Nowa praca (dokumenty, zebrania, rady), nowe grupy w dwóch domach kultury + dni otwarte dla chętnych i zainteresowanych, do tego rzeczywistość rodzinna, stąd ostatni wpis z 4 września.
Nie wspomnę o zaległościach w czytaniu różnych zaprzyjaźnionych - aż mi wstyd normalnie.
Robótkowo tez lichutko - na szczęście Kasia z WoolArtStudio nauczyła mnie, jak sobie kręcić tym i owym i w mym koszyczku robótkowym pojawiły się dwa kłębuszki (na jakieś kwiatuchy ozdobne):
A na nowo nabytym wrzecionie (troszkę ciężkie) próbka z kupnej czesanki, która używam do filcowania - niteczka wychodzi ładna, dosyć równa - będę próbować zrobić z niej 2 ply
no i cudo, które zakupiłam u Kasi, której wełny farbowane podbiły serce me, zakochałam się bezgranicznie, zresztą same zobaczcie, co mi wychodzi z tej cudnej Wensleydale
Liczę, że w robocie też wyjdzie miodzio :-)