niedziela, 14 lipca 2013

Na Suwalszczyźnie...

sowy się mnożą ;-)
W czasie posiadówek nad jeziorem, gdy Szymcio zgłębia tajniki tutejszych wód stojących, udało mi się wydziergać 6 sówek - na razie nie wypchane, bez koniecznych akcesoriów. Wyglądają bardziej jak naparstki ze śliniaczkiem, niż sowy, 
ale obiecuję - po powrocie do domu nabiorą odpowiedniego kształtu i będą wyglądać jak te sprzed kilku wpisów :-)
A wieczorami jeżdżę na rowerze i takie mam widoki.






Cudnie, nie ?
Ach, żal będzie stąd wyjeżdżać...
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa pod poprzednim wpisem i jak zwykle zapraszam do komentowania :-)

16 komentarzy:

  1. Hyhy! A ja pomyślałam, że to jakieś kapciochy nie do pary dla lalek :-DD
    Sowy będą kucykowe, czy warkoczykowe? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie kucykowe. Ty to zawsze musisz znaleźć drugie dno w moich pracah i dostrzec ich nieodkrytą twarz ;-)

      Usuń
    2. Bo ja widzę i czuję podprogowo ;-P

      Usuń
    3. Co więcej, korniki Ci nie przeszkadzają ;-)

      Usuń
  2. Widzę, że produkcja sówek postępuje :).
    Widoki masz zaiste piękne. Ciekawa jestem tylko czy komary nie przeszkadzają Ci w ich kontemplowaniu? Miłego wypoczynku :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, na dzień dobry potrzebuję 27 sztuk :-) A komarów zupełny brak i jakoś nie tęsknię za nimi. Są muchy, trochę takich upierdliwych gzów krowich, ale dokuczają tylko na porannych spacerach z kijami i wieczornym pedałowaniu. W porównaniu z moimi ogrodowymi komarami to naprawdę pikuś ;-)

      Usuń
  3. Wypoczywaj :) bo naprawdę w pięknym miejscu jesteś!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. khy khy, stukam? Długo jeszcze TAMCI będziesz ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko, będę do środy włącznie - dasz radę ?

      Usuń
  5. Na Suwałki Cię pognało???
    I na rowerek?:)
    Ja dziś 65 km na mojej bryce "udziergałam".
    D#%a mnie boli, ale warto było:)))
    Dobrego urlopu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nio, tu korzenie moich dzieci sięgają. A rowerek i kije, to taka próba rozbujania moich zastałych mięśni, skrzętnie ukrytych i zastałych. Tak więc rano 6 km z kijami, w ciągu dnia (do sklepu, nad jezioro) i wieczorem rower - muszę pogubić odciski kanapowe ;-) 65 km ? Brawo, podziwiam :-) Miło, że się odezwałaś :-)

      Usuń
  6. Fajnie spędzasz czas :) Muszę też na rowerze pojeździć wieczorem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było rzeczywiście cudnie. Teraz mi ino wspomnienia zostały :-)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)