bo grupy nikt nie ruszy.
Grupa na początku była malutka - najpierw ja, druty i wzór - wymarzony, wyśniony, poza realnymi szansami na realizację.
Potem, po rozmowie pełnej zwierzeń, planów i marzeń rękodzielniczych grupa rozrosła się o kolejny zestaw dziergający tj.
Myszopticę z Jej kompletem drutów, wełenek i tymże samym obiektem pożądań. Nowi członkowie stworzyli podstawy do nieśmiałych podejrzeń, że marzenia mają szansę przybrać realny kształty.
Z czasem do tej garstki Marzycieli dołączyła Beatka (wciągnięta poniekąd pod wpływem delikatnych nacisków poprzedniczek) i
Kasia, która, zachwycona planem działania i jego efektem końcowym (który znała z
innej, wcześniejszej odsłony) z entuzjazmem wlazła w cały ten kram.
I tak oto powstała szaleńcza grupa, która pod przewodnictwem i czujnym okiem Marty ma zamiar udziergać symultanicznie ten oto sweterek-tunikę (zdjęcie z blogu
Veery Valimaki, twórczyni wzoru), oczywiście w ilości sztuk czterech ;-)
Mnie zachwyciły wersje kolorystyczne i wykonanie Bernadki
tu i
tu
I liczę, że moja tunika będzie choć trochę przypominać te ze zdjęć.
Wczoraj miałam tyle:
Dziś zaczęłam wyrabiać raglan, ale ma dziurki, a chyba nie powinien mieć, więc czeka mnie prucie (dobry opis, jak dla mnie u
Rene). No i oczekuję na wiadomości z frontu - halo, halo Marta! Halo, halo Kasia! Betki nie wołam, bo ona nieblogowa, więc ino telefonicznie i naocznie będzie zdawać relacje.
Trzymajcie kciuki za powodzenie akcji ;-)