środa, 22 lutego 2012

Podróże kształcą...odc.2

Tym razem poniosło mnie do Ani Jednoskrzydłej - pogadać, poblablabać, taka babska potrzeba wywalenia bebechów czasami mnie nachodzi, no to żeśmy sobie powywalały, a co tam ;-D
Co by jednak zbyt krwisto nie było, zarzuciłyśmy na stół dobra wszelakie i takie oto Wielkanocne jajca powstały.
To ciemne to już mój własny, prywatny wymysł, efekt prac domowo-wieczornych, bo wena jeszcze drgała i domagała się straszliwie co by upust jej dać.






Uprzedzam - kolejne się robią :-)

No i u mnie już wiosna. Bociany na razie nie przyleciały, ale takie puszyste, obłędnie pachnące żonkile już kwitną. I dobrze, bo tęskno mi za słonkiem i ciepełkiem.

czwartek, 16 lutego 2012

Chcę się pochwalić...

a jest czym, a raczej kim.
Jakiś czas temu, chwilę przed końcem starego roku, rozpoczęłam cykl spotkań z Paniami (i nie tylko ;-)



chętnymi do zgłębiania  wiedzy i umiejętności rękodzielniczych. Grupa okazała się bardzo prężna, rozrasta się z tygodnia na tydzień i jest coraz weselej.



Dziewczyny niesamowicie kreatywne, na zajęciach tworzą cuda, a i z domu przynoszą kolejne arcy-dziełka, które cieszą mnie niezmiernie, bo widzę, że przekazywana przeze mnie wiedza trafia na podatny grunt i daje wiele zadowolenia i satysfakcji moim Uczennicom.
Do tej pory zgłębiałyśmy tajniki decoupage i filcowania. Zdjęć mam niewiele, bo w pośpiechu przygotowań często zapominam zabrać ze sobą aparat, ale obiecuję się poprawić :-)









Jutro bierzemy się za chabi-chic, papier ścierny będzie ino furczał.

wtorek, 14 lutego 2012

Tylko na chwilę...

bo niewiele powstało, ale i tak cieszę się, jak małe dziecko, bo dzięki Frasi załapałam, zrozumiałam i efekt początkowy chyba jest ok.
Malusieńki kawałek chusty, którą zachwyciłam się na Jej blogu, powstał wczoraj, ale dziś go sprułam, bo babol wepchał się na samym początku. Dostałam mailowe wskazówki od Asi, zakupiłam druty z żyłką i już jest kilka centymetrów:


Dzięki pruciu odkryłam, że chustę robię w kierunku od góry w dół, a nie odwrotnie, jak mi się cały czas wydawało i bez sensu wyciągałam to coś co ma być środkiem chusty u góry, próbując stworzyć dolny dziubek ;-D
A tak na marginesie, to co robicie z tą skręcającą się żyłką ? Moja Mama kiedyś prostowała taką we wrzątku, ale nie wiem na ile skuteczny był ten sposób. Robić coś z nią, czy czekać, aż się sama pod ciężarem robótki (za czas jakiś ;-) wyprostuje ?

poniedziałek, 13 lutego 2012

Faworki w nowej odsłonie...

Jakiś czas temu dostaliśmy wiadomość od kuzynki mojego Męża, pochodzącej z Ukrainy, że obecnie mieszka w Polsce. Udało nam się spotkać parę razy i, jak to wśród Pań bywa, odbyłyśmy długą podróż kulinarną.
Od Ani dowiedziałam się, że nasze ruskie pierogi, to na Ukrainie pierogi polskie, nasz barszcz ukraiński, to oczywiście barszcz... polski, a sałatka jarzynowa, to sałatka Oskara (ponoć kucharz Napoleona miał tak na imię i w czasie głodu w trakcie wojen napoleońskich podawał tylko ziemniaki. Napoleon obiecał mu ścięcie głowy za ponowne podanie ziemniaków do jedzenia, a kucharz, tak zainspirowany, wpadł na pomysł sałatki). We Włoszech ta sama sałatka nosi miano sałatki rosyjskiej (!!!)
Jednak wczoraj moje zdziwienie sięgnęło zenitu, kiedy Ania przywiozła ciasto na faworki i w trakcie jego rozwałkowywania kazał mi nagrzać piekarnik. Znam faworki kruche, znam faworki drożdżowe, ale pieczonych w piekarniku nie znałam.
Okazało się, że na Ukrainie często robi się własnoręcznie ciasto francuskie, mrozi się je, a potem postępując podobnie, jak z typowym ciastem na kruche faworki, przygotowuje się je i piecze w piekarniku. W smaku wychodzi coś pomiędzy ciastem francuskim, a faworkowym - kruche, ale i maślane, mniam.
Mam nadzieję, że u Was odruch Pawłowa jest równie dobrze wykształcony, jak u mnie, ale pamiętajcie o monitorach ;-)

Ciasto francuskie Ani

60 dag masła
60 dag mąki

Masło, zostawione na jakiś czas w temperaturze pokojowej, wyrabia się z mąką na gładką masę.

600 g wody
25-30 g octu
1 jajko
mąki tyle, aby uzyskać gęstość ciasta na pierogi.

Zagniatamy składniki na ciasto "pierogowe". Gotowe rozwałkowujemy, maślane dzielimy na 6 części i jedną część rozsmarowujemy na pierogowym. Placek składamy w romb i jeszcze raz w romb i wkładamy do zamrażarki na 2 godziny. Wyjmujemy, rozmrażamy, rozwałkowujemy i rozsmarowujemy kolejną część ciasta maślanego. Znów składamy i znów do zamrażarki. Tak postępujemy aż do wykorzystania ostatniej, szóstej części ciasta maślanego. Po ostatnim dodaniu ciasta maślanego ciasto ponownie ląduje w zamrażarce.


Po 2 godzinach ciasto jest gotowe do użycia, ale możemy je podzielić na części i zużywać partiami. Dłuższe przechowywanie ciasta w zamrażarce dodaje mu puszystości.



Faworki wykrawamy tradycyjnie, ale te są bardziej wiotkie, co widać po moich tworach (lepiej robić je zdecydowanie mniejsze od tradycyjnych, takie na jeden chapsik)



i wstawiamy je do nagrzanego wcześniej piekarnika (180 st .) Gotowe, jeszcze ciepłe, posypujemy cukrem pudrem. 


Smacznego !

niedziela, 12 lutego 2012

Chorobowo...

i lekko archiwalnie, bo choroba położyła mnie do łóżka na dwa dni tydzień temu. I dzięki tym słodkim chwilom lenistwa udało mi się zrealizować co nieco z założeń robótkowych:

1. wykończyłam kijową torebką (nie to, żeby mi się nie podobała ;-) Torebusia ma być dodatkiem do komunijnego stroju, nie mam tylko pomysłu na rączkę, bo łańcuszkowa się wyciąga, zrobiona półsłupkami skręca, może pokuszę się o kijową z dwóch wachlarzyków na szerokość. A może Wy macie jakiś inny pomysł ?




W kolejce czekają jeszcze dwie inne włóczki - jedna czarna na damską sakiewkę, nieco większą od tej komunijnej, druga lniana - też na torebkę, ale w innym kształcie.

2. w ramach wymianki z Ivalią wyplotłam dla Niej taki komplet - w perłowej bieli i szarościach. Na mnie czeka broszka filcowa (hura, hura :-)


3. Wreszcie zmierzyłam się z projektem Weraph, czyli wachlarzykami (Weronika, raz jeszcze wielkie dzięki za wzór). Troszkę krzywe, nie jestem z nich do końca zadowolona, ale niestety w kwestii koralików w rozmiarze 6, 11 i 15 u mnie bida z nyndzą (8 królują). Stąd robiłam z tego co miałam. Do tego to pierwsze wachlarzyki, więc mam nadzieję, że kolejne wyjdą równiejsze :-)


No i czemu miałam możliwość poleżeć w łóżku tylko dwa dni, no czemu, ja się grzecznie pytam ;-)