niedziela, 21 lipca 2013

Preludium...

i rozgrzewka w Zielonej Górze - przystanek w drodze do Ponikli. W cudnym towarzystwie, w gościnnym domu Oli, przy wałku, klockach, pysznym żarełku. Ach, bosko mi i sielsko.
Skorzystałam z okazji i doświadczenia Oli i wysupłałam broszkę klockową.
Półprodukt jawił się średnio atrakcyjnie,
ale już efekt końcowy zadowolił me poczucie estetyki :-)

I jeszcze z jednej strony :-)
No to tak twórczo rozpoczęłam mą wakacyjną przygodę. Jutro ruszamy, już w komplecie, w dalszą drogę do Ponikli.
A Was zapraszam do komentowania i dzielenia się swoimi opiniami, na temat mojej pierwszej brochy klockowej i nie tylko ;-) 

piątek, 19 lipca 2013

Hurrrraaaa...

walizy spakowane (czy Wy też tak macie, że wychodzi Wam więcej przydasiów robótkowych, niż rzeczy osobistych ?)
ciasteczka orzechowo-migdałowe na drogę gotowe (przepis od Pani Wachowicz)
prezenty dla Koleżanek-towarzyszek gotowe (przy okazji wypróbowałam nowy wykrojnik)
nawet wierszyk na tą okazję ułożyłam (ambitne rymy częstochowskie ;-)

i jutro, ciut świtanie, ruszam na prawdziwe, MOJE, babskie wakacje. 
Cel - południe, Czechy, Ponikla z międzylądowaniem w Zielonej Górze. A w Ponikli tydzień szaleństwa robótkowego - koronka klockowa, pieczenie i ozdabianie pierniczków i ciasteczek, tkanie i może trochę teneryfki. Niedaleko czeskie huty szkła (czytaj: sklepy z koralikami ;-)
Wracam za tydzień, wtedy chwalić się będę, a teraz gnam do łóżka - pobudka o 4.00

czwartek, 18 lipca 2013

Na prędce...

zrobiona kartka - na drugie urodziny Agatki :-)

W dodatku robiłyśmy ją we dwie - kartkowe preludium na cztery ręce. Fajnie się ją robiło - dzięki Aniu za dziś :-)


A Wam dziękuję za miłe słowa pod ostatnim wpisem i zapraszam do komentowania.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Ciąg dalszy...

wywiązywania się z postanowień wakacyjnych. Jako, że Dziecko odpadło z wieczornych szaleństw dosyć szybko, to wygospodarowałam sobie wolny wieczór z lampką wina, miłym filmem w tle i ponownie sięgnęłam po wzory opracowane przez Banae i wykonałam kolczyki Duo Iris.
Wykorzystałam koralik SuperDuo 2,5x5 w kolorze Jet Azuro i Opaque Red, do tego dołożyłam Fire Polish 3mm Mid Siam Ruby i TOHO11 Silver Lined Frosted Ruby. Plotło się łatwo, miło i z dobrym efektem.
Następnie sięgnęłam po wzór na serduszko z Fire Polish 4mm (u mnie Coated Hot Cranberry) i ten również okazał sie prosty do ogarnięcia.
Idealne na zawieszkę do komórki czy breloczek. Myślę, że ładnie może się również prezentować na lince jubilerskiej na szyi - wymiary 2,5 x 2,5 cm


Pewnie powstaną kolejne wersje kolorystyczne, poza tym świerzbi mnie, żeby spróbować wypleść takie serducho w 3d, łacząc ze sobą dwa na skrajnych koralikach.
Aniu - raz jeszcze wielkie dzięki za pracę włożoną w kursy. Niestety poległam przy Larico Earrings, ale to wina koralików, bo nie mam Solo, więc próbowałam wyplatać z Rizo, ale brak wyraźnie ściętych ścianek powoduje, że koraliki skręcają się i przesuwają, nie przylegając ściśle do siebie. Szkoda, że nie ma Solo w moich ulubionych sklepach ;-)

A Wam, moje drogie Czytelniczki, jak się podobają nowe wyploty ? Chętnie poczytam Wasze opinie.

niedziela, 14 lipca 2013

Na Suwalszczyźnie...

sowy się mnożą ;-)
W czasie posiadówek nad jeziorem, gdy Szymcio zgłębia tajniki tutejszych wód stojących, udało mi się wydziergać 6 sówek - na razie nie wypchane, bez koniecznych akcesoriów. Wyglądają bardziej jak naparstki ze śliniaczkiem, niż sowy, 
ale obiecuję - po powrocie do domu nabiorą odpowiedniego kształtu i będą wyglądać jak te sprzed kilku wpisów :-)
A wieczorami jeżdżę na rowerze i takie mam widoki.






Cudnie, nie ?
Ach, żal będzie stąd wyjeżdżać...
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa pod poprzednim wpisem i jak zwykle zapraszam do komentowania :-)

sobota, 13 lipca 2013

Postanowienie wakacyjne I...

udaje się powoli realizować. A jest to konsekwentne wyplatanie różnych elementów bizu w technice beading. Nazbierałam przez lata kursów, linek itp i jakoś nie mogłam się zebrać, aby je wykorzystać.
No i nadejszła ta wiekopomna chwila...
Na pierwszy ogień poszły kursy Banae umieszczone tutaj. Zaczełam od zaprzyjaźnienia się z koralikami Rulla, które wykorzystałam w bransoletce Bricks, czyli cegiełkowej (oczywiście  chwiliowo bez zapięć, które, jak już wspominałam, leżakują w domu). 

Kolory użyte, to Opaque Blue-Picasso, Luster-Metallic Grey, Turquoise-Picasoo Silver i Luster-Metallic Pink - starczyło po jednym opakowaniu (a nadgarstek mam słusznych rozmiarów). Długość bez zapięcia - 17,5 cm

  
Ani głęboki ukłon za udostępnienie kursu, a Was zapraszam do komentowania, bo to Wasze opinie służą za wirtualny "kopniaczek" do dalszego tworzenia :-) 

piątek, 12 lipca 2013

A jednak ...

się udało. Ukośnik, po pierwszych podtknięciach, skończył się i to z sukcesem :-)
Na razie bez okuć i zapięć, bo leniuchuję wakacyjnie u Teściów, a cały asortyment metalowy ostał się w domu. Ale oczywiście nie byłabym sobą (czytajcie: chwalipiętą ;-), gdybym nie pokazała tego, co mam.


Wzór, który wykorzystałam, znalazłam u Vengeraleny.
Miło mi było czytać Wasze wpisy pod ostatnim postem, więc zapraszam do dyskusji :-)

wtorek, 9 lipca 2013

Nad wioską ...

na zachodnim brzegu wyspy Kalamos zapadł już zmrok. Gorąca ziemia oddawała powietrzu zapasy ciepła, sączące się w nią przez cały dzień. Dookoła panowała ciemność, spowijająca antracytem nocy całą okolicę. 
Widać było tylko zarysy budynków. 
Tej atmosferze towarzyszyły odgłosy cykad, które o tej porze hałasowały najbardziej.
Nagle w oknie domu Detrasów zapaliło się światło, rzucając łunę na ścianę ich domostwa. 
To Argea zaczeła przygotowania do rodzinnej kolacji, mimo, że jej mąż, Stawros, jeszcze nie wrócił z połowu. Krzątała się w kuchni, smażąc ryby, krojąc pomidory, stawiając wino na stole. Cieszyłą się, że już niedługo usiądą do wspólnego posiłku. Cały dom wypełniony był Jej radością i atmosferą oczekiwania.
Pozostała część wioski wciąż  pozostawała niewidoczna, tajemnicza, nieprzewidywalna...

poniedziałek, 8 lipca 2013

Twórcza pomyłka...

Nareszcie zmierzyłam się z ukośnikiem. Rzuciłam okiem na kurs Kasi i Frydzi. Wszystko wydawało mi się proste, oczywiste, usiadłam więc do nałożonych wcześniej koralików i szybko uporałam się z początkowymi trudnościami. Sznurek plótł się bezproblemowo, nawet dziwiłam sugestiom Koleżanki, że sama pruła 3 razy i szło jej jak po grudzie. Mi szło sprawnie, koraliki co prawda nie układały się ukośnie, ale stwierdziłam, że tak pewnie ma być i już.
No i zrobiłam, połączyłam, nawet znośnie, szydełkowo i pognałam na FB co by się pochwalić.  Co usłyszałam ? A, że owszem fajnie mi ten sznur wyszedł, i mimo, że to NIE JEST ukośnik, to sympatycznie wygląda. Hmmmmm...



No rzeczywiście - robiłam, jak zwykły sznur, tylko zamiast oczek ścisłych robiłam półsłupki i wydawało mi się, że jest ok. Tym sposobem powstał sznur, w któym koraliki są oplecione siateczką z nici. Efekt niezamierzony, ale ciekawy i pewnie jeszcze ten sposób wykorzystam, tylko z jednokolorowymi koralikami i nićmi w kontrastowym kolorze - myślę, że będzie ciekawie wylądać.
Wracając do ukośnika - cóż było robić ? Pokornie zasiadłam do wspomnianych tutków, przeanalizowałam, przeczytałam ze zrozumieniem, nałożyłam koraliki, tym razem na bransoletkę z 15 koralików w rzędzie i zabrałam się za dzierganie. No i chyba wreszcie wychodzi. Ma być flaga brytyjska dla mojej Córci :-)

Dziękuję za wpisy pod poprzednim wpisem - każde dobre słowo cieszy :-)

sobota, 6 lipca 2013

Praca domowa...

została mi zadana. We wrześniu sekcja gobelinów, w której uczestniczę, będzie obchodzić 25-lecie swojej działalności. Z tej to przyczyny Tereska, nasza instruktorka, cisnęła mnie lekko, co bym przez wakacje zrobiła gobelin, który zaczęłam na zajęciach.
Poprzeczkę podniosłam sobie jednak zbyt wysoko i nie byłabym raczej w stanie dokonać dzieła zupełnie samodzielnie.
Dlatego wymogłam na Dziecięciu mym najstarszym ogwoździkowanie przygotowanej przez Małża ramy, przygotowałam osnowę z pomocą kursu Tusi , machnęłam prosty rysunek, jako wzór i w swej urlopowej ostoi spokoju supłam codzień trochę. 
Wczoraj miałam tyle - początek tła

dziś pojawił się zarys pierwszej budowli

 A Szymi zaprzyjaźnia się z wodą, większą, niż ta w basenie ;-)

Rękawki to na razie zbędny element, ale są ;-)

i Szymi jest zachwycony - słońce, woda i ... Mamusia na wyłączność :-)
Dziękuję za komentarze pod poprzednim wpisem, miło się je czyta, więc piszcie, piszcie :-)