poniedziałek, 30 maja 2011

Zakochałam się...

i to z wzajemnością. Obiekt uczuć mych wierzgał i miotał się na początku, starając się mnie zniechęcić do siebie. Zafundował mi nawet zimny prysznic (i to nie jeden), żebym się odczepiła. Troszkę mnie zwodził i uciekał, ale w końcu dał się obłaskawić. No i udało nam się zaprzyjaźnić - mi i ... desce windsurfingowej (żagiel będę obłaskawiać jutro). I nawet nikt nie wezwał Greenpeace, co by uwolnić orkę ;-D (hm, deskę polubiłam, natomiast ubranko w postaci oblepiającej całe ciało mokrej pianki wręcz przeciwnie).



A Szymcio podróżuje - na różne sposoby i różnymi środkami lokomocji, a przy okazji podziwia uroki nadmorskich okolic.
Najpierw było podróżowanie na sportowo

potem na piechotę

a gdy się zmęczył, użył zaprzyjaźnionych pleców ;-)


 Jak  widać, zregenerował się bardzo szybko

Podróżował też cabrio


no i jak to nad morzem - drogą wodną


I do tego jeszcze, z powodu braku wiaderka do kąpieli, odkrył uroki kąpieli pod prysznicem.

W międzyczasie powstają różne frywolitkowe wytwory, ale pokończę je w domu i wtedy przedstawię je szerszemu gronu. Jednym słowem wakacje mamy udane :-)
Jutro ciąg dalszy surfowania - trzymajcie kciuki !

niedziela, 22 maja 2011

Filcu ciąg dalszy i nie tylko ;-)

Kolejna niedziela upłynęła nam na odkrywaniu  uroków zabawy z filcem - znów poszły w ruch mydło i wrzątek i znów tarłyśmy, mydliłyśmy i wyciskałyśmy ostatnie poty z ... wełenki. I znów zaskoczyły mnie moje uczennice - stworzyły piękne pokrowce na komórki - dopracowane, świetnie ukształtowane, ozdobione wełnianymi i jedwabnymi nitkami - aż miło popatrzeć, a jaka przyjemność uczestniczyć w takim dziele stworzenia :-)



















A parę dni temu doleciała do mnie, wypatrywana niecierpliwie, paczka z nowymi siateczkami do techniki pergaminowej. No i dziś właśnie udało mi się wypróbować jedną z nich i stworzyłam dwie bazy do kartek - fajnie się tłoczy na tych siatkach, szkoda, że nie potrafią same wycinać krzyżyków i ząbków ;-)













sobota, 21 maja 2011

Chodź pomaluj mój świat ...

i to nie tylko na żółto i na niebiesko, bo farbek ci u mnie dostatek.
Pomieszało się to i owo z pomocą mojej przyjaciółki Beaty i za jej czarodziejskim dotknięciem powstały takie oto kolorki na nitkach.





W założeniu miało być kolorowo i ostro, a wyszło lekko pastelowo, ale ja jestem zachwycona. W poniedziałek kolejne próby :-)













A skoro się pofarbowało, to musiałam wypróbować i zobaczyć, jak kolory będą się układały w robótce. Na razie w drobiazgach - kwiatkach do zakładek. Tylko ostatni kwiatek z nici lnianych.















wtorek, 3 maja 2011

Obiecuję solennie...

że to już ostatni raz w najbliższym czasie, no może przedostatni ;-)
Bo jakoś tak czuję, że ten śnieg za oknem to trochę moja sprawka, bo zamiast przygotowywać letnią wersję biżuterii, ja wpadłam w wełnę po uszy. I niczym, jak ci Indianie z drewnem, zapowiadam szybką, długą i mroźną zimę, skoro już w kwietniu i maju filcuję ;-)
Ale same wiecie, czasami człowiek musi, inaczej się udusi, a mnie potrzeba filcowania dusi straszliwie, no to się poddaję.
Dzięki temu dokończyłam torbę, która spokojnie czekała na ostatni szlif od...kilku lat (więc pewnie i krzyżykowy Agaphantus, co to go mam na krośnie też już od baaaaardzo dawna, dojrzeje do dokończenia backstich'y i w końcu zawiśnie na ścianie).
Klapę ozdobiłam kwiatem, dofilcowałam uchwyt z melanżowej wełny i jeszcze tylko zostało dokupić zapięcie i torba gotowa na lans.




W międzyczasie powstały dwa bliźniacze dredy z kwiatami w kolorystyce turkusowo-brązowej (zdjęcia przekłamują kolor, ale ja tak zawsze mam z turkusem - nigdy nie przypomina oryginału, tylko idzie w błękity i niebieskości) - dredy mają być ozdobą sukienki mojej Koleżanki na komunii jej Córci - jeden na szyję, drugi jako pasek.









No i wreszcie wykorzystałam moje pokazowe drobiazgi z kursu - połówki kulki z kolorowym wnętrzem - powstały kolczyki do kompletu z koralami (tu również występuje turkus, a nie błękit)





 i pojedyncze kulki, które utworzyły dyndający wisiorek.



Do dokończenia zostały jeszcze kolejne kwiaty - jeden z przeznaczeniem na broszkę, a pozostałe dwa jeszcze nie mają określonego przeznaczenia. Jak się określę, to pokażę je w następnym poście, ale to będzie już koniec z filcem na jakiś czas, obiecuję solennie. Bo pergamano przedeptuje za progiem i chyba mus chwycić za tusze i narzędzia do tłoczenia :-)