niedziela, 11 marca 2012

Karyntia i inne takie...

Urąbana po pachy, bez dłuższego wypoczynku od września, no to wolne się należy, jak pieskowi miska. Ta myśl przewodnia przyświecała mi w ostatnich tygodniach. A, że Karyntia jest najsłoneczniejszym regionem Austrii, w którym słońce świeci przez 300 dni w roku, dlatego tam właśnie postanowiłam wraz ze znajomymi spędzić narciarski tydzień.
Wyjazd zaczął się uroczo. Najpierw było tak:



W drodze spędziliśmy parę miłych godzin wieczorno-nocnych w Mikulovie:


W Tropollach znaleźliśmy swój raj na ziemi. Z balkonu widok taki (odległość z domu do wyciągu – 200 m)



Z wyciągu taki:


A potem było już tylko tak:


Albo tak:





A nawet tak:


Było cudnie i nawet narciarski obuw był czasami zadziwiony


szczęka mu opadła dokładnie na ten widok:


a kolega miał okazję poznać kilka wypożyczalni sprzętu. Zmęczeni, poznawaliśmy kulinarne smaki tego regionu, wzbogaconego wpływami włoskimi.


Później spacerek po okolicy, a wieczorem działalność w podgrupach:




Miałyśmy swego KO-wca, który występami różnymi umilał nam czas wolny (a brzuchy bolały, oj bolały ;-)


I powiem krótko – było bosko :-D

14 komentarzy:

  1. A ja powiem krótko: zaaaaaaaaaaaaaaaaaaaazdroszczę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to narty pod pachy i hajda, a nie mi tu wzdycha ;-)

      Usuń
  2. Eee tam, ja nie zazdroszczę, to jest poza moim zasięgiem, więc po co...
    Ale powiem, że bardzo się cieszę, że wypoczęłaś i to w tak pięknych warunkach, należało się i tyle!
    Buziaki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, Ty i bez nart masz pięknie wokoło :-)

      Usuń
  3. Oooooooooooo...jak cudnie miałaś,cieszę się Twoją radością;-)))
    Każdy powinien tak odpoczywać,ale nie każdy może.
    Dobrze, że choć popatrzeć można jak dobrze Wam było.Trochę pomarzyć....Pozdrawiam serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marylko, ja sobie NAPRAWDĘ zasłużyłam na ten urlop - zeszły rok odbębniłam z Szymkiem, a ostatnie tygodnie robiłam bokami. Pozdrawiam :-)

      Usuń
  4. Fajnie my też swego czasu wczasowaliśmy zimą w Karyntii w okolicach Bodensdorfu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to my byliśmy w okolicach Hermagoru, a jeździliśmy na Nassfeld.

      Usuń
  5. Cieszę się, że udało Ci się wypocząć tak jak lubisz, na dodatek w pięknej okolicy i świetnym towarzystwie - należało Ci się :).
    Z tego co widzę to udało Ci się także skończyć jedną chustę, a i drugiej jest już całkiem sporo :). Wyglądają świetnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święte słowa Frasiu - towarzystwo wyśmienite, okolica cudna. A chusta się blokuje, więc już niedługo odsłona. Druga czeka na plisę, bo wełna i druty z dłuższą żyłką mi się szlajają po różnych domostwach ;-)

      Usuń
  6. Należało Ci się! Promieniejesz po prostu!
    No dobra, dobra! Przecież Ci nie zjem tej wełny i drutami nie zakąszę! Bezpiecznie im u mnie :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że nie zjesz i nie zakąsisz, ale leżą bezczynnie, a u mnie by się już wykorzystały. Tym bardziej, że mam w planach kolejne udziergi i lista oczekujących rośnie w zastraszającym tempie :-)

      Usuń
  7. A ja zazdraszczam - beszczelnie, wrednie i namiętnie!
    Też chcem!!!
    Póki co poza zasięgiem - kasiora na remonta idzie!
    Ale jeszcze wszystko przede mną!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko - to na razie przesyłam promyczek słonką z Karyntii, a jak spokojnie odetchniesz po remoncie to i Ty wyjedziesz i odsapnniesz (będę Cię pilnować ;-)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)