wtorek, 26 czerwca 2012

Co u Szymona...

pytacie. Dużo się dzieje, bo chłopak niespokojny, skażony ciekawską i wiecznie łazęgującą naturą Mamusi - cóż, pochodzenie zobowiązuje ;-)
Dzień Szymona jest pełen wrażeń, wypełniony do ostatniej chwili:
Najpierw śniadanko w domu
choć lubi posiłki w plenerze

potem trochę sportu












czasami bywa w knajpkach

lubi zawierać nowe znajomości 





zawsze znajdzie czas na zadumę się nad życiem





preferuje ruch pieszy
 choć nie gardzi innymi środkami lokomocji 




lubi spędzać czas z Mamą 


z Tatą i Siostrą
uwielbia zwiedzać różne ciekawe miejsca 

zachwycają go zwierzęta
na przykład ptaki

 lubi wyzwania, zdobywa niezdobyte 

czasami biega tak szybko, że zostaje po nim ino wspomnienie
żeby w końcu, u schyłku dnia oddać się słodkiemu lenistwu 

Ot, taki ciekawy żywot wiedzie Szymon, a z tego miejsca ściska i pozdrawia wszystkie Ciocie i Wujków

Zdjęcia, oprócz moich prywatnych, wykorzystane w tym wpisie powstały dzięki pracy i uprzejmości Katarzyny Olszewskiej "Happy Feet" oraz Radosława Potrac :-)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Chustowo 5...

bo chust mi wciąż za mało ;-)
Tym razem dzianinka dla młodej, miłej Osóbki, która właśnie wczoraj obchodziła urodziny (sto lat Aniu!).
To było moje pierwsze doświadczenie z Drops Delight, ale wspomnienia mam miłe - nie gryzie, dobrze się robi, i do tego te kolory, mniam :-) W zapasie mam jeszcze po 5 motków z dwóch innych kolorów, więc jeszcze Was pomęczę ;-)
Zużyłam 4 motki wełny w kolorze nr 14, druty KP 4, ale nie zmierzyłam gotowej chusty. Wzór, jak widać, prosty, ale przy takiej kolorystyce wełny sprawdza się zdecydowanie najlepiej.
No to czas na prezentację (zdjęcia w pełnym słońcu, niestety - chusta w rzeczywistości jest bardziej fioletowa, a mniej różowa)




Powoli dojrzewam do zakupu manekina, bo mi się modelka buntuje ;-)

No i mały offik - dla wszystkich Rodziców i Dziadków.
Odkryłam ostatnio trzy książeczki Pani Małgorzaty Strzałkowskiej - genialne, śmieszne wierszyki, które naprawdę mogą połamać języki. Zdjęcia okładek poniżej (zdjęcia pobrane z portalu czasdzieci.pl)







Książeczki dowcipne, ze świetną grą słów, śmiesznymi rymami,  wartkie i szybko się toczące, dodatkowo z obrazkami typu colage, które, autorka wykonuje sama i jak pisze " kolaże autorki, wklejane we wtorki (niektóre kartki także we czwartki i wedle ochoty również soboty)"
i jako próbka jeden z moich ulubionych wierszyków:

"Czyżyk

Czesał czyżyk czarny koczek,
czyszcząc w koczku każdy loczek,
po czym przykrył koczek toczkiem,
lecz część loczków wyszła boczkiem."*

W internecie można znaleźć więcej książek tej autorki - sama się zasadzam, bo Szymek uwielbia te wierszyki - dlatego polecam, jeśli macie potrzebę lub chęć zakupu fajnej książki dla dziecka.

*M. Strzałkowska "Wierszyki łamiące języki" Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań, 2006r.

niedziela, 24 czerwca 2012

Fauna i flora w moim ogródeczku...

robótkowym rozpanoszyła się straszliwie.
Najpierw na pierwszy plan wypełzły gąsienice, które długo ukrywały się w torebeczkach, nawiniętę na kłębki. Jako, że pierwsze, to prościutkie (schematy Weraph), ale już wprawiam się w kolejnych wzorach ;-)

1. Toho Magatama 3mm Transparent Frosted Sugar Plum i do tego TOHO 11 w kolorach Opaque Frosted Lavender i Opaque Pastel Frosted Shrimp. Zestawienie spokojne, stonowane, jak to śliwka z lawendą i krewetkami ;-) Do tego charmsik kotek.




2. TOHO Magatama 3mm Opaque Jet i TOHO 11 w kolorach Opaque Fristed Cheryy i Ceylon Smoke. Bardziej energetycznie, z małym pazurkiem i zawieszką charms w formie kwiatka.




Między gąsienicami wpełzła jeszcze taka - marzyła mi się jakaś do dżinsów i sportowych strojów. Koraliki TOHO 8, ale kolorów niepomna, bo wyrobiłam wszystkie i torebki poszły do kosza :-(



A potem zaatakowały mnie kwiatki różnej maści. 
Jako pierwsze frywolitkowe - jedna para pójdzie dziś w ręce pewnej młodej Elegantki, reszta przeznaczona na fanty na Piknik Rodzinny do zaprzyjaźnionej szkoły. Jako wartość dodana - niteczki farbowane własnoręcznie :-) 
















Na dodatek wczoraj wieczorem szydełko do mnie wpadło, ciągnąc za sobą kilka kłębków i impreza skończyła się po północy w towarzystwie 4 kwiatków ;-)












A żeby nie było, że nie ma nic z naturalnej natury, to w ogrodzie dzieje się tak :