poniedziałek, 1 lipca 2013

W czerwcu...

działo się, oj działo. Taczek nie było kiedy załadować ;-)
Najpierw był festyn rodzinny - impreza udana, a cel szczytny - propagowanie akcji oddawania szpiku. Ludzi tłum, atrakcji moc. 
Ja próbowałam się udzielać na własnym stoisku artystycznym, ale w związku z występem naszej grupy teatralnej z przedstawieniem "Czerwony Kapturek" czasu brakło na działalność twórczą i moje drogie Koleżanki musiały mnie wspomóc. I dobrze im ta pomoc wyszła.



Dzień po festynie wyjechałam z zaprzyjaźnioną klasą na wycieczkę. Było zwiedzanie



ruch na świeżym powietrzu



i czas na aktywność twórczą





Wycieczka się udała, dzieciaki wróciły zadowolone, opieka również :-)
A tydzień później udzielałam się w podwójnej roli na urodzinach Marcysi - podchody i zadania do wykonania w celu uratowania Czerwonego Kapturka wciągnęły dzieciaki, goście bawili się świetnie.




  


Finger tree zyskało na uroku...
 

a ja mogłam wreszcie zobaczyć swego Anioła w odpowiedniej oprawie :-)

Chyba cieszę się, że czerwiec się skończył ;-)

2 komentarze:

  1. Oglądam i zastanawiam się gdzie byliście na tej wycieczce...... ??
    co do Czerwca to rozumiem Cie doskonale!!! u mnie też festyny,dzieciaki,ufffff, poszły sobie na wakacje a ja mam ciszę w pracy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Toruniu i Sierpcu - 2 intensywne dni, ale warto było :-) U nas też szkoła opustoszała i aż głupio się po niej poruszać w tej ciszy - wczoraj sprzątałyśmy sale i przygotowywałyśmy nowe i normalnie nie mogłam się do tej ciszy przyzwyczaić.

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)