czwartek, 6 stycznia 2011

Przygód kilka przyjaciół wróbla Ćwirka

Zamarzył mi się parę miesięcy temu karmnik, który mogłabym zimą wyposażyć w ziarenka i obserwować sikorki i inne skrzydlate. Odpowiednio wcześniej zaczęłam się rozglądać po różnych sklepach za jakimś zgrabnym domkiem dla ptaszków. Na to mój pomysłowy, nie znoszący rozrzutności, Mąż zaoponował i stwierdził, że przecież on może coś równie uroczego i zdecydowanie tańszego zrobić. Nie chcąc osłabiać jego zapału, przystałam na takie rozwiązanie.
Dni mijały, zmieniając się w tygodnie, a przed moimi skrzydlatymi przyjaciółmi stanęło widmo głodowej zimy, szukania przysmaków w innych ogrodach, bo karmnik, niestety, nie powstawał. W końcu po cichutku znalazłam i zamówiłam zgrabną, drewnianą chatkę na allegro.
Mąż przełknął ten fakt i obiecał mi solennie, że karmnik wkrótce stanie w ogródku. I znów dni zmieniały się w tygodnie, a karmnik „kwitł” w garażu, bo a to nie było słupka na nogę, a jak się zakupił to znów wystąpił deficyt metalowych postaw do zakopania w ziemię.
Aż pewnego dnia zabieliło się za oknem, mróz ścisnął, a karmnik niezmiennie pięknie się prezentował w garażu. Wiedziałam już, że tej zimy pozostała mi prowizorka – wykorzystałam więc stojący na podwórku stary kosz na śmieci i na nim ustawiłam karmnik. Dodatkowo zawiesiłam nad nim kubeczki z ziarenkami zatopionymi w smalcu. I po paru dniach pojawili się skrzydlaci biesiadnicy.
I sikorki





 i sójki


 czasami zajrzy tu sroka


a dziś nawet upolowałam aparatem bażancicę, która przyleciała z pobliskich łąk pożywić się ziarenkami. 

No i tak sobie właśnie robiłam dziś te zdjęcia, gdy usłyszałam głos mojego Męża: „ fotografujesz ten karmnik, a on tak nieelegancko wygląda na tym śmietniku”. Darowałam mu, ale następnym razem chyba nie wytrzymam i mu dosadnie przypomnę przez kogo ten karmnik tak nieelegancko się prezentuje ;-)

A jak już zaczęłam tak gastronomicznie, to mały wtręt z mojego talerza - dziś sobie zrobiłam makaron ze świeżym szpinakiem - pyszota, polecam. Paczkę świeżego szpinaku podsmażyłam na oliwie, dodałam pokrojone suszone pomidory i 2 łyżki sera do smarowania z Piątnicy, dodałam sól i pieprz i chwilkę poddusiłam. To wszystko wyrzuciłam na ugotowany makaron i posypałam parmesanem - robota 10 minut, a smak mmmmm - niebo w gębie :-)

3 komentarze:

  1. Ale masz fajnych gości skrzydlatych. I do nas przylatują ptaszynki. Elegancko czy nie grunt, że bidne głodne ptaszki dzięki Tobie przestają być głodne. I to jest najważniejsze!
    Jaki smakowity makaronik. Aż się głodna zrobiłam.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja dzisiaj też makaron ze szpinakiem, ale niestety mój był mrożony, szpinak znaczy się. Moje ptaszki dokarmiam u sąsiadów, bo oni mają karmnik ale do niego nie sypią, a ja nie mam karmnika więc pozwalam sobie korzystać :) chodzi w końcu o dobro ptaszków:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam świadkiem "odbioru" karmnika ;-)
    A że się na śmietniku prezentuje? No to co? jakbyś nie napisała, to kto by to wiedział :-D
    Bażantów nie widziałam sto lat z okładem. "Miłośnicy" psów skutecznie wytępili i przegonili wszystko co się rusza :-//

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :-)