W świetlicy mieliśmy inwazję papieru, własnoręcznie zrobionego, w ilościach niemal masowych.
Ale zacznijmy od początku...
Najpierw były gazety, które rwaliśmy...
rwaliśmy...
i rwaliśmy...
Potem dodaliśmy wrzątek, mąkę ziemniaczaną i tak powstałą pulpę moczyliśmy przez kilka dni.
Następnie przyszła pora na mikser i na robienie papieru właściwego.
Pierwszego dnia produkcja odbywała się na ramkach, wykonanych własnoręcznie przez dzieci (z nasza pomocą).
Produkcja poszła znacznie szybciej, jeszcze tylko chwilka na wysuszenie i tak oto powstały kartki pod nasze obrazki i tajemnicze hieroglify ;-)
Zabawa była przednia, z zapachem masy po kilku dniach było troszkę gorzej, ale udało się salę wywietrzyć. No i jakby co, to zawsze jakieś zajęcie na dorobienie sobie do emerytury mam ;-)
Ekstra zabaaaaaaaaawa! :)))
OdpowiedzUsuńOj tak, bawiliśmy się przednio :-)
UsuńObawiam się, że wielu emerytur byłoby mało na dorabianie wykorzystujące Twoje pomysły... ;D
OdpowiedzUsuńGA
GA - Twoja wiara w moje możliwości mnie powala. I jak tu Cię nie zawieść :-)
UsuńUśmiechy na twarzach dzieci - bezcenne!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie były zadowolone :-)
UsuńWow! Jakie to moje dziecko pracowite! :) Pozdrawiamy :))))
OdpowiedzUsuń