pierwszą, tak w łapkach miałam przy okazji spotkania z Izą z Izziland. Jej laleczka zachwyciła mnie swą delikatnością i precyzją wykonania.
Od tamtej pory nosiłam się z zamiarem zrobienia sobie takiej, nawet, z pomocą Izy, znalazłam wzory w necie i kursy na odpowiedni ścieg, przydatny przy tworzeniu pierwszego rzędu, ale czasu wciąż brakowało.
Ostatni weekend był czasem spowolnienia, po uroczystości ślubowania mojej klasy i ogranięciu różnych rozlicznych zaległości, obiecałam sobie wolną, piżamkową niedzielę.
I tak ją spędziłam, z Synkiem u boku, igłą i koralikami w ręku.
Efekt leniwienia poniżej, a wzór znalazłam u Fraisiperles:
W wyplataniu idealnie sprawdziły się Toho Treasure, moja wielka miłość koralikowa od niedawna ;-) Ścieg jeszcze trochę nieporadny, nitki gdzieniegdzie sterczą, ale ćwiczę.
W zapasach wzorkowych mam jeszcze kilka laleczek Kokeshi, więc pewnie ta nie będzie jedyną i ostatnią.