wtorek, 30 września 2014

Magiczna niedziela...

w Magicznych Ogrodach w Janowcu pod Puławami.
Miejsce urocze - wielka posiadłość, zmieniona w ogrody, obsadzona pięknymi roślinami, z ciekami wodnymi, różnymi stworami i atrakcjami dla dzieci.
Pojechaliśmy tam z Szymonem w ostatnią niedzielę, jako, że obiecałam sobie i swojemu Synkowi, że jeden dzień weekendowy będziemy spędzać co tydzień gdzieś poza domem, żeby mieć czas tylko dla siebie, bez przeszkadzaczy w postaci tv, komputera, laptopa, starszego rodzeństwa itp.
Mój wybór padł na to miejsce po rekomendacji Znajomej i z powodu pięknej pogody. Przejechanie 140 km w czasie 2 godzin nie było problemem i mieliśmy możliwość naocznie przekonać się, jak jest w Magicznych Ogrodach.
A jest ładnie - teren zadbany, czysto, jesiennie zabarwiona roślinność. Do tego liczne niespodzianki i atrakcje dla dzieci - place zabaw, kolejka do Krainy Bulwiaków w Kwiatowej Dolinie(dzieci do lat 4 mogą jechać z opiekunem, starsze jadą same), Marchewkowe Pole, Drzewo Skrzata, Zaczarowane Drzewa, Krasnoludzki Gród. 
Nie jest to może miejsce powalające na kolana, ale bardzo ładnie położone i czas tam spędzony jest zdecydowanie czasem odpoczynku.
A jak było, niech zobrazują zdjęcia (uwaga ! dużo, oj dużo zdjęć ;-)

































Polecam Wam wyprawę do Magicznych Ogrodów - może będziecie w okolicy i wstąpicie tam przy okazji. Naprawdę warto. My spędziliśmy tam sporą część dnia i tylko długość drogi powrotnej wygnała nas stamtąd około 15.00. Szymi był z tego powodu niepocieszony, więc pewnie tam jeszcze kiedyś wrócimy :-)

niedziela, 28 września 2014

Dyndające...

kolczyki nęciły od dawna, ale jakoś nie było mocy przerobowych, a i umiejętności nie wystarczające się wydawały.
No i stało się i się naumiałam, dzięki mocy sprawczej Izy i Ani, za co wdzięczność ma ogromna :-)
I dzięki Nim stałam się szczęśliwą posiadaczką własnoręcznie wyplecionych kolczyków rodem z bajki o Pocahontas. Do tego te kolory - ach, mniam i mlask normalnie, że tak sobie nieskromnie powiem ;-)
No już, już, wystarczy. Tak więc taaaaaa daaaaam... 




Uwierzcie na słowo - w rzeczywistości więcej w nich fioletu, niż niebieskiego ;-)
Układ koralików zaprojektowany przez Izę Izziland Żurawską, dyndadła - Izy i moja swobodna twórczość :-)

sobota, 20 września 2014

Różnorodnie...

weekend się dla mnie zaczął, bo nie mogłam się nacieszyć wolnym (nareszcie) wieczorem i chwyciłam za jedną robotę



potem za kolejną


i usechłałam trzecią, mając oczy na zapałkach ;-)


Ale dziś cieszy mnie ich widok :-)
Trochę danych technicznych:
1. szyjogrzej, wydziergany na nadgarstkach z włóczki Combo - zużycie 4 motki, nić podwójna.
2. wianek ze słomy kukurydzianej na podkładzie ze słomianego koła, słoma mocowana klejem na gorąco
3. próbna praca na zajęcia techniczne dla klasy VI - branoletka powstała z metalowych podkładek pod śruby i kawałka wstążki atłasowej - pomysł ściągnięty, a jakże, z netu :-)

Pozdrawiam weekendowo i gnam do dalszej działalności twórczej :-)

wtorek, 16 września 2014

Skończony...

obrazek wstążeczkowy - próbuję wykańczać prace, które zaczęłam robić w ostatnie wakacje, co by znaleźć czas na wykończenie tych sprzed roku ;-)
Krzaczek róż wyszedł taki:



i jestem z niego bardzo zadowolona. Na pewno przy nadarzającej się okazji i wolnej chwili zrobię coś jeszcze w tej technice - marzą mi się irysy w fioletach :-)
A tak zupełnie przy okazji wykorzystałam resztę namoczonej słomy, pozostałą po zrobieniu laleczki, i uplotłam podkładkę pod kubas :-)



Teraz pora na coś większego - może jakaś podkładka pod naczynie żaroodporne. Jak ogranę owal, to na pewno taka powstanie :-)