od wczoraj mam własny ekslibris. 
RetroNaDruk wykonało świetną pracę - do tego urocze opakowanie stempla i już moje książki nie będą zalegać na cudzych półkach, bo Sówka przypomni wypożyczającemu, do kogo książka powinna wrócić ;-)


niedziela, 7 maja 2017

Bo w Łodzi nie ma co robić cz.2...

Dzień pierwszy opisałam tu. Dzień drugi, spędzony w Łodzi prawie miesiąc temu, wydawał się być mniej intensywny, natomiast ilość wrażeń nie ustępowała dniu pierwszemu.
Po bardzo łazikowej sobocie, w niedzielę zdecydowaliśmy się na częstsze korzystanie z Ubera. Pierwszy kurs, to wyprawa do SEMAFOR-a, w którym Szymon uczestniczył w warsztatach kręcenia filmu metodą poklatkową.
Najpierw stworzyliśmy elementy scenografii, rekwizyty, następnie Szymon ustalił z panią treść fabuły i zaczęła się najlepsza zabawa.
A oto jej efekt końcowy:
Następnie, wraz z przewodnikiem ruszyliśmy do Muzeum, znajdującym się obok. Powrót do czasów dzieciństwa dla mnie i odkrywanie wielu nowych postaci bajkowych dla Szymona było wspaniałą zabawą.
Po Muzeum i warsztatach przyszedł czas na pracę mózgiem i doświadczanie organoleptyczne - w tym celu udaliśmy się do Eksperymentarium w Manufakturze.
Ilość eksponatów nie jest tak duża, jak w warszawskim Centrum Nauki, ale dzięki temu, moim zdaniem, jest to miejsce przyjaźniejsze młodszym dzieciom - łatwiej tutaj pewne zjawiska wytłumaczyć i zobrazować. Ponadto ilość zwiedzających była w tym dniu zdecydowanie atrakcyjniejsza dla tych co to lubią wszystkiego dotknąć i pomacać. Czasu na doświadczanie mieliśmy dużo, więc wszystko zostało dokładnie obejrzane i wypróbowane ;-)
Aż w końcu przyszła pora na powrót do domu - popodziwialiśmy przy okazji nowy dworzec Łódź Fabryczna. Nie bardzo nam się chciało opuszczać miasto, które nas tak bardzo pozytywnie zaskoczyło. Ale myślę, że jeszcze tu wrócimy - jeszcze sporo zostało do obejrzenia.
Na koniec pochwalę się pozycją książkową, o którą wzbogaciła się moja biblioteczka - zdjęcia w niej zamieszczone świetnie obrazują ducha Łodzi sprzed wielu lat, kiedy to stukot maszyn włókienniczych rozchodził się po łódzkim bruku, a domy włókniarzy można było zobaczyć nie tylko w skansenie.

Gdyby ktoś był zainteresowany kosztami pobytu w Łodzi:

bilet na TLK w jedną stronę - 46 zł (1 normalny + 1 ulgowy)
bilet tramwajowy 20-minutowy - 2,80/normalny, 1,40/ulgowy
nocleg (2 noce ze śniadaniem) - 408 zł (można znaleźć pokoje za około 100 zł/noc, ale ja trafiłam na jakąś imprezę kulturalną i był problem ze znalezieniem czegoś tańszego)
riksza - 2 os./12 zł
Planetarium - normalny/17 zł, ulgowy /12 zł (rezerwowałam w necie)
Palmiarnia - normalny/8 zł, ulgowy/4 zł
Muzeum Kinematografii - normalny/10 zł, ulgowy /7 zł
Skansen - sobota za darmo
SEMAFOR  - 40 zł/dziecko (warsztaty + zwiedzanie), 20 zł/dorosły (tylko zwiedzanie)
Experymentarium - normalny/17 zł, ulgowy /14 zł