poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Coś nowego...

bo udało mi się wytargować od rodziny jedno popołudnie dla siebie :-) 
Wykorzystałam od razu okazję i zapisałam się na kurs tkania gobelinów - to już chyba ostatnia z technik, które chciałam poznać i się nauczyć.



Na pierwszych zajęciach poszło gładko - próbka, którą wykonałam to splot podstawowych ściegów - płóciennego, dywanowego i sumaka. Nauczyłam się również, jak pracować różnymi kolorami nici, łącząc je w jednej pracy.
Zrobiłam ot taki niedługi kawałek w patriotycznych barwach z dodatkiem odrobiny czerni.
Drugie zajęcia obdarły mnie ze złudzeń, zburzyły mój spokój i zasiały niepewność, czy dam radę. Zaczęłam swoją pierwszą poważną pracę, o tematyce florystycznej, a konkretnie to ma to być zawilec wieńcowy, w stanie nierozwiniętym - w zielonościach i fioletach. 
Początek już mam - niewiele widać, ale już wiem, że nie będzie łatwo. Tutaj liczy się umiejętność łączenia kolorów, splatania różnych odcieni nitek w taki sposób, aby uzyskać odpowiednią barwę, jej natężenie. Do tego cieniowania, światłocień itp. - nie wiem, czy podołam i na następne zajęcia ciesze się i obawiam jednocześnie.
Jedyną pociechą jest opinia moich współtowarzyszek, które zajmują się gobelinami od wielu lat  i wiedzą, że początki nie są łatwe. I tej opinii zamierzam się trzymać do upadłego, licząc, że pod okiem nauczycielki Tereski uda mi się stworzyć coś na kształt i podobieństwo anemona, zroszonego poranną rosą ;-)
Poniżej próbki i efekty uczestniczenia pilnie w zajęciach przez kilka lat:


No to jeszcze z marzeń edukacyjnych pozostało mi nauczyć się grać na pianinie ;-)

24 komentarze:

  1. No mnie się już ten zawilec podoba. Skoro to ostatni kurs, to co pozostaje? Chyba kursy z zakresu budowlanki: kładzenie glazury, czy paneli, operator wózka widłowego... :-) ulach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, toć napisałam - ino, ino jeszcze pianino. Poza tym mam jeszcze mnóstwo do doszlifowania w technikach, które już poznałam lub tylko liznęłam, więc spokojnie - wózków widłowych tykać nie będę ;-)
      Zawilec na razie tylko wychynął z lewej strony - ta oliwkowa zieloność w dolnym lewym rogu, to zaczątek łodygi.

      Usuń
  2. Dasz radę... a swoją drogą fajna sprawa... tkałam w młodości ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wiarę ;-) Rzeczywiście fajna sprawa, a świadomość, że za plecami stoi profesjonalista dodaje odwagi :-)

      Usuń
  3. A ja marzę o ceramice i gitarze. Oj będzie z nas para :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No rzeczywiście, niezły będzie z nas duecik ;-) proszę się brać do galopu w takim razie ;-)

      Usuń
  4. Powodzenia :) będę zaglądać i bić brawo !!!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jeszcze potrzymaj kciuki :-)

      Usuń
    2. To nie podlega dyskusji :) *trzyma* ale przede wszystkim podziwiam, bo to wielkie pole uprawne i pierwsze kroki wydają mi się bardzo trudne.

      Usuń
    3. Nie są łatwe, nie ukrywam, ale mam nadzieję, że z czasem się nauczę, a przede wszystkim znajdę w sobie odwagę, żeby popróbować nie skrępowanie wykorzystać pomysły, które przychodzą mi do głowy, bo jak na razie przy ramie opada mnie paniczny strach, że coś spitolę ;-)

      Usuń
  5. No to znalazłaś sobie kolejne "czasożerne" zajęcie ;))). Jestem pewna, że dasz sobie radę - trzymam kciuki, bo bardzo jestem ciekawa tego zawilca. Tkanie też za mną zaczyna "chodzić" - ciekawe kiedy ulegnę? ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dołączysz. Zawsze będzie raźniej :-) A tkanie gobelinów jest bardzo wciągającym zajęciem, choć myślę, że na razie nie przeniosę go do domu - zostanie mi takie offowe robótkowanie, tylko na wyjazdach na kurs.

      Usuń
  6. Sylwio podziwiam Ciebie, poznajesz ciągle nowe techniki, że masz czas i chęć na to. powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałabym Cię zawieść, ale to chyba będzie już ostatnia technika, którą chcę zgłębić. I tak mam już tego takie mnóstwo, że powoli przestaje się mieścić ze wszystkimi przydasiami. Pora zabrać się z dopracowywanie warsztatu w poznanych już wcześniej dziedzinach - klocki aż wyją, żeby wziąć je w ręce.

      Usuń
  7. Ło matko !!! Widzę, że to poważna sprawa, ale też myślę, że Ci się uda sprostać marzeniu. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulu, też mam taką nadzieję, bo decyzja dojrzewała we mnie długo, a chęć była ogromna i to ona zwyciężyła zdrowy rozsądek, który magicznie opuszcza mnie gdy chodzi o robótkowanie ;-)

      Usuń
  8. Zazdroszczę udziału w kursie. W mojej małej miejscowości dawno, dawno temu był duży zakład - tkalnia z farbiarnią, dużo ludzi miało pracę i robiło cuda. Wyroby "szły" na cały świat. Pamiętam jak będąc w podstawówce byliśmy tam na wycieczce i do dziś mama po powiekami obraz pięknego gobelinu w odcieniach zielonych przedstawiający falującą łąkę. Już dawno "Cepelię" rozwiązano a ja wciąż pamiętam tamten gobelin....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli musiał być piękny. Szkoda wielka, że takie zakłady upadają, a umiejętność tworzenia pięknych i niepowtarzalnych rzeczy odchodzi w niepamięć wraz z ich twórcami. Dlatego może właśnie to my, domorosłe rękodzielniczki powinnyśmy robić wszystko, aby nie dać zniknąć tym licznym sposobom ozdabiania naszej rzeczywistości i dać opór zalewającej nas "bylejakoszczyźnie".

      Usuń
  9. super! widzę, że wzięło Cię na serio!
    zawilec wieńcowy w stanie nierozwiniętym brzmi jak z podręcznika botaniki, pokażesz, jak wygląda (kiedy już go utkasz?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba, pewnie, że się pochwalę - już jutro kolejne spotkanie - znów powstanie parę rządków, choć do kielicha jeszcze mi daleko.

      Usuń
  10. Ileż to ostatnio srok za ogon złapałaś?
    Przędzenie, scrap, tkanie, gobeliny, wcześniej ceramika, tunika na drutach... Pewnie coś ominęłam ;-)
    Jak dojdzie do tego grania na pianinie, to nie kupuj instrumentu - u mojego rodzica stoi sobie nieużywany ostatnio sprzęt. Jakoś się może dogadacie w kwestii ćwiczenia wprawek ;-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbyś mnie nie znała - przecież wiesz, że ja muszę mieć obfitość atrakcji ;-) A Ty to taka jednotorowa, co ? ;P

      Usuń
  11. Sylwka - przeginasz normalnie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nic nie przeginam, ino plotę ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)